Jennifer Batten o pracy z Michaelem Jacksonem: to było jak płatne wakacje
środa,
20 kwietnia 2016
– To Michael wymyślił mój image, sterczące jasne włosy to jego pomysł – zdradza Jennifer Batten. Gitarzystka Króla Popu dodaje, że „to był ogromny wysiłek móc wyglądem dorównać Michaelowi”. Artystka przyleciała do Polski na serię 14 koncertów, podczas których zagra materiał swoich byłych szefów: Jacksona oraz Jeffa Becka.
Batten uznawana jest za legendę gitarowego brzmienia. Przez dziesięć lat współpracowała z królem popu Michaelem Jacksonem, od 1987 roku, a więc premiery albumu „Bad” aż do jego śmierci w 2009 roku, występując na światowych trasach promujących albumy „Bad”, „Dangerous” i „HISTory”. Współpracowała również z takimi gwiazdami jak Jeff Beck, Slash i Michael Sembello.
Do Polski przyjechała na trasę 14 koncertów. Wystąpi m.in. w Toruniu, Poznaniu, Węgorzewie, Krośnie, Białystoku czy Kielcach.
To twoja kolejna wizyta w Polsce. Jak się tutaj czujesz?
– Czuję się, jak w domu. Pierwszy raz byłam z Michaelem Jacksonem w latach 90. Potem wróciłam tu jeszcze trzy czy cztery razy, aż w końcu pięć lat temu spotkałam Łukasza (Gorczycę – przyp. red.), z którym zagram na trasie. To on sprawił, że wracam tu właściwie co roku. Jestem coraz bardziej oswojona z miejscami, które odwiedzamy w różnych zakątkach Polski. Uważam, że to piękny kraj i kocham tu przyjeżdżać.
Dlaczego akurat Polska?
– Mówiąc szczerze to efekt pewnych powiązań. Ludzie znają się nawzajem, mój przyjaciel poznał kiedyś polskiego basistę podczas jednego z festiwali i tak to się zaczęło. Tak naprawdę nigdy nie wiadomo, kiedy jeden e-mail może całkowicie zmienić nasze życie. Tak to działa.
Czasem jeden e-mail może całkowicie zmienić nasze życie
Przyjechałaś na trasę koncertową. Czego możemy się spodziewać na scenie?
– Staram się przygotowywać różne dźwięki. Kiedy gram z zespołem, z którym znam się krótko, wybieram te prostsze kawałki. Jeśli znamy się dłużej to próbujemy tych trudniejszych. Wybrałam część moich własnych kompozycji, te ulubione z czasów współpracy z Michaelem Jacksonem, a także grane z Jeffem Beckiem. Krótko mówiąc materiał moich byłych szefów.
Wystąpisz w 14 w większości małych miastach. Czego spodziewasz się po tych koncertach, jakiej reakcji publiczności?
– Chciałabym poczuć kontakt z nimi. To będą ludzie, którzy kochają muzykę i na ten czas zostawią YouTuba i wyjdą z domu, żeby posłuchać muzyki na żywo. Małe miasta są nawet lepsze, bardziej entuzjastycznie podchodzą do takich występów, bo nie mają ich zbyt dużo u siebie. Nie tak jak w Warszawie, gdzie wystąpił kiedyś Michael Jackson. Myślę, że ludzie w małych miasteczkach są bardziej głodni sztuki.
Ludzie w małych miasteczkach są bardziej głodni sztuki
Występowałaś z gwiazdami światowego formatu. To był przywilej czy wyzwanie dla ciebie?
– Jedno i drugie. To był zaszczyt móc pracować z Michaelem, którego muzyką byłam zafascynowana. Kiedy do niego dołączyłam już był wielką gwiazdą. Wszyscy, nawet w najmniejszych wioskach wiedzieli kim był i znali teksty jego utworów. Z kolei praca z Jeffem Beckiem, moim idolem, który dla wszystkich gitarzystów jest numerem 1., było dużo większym wyzwaniem. Muzyka Michaela, w większości do tańca nie była trudna, opierała się na przekazie. Muzyka Jeffa z kolei głównie na improwizacji.
Wielu polskich fanów kojarzy cię ze współpracy z Michaelem. Jak wyglądała praca z Królem Popu?
– Zawsze mówię, że to było jak płatne wakacje, istna zabawa. Przeważnie trasy koncertowe należą do bardzo drogich przedsięwzięć, dlatego trzeba pracować każdego dnia. Z Michaelem mogliśmy pozwolić sobie na pracę tylko dwa czy trzy razy w tygodniu. Mogliśmy zwiedzać świat i pamiętam, kiedy przyjechaliśmy do Rzymu i jednego dnia oglądaliśmy Koloseum, a kolejnego Forum Romanum. To było wspaniałe.
Muzyka Michaela opierała się na przekazie, a Jeffa głównie na improwizacji
Występowaliśmy razem ponad 10 lat, więc zdążyliście się poznać. Jaka była wasza relacja poza sceną?
– Nigdy nie mówię, że byliśmy przyjaciółmi, bo byłam jego pracownikiem, jednym z członków zespołu, który z nim występował. Była nas setka osób, dlatego często mieszkaliśmy w trzech różnych hotelach. Jak kończyliśmy występ i graliśmy ostatnie dźwięki to jego już nie było, po prostu znikał ze względów bezpieczeństwa. Pamiętam, że mieliśmy kilka wspólnych wypadów, m.in. do Disneylandu w Tokio, ale nie byliśmy sobie jakoś bliscy.
Myślałaś kiedyś, żeby go poznać lepiej?
– Tak i byłam nawet trochę zawiedziona, że nie występujemy jak normalny zespół. Było za to wiele trudnych sytuacji, zwłaszcza gdy zatrzymywaliśmy się w hotelu. Jego fani potrafili przez całą noc śpiewać, np. piosenkę „Billie Jean”. Gdy ktokolwiek z nas opuszczał hotel, byliśmy śledzeni, nawet gdy wybieraliśmy się do restauracji czy księgarni. To była taka namiastka tego, z czym on zmagał się każdego dnia, będąc osobą publiczną.
Nigdy nie mówię, że byliśmy przyjaciółmi. Byłam jednym z członków zespołu
Michael zamierzał wrócić i dać kilkadziesiąt koncertów. Co pomyślałaś o tym pomyśle?
– Pomyślałam, że to dobre dla niego, ponieważ był nieobecny przez 12 czy 13 lat. Wiedziałam, że to będzie trudne, bo miał już 50 lat na karku, a wszyscy jego tancerze byli od niego dwa razy młodsi. Widać było, że wciąż był w dobrej formie fizycznej, ale trasa czy seria koncertów to wymagające przedsięwzięcie.
Jaka była twoja pierwsza myśl, gdy dowiedziałaś się o śmierci Jacksona?
– Pomyślałam o jego dzieciach. To musiało być dla nich trudne, dlatego że straciły jedynego rodzica.
To odejście było też ważne dla ciebie jako artysty?
– To było bardzo smutne. Zrozumiałam, że nie będzie już więcej takiej muzyki i koncertów z jego udziałem. On był jednym z najważniejszych artystów w całym stuleciu. Zamknął się też pewien rozdział w mojej karierze.
Zrozumiałam, że nie będzie już więcej takiej muzyki i koncertów z jego udziałem
Byłaś rozpoznawana dzięki charakterystycznej fryzurze. Jak ważny dla ciebie jest wygląd na scenie?
– Myślę, że jak dla każdej kreatywnej istoty. To, co robisz przekłada się na to, jak wyglądasz. Takie są też wymagania rynku i publiczności względem muzyków, żeby się wyróżniać. To Michael wymyślił mój image, wcześniej tak nie wyglądałam. Sterczące jasne włosy to był jego pomysł. Od tamtej pory zaczęłam przywiązywać do tego większą wagę, zmieniając kolor co kilka lat.
I nawet teraz masz coś szczególnego na swojej głowie.
– Owszem, ale muszę się przyznać, że to był ogromny wysiłek, móc wyglądem dorównać Michaelowi, ponieważ on był pod tym względem niezwykle profesjonalnie przygotowany do występów. Zrobienie mojej fryzury zabierało 2 czy 2,5 godziny i nie jest to coś, co mogłabym zrobić sama. Dlatego nie raz zakładałam kapelusz, by nie było widać co mam na głowie. Takie były tego przykre konsekwencje, a to co mam obecnie utrzymuje się niezmiennie od kilku lat.
To, co robisz przekłada się na to, jak wyglądasz
Jak to jest móc otrzymać tytuł najlepszego gitarzysty na świecie?
– Nie sądzę, że można tak to oceniać. To, co niektórzy kochają, inni mogą nie znosić. Nie myślę o nagrodach, tylko robię to, co robię. Jeśli to się podoba, to tylko buduje jeszcze lepszy kontakt z publicznością.
Krytycy i twoi fani mówią, że jesteś w stanie zagrać niemal wszystko. A jaka muzyka jest ci najbliższa?
– Lubię grać muzykę instrumentalną, ale trudno mi jest wybrać ulubiony gatunek muzyczny. Podoba mi się światowe brzmienie, który czerpie z różnych gatunków. Lubię grać na gitarze, ale ważna jest też melodia, dlatego często wolę grać bez wokalu. Melodie są naprawdę wspaniałe.
Co wpłynęło bardziej na twój sukces, talent czy ciężka praca?
– Muszę ci się przyznać, że to kawał ciężkiej roboty do wykonania, trwającej godzinami, polegającej na przyswajaniu tego wszystkiego. Myślę, że mówiąc o sukcesie to w 90 proc. zależy on od ciężkiej pracy. Talent jest czymś trudnym do zdefiniowania.
Podoba mi się światowe brzmienie, który czerpie z różnych gatunków
Wiele osób mówi, że artyści mają drugie życie na scenie. Jaka jesteś prywatnie?
– Myślę, że taka sama. Mogę się wygłupiać i być poważna zarówno na scenie, jak i poza nią. David Bowie na scenie czuł się bardziej komfortowo, gdy udawał kogoś innego, ale to bardziej pasuje dla aktora. Ja tak nigdy nie miałam. Oczywiście wyglądem przypominałam kogoś innego, szczególnie grając trasę z Michaelem Jacksonem, choćby zakładając skórzaną maskę, ale dla mnie to było jak w teatrze. Moja osobowość pozostała nietknięta.
Jakie są twoje plany i marzenia, które chciałabyś spełnić teraz i w najbliższej przyszłości?
– To zawsze trudne, bo to się ciągle zmienia. Jestem stale bardzo zapracowaną osobą, choćby grając trasy i na tym skupiam swoją uwagę.
Mogę się wygłupiać i być poważna zarówno na scenie, jak i poza nią