Wywiady

Jean-Michel Jarre: Mam coś z polskiej duszy. Czuję się tutaj trochę jak w domu

– Tworzenie muzyki to połączenie frustracji i nadziei. Pierwsza wynika z tego, że nie jestem zadowolony z tego, co akurat zrobiłem, a druga, że następnym razem będzie lepiej. I to mnie nakręca – mówi Jean-Michel Jarre. Artysta uważany za pioniera muzyki elektronicznej zawitał do Polski w związku z premierą albumu „Electronica Part 1: The Time Machine”. – Dzięki udziałowi wspaniałych artystów to naprawdę szczególny dla mnie album – zachwala, jednocześnie przyznając jak ważna jest dla niego polska publiczność i kiedy wystąpi u nas z koncertem.

W trakcie pracy udało się nagrać aż 2,5 godziny muzyki, stąd dwie części płyty (fot. Sony Music)
Album „Electronica” to dwuczęściowy projekt, w który obok Jarre'a zaangażowało się w sumie 30 zaproszonych artystów w tym m.in.: Moby, Boys Noize, Armin van Buuren, Massive Attack, Pete Townshend z The Who, Vince Clarke, były członek Depeche Mode i założyciel Erasure. Nie zabrakło też udziału nowych, wschodzących gwiazd jak Gesaffelstein, M83, Tangerine Dream, Fuck Buttons, Laurie Anderson, Air czy Little Boots. – Dzięki udziałowi tych wszystkich wspaniałych artystów jest to naprawdę szczególny dla mnie album. Po jego wysłuchaniu zrozumiałem, dlaczego tak bardzo chciałem z nimi popracować – przyznaje Jean-Michel Jarre.

To pokazuje, jak zróżnicowany materiał znalazł się na krążku. Co ważne, tworząc i komponując materiał, Jarre postanowił osobiście poznać wszystkich zaproszonych do współpracy gości, odwiedzając ich w najróżniejszych częściach świata. To daje pewność, że projekt ten jest spójnym i jednolitym dziełem. Pierwsza część „Electronica 1: The Time Machine” ukazała się 16 października 2015 na nośniku CD oraz winylu, a na część drugą trzeba będzie poczekać do wiosny 2016 roku.
„Dzięki udziałowi wspaniałych artystów jest to naprawdę szczególny dla mnie album”
Najnowszy album określa pan mianem najbardziej ambitnego projektu w karierze, który opowiada pana własną historię. Co to właściwie znaczy?

– Tak, „Electronica” jest bardzo ambitnym przedsięwzięciem muzycznym, ponieważ tworząc go otoczyłem się ludźmi, zarówno których ja inspirowałem, jak i tymi, którzy zawsze mnie inspirowali. Ci artyści bezpośrednio lub pośrednio byli lub są związani z elektroniczną sceną muzyczną. Czas pracy nad tą płytą dzieliłem właśnie z nimi, osobiście do nich podróżując. Razem też komponowaliśmy i pisaliśmy tę muzykę, która znalazła się na płycie.

Na początku oczywiście zapytałem ich, czy chcą wziąć w tym udział, ale wszyscy się zgodzili i podzieli „tak”. Pod koniec okazało się, że nagraliśmy mniej więcej 2,5 godziny muzyki, dlatego zdecydowałem się podzielić ten projekt na dwie części: „Electronica 1” i „Electronica 2”, trochę jak dwie części filmu. Pierwsza część właśnie się ukazała, druga z kolei będzie mieć swoją premierę na wiosnę 2016 roku.

Otoczyłem się ludźmi, których inspirowałem i tymi, którzy inspirowali mnie

Jaka była pana pierwsza myśl po wysłuchaniu skończonego albumu?

– To jest niezwykłe, ale praca nad tym albumem zajęła mi bardzo dużo czasu, coś pomiędzy cztery a pięć lat. Komponowałem i produkowałem wszystko krok po kroku. Nie było więc tak, że nagle wzięliśmy i wszystko naraz nagraliśmy. To była ciągła praca, więc nie miałem takiego momentu, że usiadłem i stwierdziłem, że sobie posłucham, bo słuchałem tego każdego dnia. W końcu jednak musiałem sobie powiedzieć, że to koniec, bo w przeciwnym razie pracowałbym bez końca.

Teraz zbliżam się już do końca pracy nad częścią drugą i przyznam się, że od dłuższego czasu nie słuchałem „Electroniki 1”. Pamiętam, że raz, kiedy spotkałem się z moją córką, która bardzo chciała tego posłuchać, zrobiliśmy to razem. Dopiero wtedy dotarło do mnie, że dzięki udziałowi tych wszystkich wspaniałych artystów jest to naprawdę szczególny dla mnie album. Zrozumiałem też, dlaczego tak bardzo chciałem z nimi popracować.

Dzięki udziałowi wspaniałych artystów jest to naprawdę szczególny dla mnie album

Praca nad albumem trwała między cztery a pięć lat (fot. Sony Music)
Uchodzi pan za outsidera, który lubi pracować sam. Skąd decyzja o współpracy z innymi artystami przy tym albumie?

– Tak rzeczywiście jest, bo nad muzyką elektroniczną najlepiej pracuje się w samotności. Gdy jesteś w swoim prywatnym studiu nagraniowym, to jesteś trochę jak pisarz, który pisze książkę albo malarz, który maluje obraz. Pomyślałem jednak, że to byłaby doskonała okazja móc dzielić tę pracę z innymi artystami tego gatunku. Byłem naprawdę zachwycony tym, że wszyscy podzielali mój pogląd.

To dla wszystkich była nowa sytuacja, kiedy nagle trzeba było ujawnić swoje metody pracy, tajemnice czy pojawiające się w trakcie wątpliwości. To właśnie sprawia, że ten projekt jest tak szczególny dla mnie. Moby powiedział, że „pracował w swoim życiu z wieloma ludźmi, ale ze mną robił to po raz pierwszy i to jeszcze w studiu”.

W studiu nagraniowym jesteś jak pisarz, który pisze książkę albo malarz, który maluje obraz

„Muzyka elektroniczna nie ma nic wspólnego z Ameryką, narodziła się w kontynentalnej Europie”
Dużo osób uważa pana za geniusza i jednego z najlepszych twórców muzyki elektronicznej. Skąd więc w panu tyle skromności?

– Czuję się bardzo wdzięczny i naprawdę uprzywilejowany, że mam swoją publiczność, wiernych fanów, którzy podziwiają moją muzykę. Dla mnie tworzenie muzyki to połączenie frustracji i nadziei. Frustracja wynika z tego, że nie jestem zadowolony z tego, co akurat zrobiłem, a nadzieja, że następnym razem będzie lepiej. I to mnie nakręca.

Oglądanie i słuchanie własnej muzyki jest dla mnie trudne, bo to jest jak oglądanie swojej twarzy w lustrze. Nie wiesz dokładnie kim jest człowiek, które odbicie widzisz. Nie rozumiem więc artystów, którzy są aroganccy czy pretensjonalni, bo co to znaczy? My tylko robimy muzykę, wywołujemy nią emocje, które dokładnie nie wiadomo skąd się biorą i dzielimy to wszystko z ludźmi. Na tym polega sens naszej pracy. Czym dla pana jest muzyka i kto inspirował pana na początku, a kto w trakcie trwania kariery?

– Muzyka jest dla mnie... czymś niewidocznym. Tworząc, chcę wywoływać wibracje w powietrzu i w zależności, jak to robię, można wywoływać różne emocje, ale także ruch, taniec czy potrzebę seksu. To jest cienka granica, którą dostrzega dopiero ludzkie ucho. Traktuję więc muzykę, jako coś co jest zawsze połączone z tym, jak oddychamy albo gdzie się znajdujemy.

Jeśli zaś chodzi o inspiracje to, gdy zaczynałem robić muzykę elektroniczną, nie miałem jej z kim porównywać, bo nikt przede mną jej nie robił. Inspirowały mnie sztuki wizualne, jak film „2001. Odyseja kosmiczna”, mówiący o przyszłości. Podobnie twórczość takich reżyserów, jak Roman Polański, Fellini, czyli kino europejskie. Co ważne, muzyka elektroniczna nie ma nic wspólnego z Ameryką, z jazzem, bluesem czy rockiem albo popem. Narodziła się w kontynentalnej Europie i ma swoje źródło w naszym wspólnym europejskim dziedzictwie.

Nie rozumiem artystów, którzy są aroganccy czy pretensjonalni

Zdaniem Jarre'a tworzenie muzyki to połączenie frustracji i nadziei (fot. Sony Music)
Bardzo dużo pan podróżuje i w zasadzie śmiało można by pana nazwać mianem obywatela świata. Co to dla pana znaczy?

– Czuję, że jestem blisko bycia obywatelem świata, ale najbardziej czuję się Europejczykiem. Europa jest czasami kontrowersyjna, choćby w kwestiach ekonomii, polityki czy finansów. Jednak gdy jestem w Warszawie, Paryżu, Berlinie, Lizbonie czy Madrycie, to widzę, że żyjemy według podobnych zasad i wyznajemy te same wartości. Może architektura jest różna, ale rozumiemy, że wywodzimy się z tej samej cywilizacji, że mamy tę samą tożsamość. Polscy pisarze, muzycy czy artyści są częścią mojego kodu DNA. Im więcej podróżuję, tym bardziej czuję się Europejczykiem, tak więc czuję bliskość oczywiście z miejscem mojego pochodzenia – Lyonem, Europą oraz światem, jak pan powiedział, ze względu na częste podróże.

Nie jest to pana pierwsza wizyta i pobyt w Polsce. Jak postrzega pan polską publiczność i jak się czuje w Polsce?

– Martwi mnie to, że nie jestem w stanie porozumiewać się w waszym języku, ale mam coś z polskiej duszy. Czuję się tutaj, trochę jak w domu. Niesamowity jest sposób, w jaki polska publiczność przyjmuje moje występy i to od samego początku. Uczestniczyłem dotąd w bardzo różnych projektach tutaj, ale największym wydarzeniem był oczywiście ten wielki koncert z okazji 25. rocznicy powstania „Solidarności” w Gdańsku. To i spotkanie z Lechem Wałęsą było jednym z najważniejszych momentów w moich życiu jako człowieka i jako artysty. Zawsze jestem bardzo podekscytowany, kiedy mam przyjechać do Polski, tak też jest teraz.

Im więcej podróżuję, tym bardziej czuję się Europejczykiem

„Zawsze jestem bardzo podekscytowany, kiedy mam przyjechać do Polski”
Kiedy możemy spodziewać się kolejnej wizyty w Polsce i koncertu z materiałem z nowej płyty?

– Będę w Polsce na pewno, kiedy ukaże się druga część albumu „Electronica” i niedługo potem ruszam w trasę koncertową, która potrwa od maja, czerwca 2016 roku aż do końca 2017 roku. Nie wyobrażam sobie, abym nie zawitał do Polski i nie zagrał tutaj koncertu. Może nawet uda się dwa razy wystąpić, raz na jakimś otwartym festiwalu, a drugi koncert jako część trasy, na jakiejś dużej arenie, ale o tym jeszcze rozmawiamy.

Ciągle ma pan wiele planów, które chciałby zrealizować. Jakie jednak było to pierwsze marzenie, które przychodzi panu do głowy?

– Marzenie, jak mam na pewno to aby moje ciało, mój organizm nadal pozwalał mi dalej realizować to, co sobie założył i zaplanowałem. Ciągle jest przede mną idealny album, idealny koncert. Chcę się cały czas rozwijać, dlatego gdy rozmawiamy o tym albumie, ja już myślę o części drugiej, a później będę chciał robić kolejny.

Zdjęcie główne: Jean-Michel Jarre przyjechał do Polski promować swój najnowszy album (fot. tvp.info/C.Prośniak)
Zobacz więcej
Wywiady wydanie 13.10.2017 – 20.10.2017
„Powinniśmy powiedzieć Merkel: Masz tu rachunek, płać!”
Jonny Daniels, prezes fundacji From the Depths, O SWOIM zaangażowaniu w polsko-żydowski dialog.
Wywiady wydanie 28.07.2017 – 4.08.2017
Definitely women in India are independent
Srinidhi Shetty, Miss Supranational 2016, for tvp.info
Wywiady wydanie 28.07.2017 – 4.08.2017
Małgosia uratowała mi życie. Dzięki niej wyszedłem z nałogu
– Mam polski paszport i jestem z niego bardzo dumny – mówi amerykański gwiazdor Stacey Keach.
Wywiady wydanie 28.07.2017 – 4.08.2017
„Kobiety w Indiach są niezależne. I traktowane z szacunkiem”
Tak twierdzi najpiękniejsza kobieta świata Srinidhi Shetty, czyli Miss Supranational 2016.
Wywiady wydanie 14.07.2017 – 21.07.2017
Eli Zolkos: Gross niszczy przyjaźń między Żydami a Polakami
„Żydzi, którzy angażują się w ruchy LGBT, przyjmują liberalny styl życia, odchodzą od judaizmu”.