Wywiady

Grzegorz Kaliciak, obrońca Karbali: pozostawiliśmy w Iraku godny wizerunek Polski

– W Iraku pozostawiliśmy godny wizerunek Polski i Wojska Polskiego. Pamiętajmy jednak, że jest to inna kultura i dość szybko zmienia się nastawienie ludności cywilnej – mówi dowódca obrony City Hall w Karbali ppłk Grzegorz Kaliciak w specjalnej rozmowie z portalem tvp.info.

W 1920 r. Wojsko Polskie powstrzymało Europę przed zalewem komunizmu, a „Cud nad Wisłą” został nazwany „osiemnastą decydującą bitwą w dziejach świata”. W 2004 roku 80 żołnierzy polskich i bułgarskich przez cztery dni walczyło z przeważającymi siłami Al-Kaidy i bojówkami al-Sadra w Iraku. Obrona City Hall w Karbali to zdaniem wielu „największa bitwa z udziałem żołnierzy polskich od II wojny światowej”.

Na świecie toczy się już nie bitwa, ale wojna z terroryzmem. Czy w obecnym układzie geopolitycznym Polska może czuć się bezpiecznie?

Polska jest bezpiecznym krajem, ale też warto pamiętać, że sytuacja na świecie szybko się zmienia. Podobnie było z Rosomakiem w Afganistanie. Przez kilka zmian był nie do zniszczenia, aż w końcu podłożyli taki ładunek, że nie dał rady. Analogicznie jest i teraz. Myślę, że musimy być czujni i nie ulegać panice oraz zwracać uwagę na wszystko, co nas zaniepokoi. Przecież czuwanie nad bezpieczeństwem to również obowiązek każdego obywatela.

Jednym z elementów stabilizacyjnych są misje międzynarodowe, w których od wielu lat uczestniczą również polscy żołnierze. Co do tej pory dały nam misje?


Udział Wojska Polskiego w konfliktach daje nam bardzo dużo. Wiem, że opinie na ten temat są różne. Warto pamiętać, że informujemy w ten sposób świat o tym, że jesteśmy i coś znaczymy. Są to w większości decyzje polityczne. Jednak z punktu widzenia wojska to niezwykle cenne doświadczenia. Weryfikujemy nasze wyszkolenie i sprzęt. Na misjach nawiązujemy również kontakty z naszymi sojusznikami z NATO. Działamy w różnych strefach klimatycznych i porach. Przede wszystkim dzięki misją mamy obecnie coraz lepszy sprzęt.

Co skłania żołnierzy do takich wyjazdów i rozłąki z bliskimi? Można się uzależnić od takich wyjazdów?

To prawda, że takie wyjazdy uzależniają. Żołnierz z powołania jedzie na misje przede wszystkim po doświadczenie. Po to, żeby mógł się sprawdzić i zbadać jak się zachowa w różnych sytuacjach. Dopiero gdzieś na końcu jest oczywiście aspekt finansowy. Tak naprawdę pieniądze niewiele znaczą w sytuacji zagrożenia życia i zdrowia. Misje uczą też odpowiedzialności za siebie i kolegów.
Jak wyglądały kontakty polskich żołnierzy z Irakijczykami? Jaki wizerunek Polski i Polaków pozostanie w tamtym rejonie świata?

 Część Irakijczyków nawet nie wie, gdzie leży Polska. Są jednak ci, którzy pamiętają wspólne przedsięwzięcia czy budowy dróg i rurociągów. Polscy inżynierowie byli na tych terenach obecni jeszcze w latach 80. i 90. XX wieku. Myślą o nas różnie, bo przede wszystkim jesteśmy dla nich Europejczykami. Stanowiącymi swego rodzaju egzotykę i folklor. Analogicznie oni dla nas stanowią też tajemnicę. Staraliśmy się pomagać i rozmawiać z cywilami. Na miejscu za te relacje odpowiadali żołnierze Civil-Military Co-operation – komórki do spraw współpracy cywilno-wojskowej. W Iraku pozostawiliśmy godny wizerunek Polski i Wojska Polskiego. Pamiętajmy jednak, że jest to inna kultura i dość szybko zmienia się nastawienie ludności cywilnej. Tam ciągle trwa wojna i sytuacja zmienia się jak w kalejdoskopie. Niestety, kto nie był na wojnie, nigdy nie zrozumie tego zamieszania.

Czy na patrolach odczuwa się realne zagrożenie ze strony przeciwnika? Co jest największym niebezpieczeństwem – ataki samobójcze, czy może ostrzał snajperski?


Na patrolach należy zwracać uwagę na wszystko. Odpowiada się nie tylko za siebie, ale również za kolegów. W trakcie wyjazdu wszystko może być śmiertelnie niebezpieczne. Czasami mała kłótnia na bazarze miejscowych przeradzała się w kilkugodzinną wymianę ognia. Wojna rządzi się swoimi prawami.



Wróćmy do wydarzeń z 2004 roku. Iracka Karbala, która na cztery dni stała się piekłem. Wściekłe ataki islamistów odpiera osiemdziesięciu polskich i bułgarskich żołnierzy. Ostrzał ze strony Al-Kaidy i bojówek al-Sadra, brak kontaktu z bazą i zapas amunicji oraz racji żywnościowych tylko na 24 godziny. Co w takich chwilach czuje dowódca?


Sytuacja na City Hall była naprawdę skomplikowana. Ze zwykłej „ochrony obiektu” musieliśmy przejść w tzw. obronę okrężną w rejonie zurbanizowanym. Z punktu widzenia taktyki wojskowej to trudne zadanie. Nie mówiłbym tu o ataku islamistów, a bardziej o atakach rebeliantów żądnych władzy i odbicia więźniów. Na dowódcy takie sytuacje są bardzo trudne. To zawsze dowodzący ponosi odpowiedzialność za użycie broni zarówno w stosunku do rebeliantów jak i obiektów sakralnych. Atakujący nas bojownicy nie uznawali żadnych zasad. Nie szanowali życia swoich kobiet czy dzieci. Musieliśmy cały czas, uważać żeby nie ginęli niewinni. Za ich śmierć nie tylko odpowiadałbym jako dowódca, ale także nie przyniosłoby to dobrego imienia Wojska Polskiego. Dowódca nie tylko w takich sytuacjach jest jak samotny okręt podczas sztormu. Zawsze jest sam w podejmowaniu decyzji. Jak już wszystko się uda i szczęśliwie dotrze do portu wtedy znów ma towarzystwo. Podobnie jest w życiu. W wojsku mamy takie powiedzenie, że „sukces ma wielu ojców a porażka jest sierotą”.
Obrona irackiego City Hall w Karbali została okrzyknięta największą bitwą polskich żołnierzy po II wojnie. Zgadza się pan z tym twierdzeniem. Ciężko wraca się do tych wspomnień?

To nie żołnierze okrzyknęli obronę City Hall największą bitwą, lecz dziennikarze. Jednak prawdę mówiąc nie słyszałem, aby po zakończeniu II wojny światowej tak intensywnie walczyli nasi żołnierze. Oczywiście podczas misji potyczek, zasadzek i wymiany ogniowej jest bardzo dużo. Sam tego typu działań doświadczyłem w Iraku czy Afganistanie, ale to nie było to samo. Dla mnie temat obrony City Hall i hołdu moim żołnierzom uważam za zakończony. Puentą tych wydarzeń niech będą dwie książki, które napisałem: „Karabala – raport z obrony” i „Afganistan. Odpowiedzieć ogniem”.

Był pan również konsultantem filmu „Karbala”. Udało się stworzyć obraz jak najbliższy temu, co obrońcy City Hall widzieli na własne oczy?

Uważam ten obraz za jeden z lepszych filmów wojennych pokazujących działania WP. Oczywiście nie oddaje on do końca tego, to co się tam wydarzyło. To film fabularny nie zaś dokument.Z czystym sumieniem mogę go polecić. Podobnie jak książkę „Karbala”Piotra Głuchowskiego i Marcina Górki,na której podstawie powstał scenariusz. 

Czy uważa pan, że społeczeństwo jest przychylnie nastawione do żołnierzy powracających z misji?

Nastąpił postęp, a dzięki filmowi „Karbala” społeczeństwo zaczęło inaczej patrzeć na udział polskich żołnierzy w misjach. Wcześniej nie było takiego zainteresowania. Chcę podkreślić, że „Karbala” wywołuje prawdziwe emocje. Byłem na wielu projekcjach tego dzieła w Polsce. Po jego emisji często odbiorcy na stojąco i ze łzami w oczach bili brawo. Te reakcje były spontaniczne i miłe. Nadal powinniśmy jednak informować Polaków o tym, co robią tak naprawdę nasi żołnierze na misjach. W XXI wieku w erze smartfonów i internetu już nic się nie ukryje. Jesteśmy bowiem świadkami historii. Sami ją też tworzymy i to się nie zmieni.



O Wojsku Polskim mówimy zwłaszcza 15 sierpnia i 11 listopada. Zawód żołnierza to ciężki kawałek chleba ?

To dobrze, że tak się dzieje. Coraz częściej mówi się o polskiej armii i oby jak najlepiej. To zawód do którego naprawdę trzeba mieć powołanie. W innym przypadku człowiek będzie się męczył. Nie jest to praca od 7 do 15 i nie da się ściągnąć munduru i powiedzieć, że jest się już „po” pracy. Trzeba kochać to co się robi. Wtedy naprawdę służba daje ogromną satysfakcję.

Czego w takim razie powinniśmy życzyć z okazji Święta Wojska Polskiego ?


Nam żołnierzom, warto życzyć „żołnierskiego szczęścia” - cokolwiek by to nie znaczyło. Zaś rodzinom i bliskim - wytrwałości i zrozumienia wobec zadań przed którymi stoimy.
Ppłk Grzegorz Kaliciak to absolwent Wyższej Szkoły Oficerskiej im. Tadeusza Kościuszki we Wrocławiu. Pełnił służbę wojskową na misjach wojskowych poza granicami Polski. Służył w ramach Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Iraku: w 2004r r. podczas II zmiany jako dowódca kompanii rozpoznawczej, w 2006 r. podczas IV zmiany, w 2007 r.podczas VIII zmiany jako szef TOC (taktyczne centrum dowodzenia). Na początku kwietnia 2004 r. na stanowisku dowódcy kompanii rozpoznawczej kierował obroną ratusza w Karbali podczas II wojny w Zatoce Perskiej. Służył także w ramach Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Afganistanie: podczas VIII zmiany od 2010 do 2011 r.(w niepełnym wymiarze czasowym), podczas IX zmiany w 2011 r. jako zastępca dowódcy ZBB BRAVO. Autor książki „Karbala”. Raport z obrony City Hall, opublikowanej w kwietniu 2015 r. We wrześniu 2015 roku premierę miał opisujący te wydarzenia polski film fabularny pt. Karbala. W filmie pojawia się postać kpt. Kalickiego, której pierwowzorem jest kpt. Grzegorz Kaliciak. W 2016 r. ukazała się książka G. Kaliciaka „Afganistan. Odpowiedzieć ogniem” (prawdziwa historia działań 17 Brygady), opisująca misję żołnierzy z Międzyrzecza i Wędrzyna w Afganistanie w 2011 roku.
Zdjęcie główne: Polscy żołnierze na misji (fot. 17 WBZ)
Zobacz więcej
Wywiady wydanie 13.10.2017 – 20.10.2017
„Powinniśmy powiedzieć Merkel: Masz tu rachunek, płać!”
Jonny Daniels, prezes fundacji From the Depths, O SWOIM zaangażowaniu w polsko-żydowski dialog.
Wywiady wydanie 28.07.2017 – 4.08.2017
Definitely women in India are independent
Srinidhi Shetty, Miss Supranational 2016, for tvp.info
Wywiady wydanie 28.07.2017 – 4.08.2017
Małgosia uratowała mi życie. Dzięki niej wyszedłem z nałogu
– Mam polski paszport i jestem z niego bardzo dumny – mówi amerykański gwiazdor Stacey Keach.
Wywiady wydanie 28.07.2017 – 4.08.2017
„Kobiety w Indiach są niezależne. I traktowane z szacunkiem”
Tak twierdzi najpiękniejsza kobieta świata Srinidhi Shetty, czyli Miss Supranational 2016.
Wywiady wydanie 14.07.2017 – 21.07.2017
Eli Zolkos: Gross niszczy przyjaźń między Żydami a Polakami
„Żydzi, którzy angażują się w ruchy LGBT, przyjmują liberalny styl życia, odchodzą od judaizmu”.