Jeśli raz wejdą do filharmonii, to do niej powrócą
poniedziałek,
3 kwietnia 2017
Dużo muzyki Ludwiga van Beethovena, ale też muzyki polskiej oraz nigdy niewykonywana opera Georgesa Bizeta „Djamileh” czy utwór „Scherzo” w koncercie dedykowanym Giacomo Pucciniemu. Motywem przewodnim tegorocznego 21. Wielkanocnego Festiwalu Ludwiga van Beethovena są sztuki piękne. – Myślę, że wielu kompozytorów naturalnie kochało sztuki piękne i byli inspirowani malarstwem – wyjaśnia Elżbieta Penderecka, dyrektor festiwalu. Ta prawdziwa uczta dla melomanów potrwa do 14 kwietnia.
Na 13 festiwalowych dni zostało zaplanowanych aż 15 koncertów symfonicznych oraz dwa kameralne. Publiczność będzie mogła wysłuchać dzieł muzycznych, m.in. Siergieja Rachmaninowa, Igora Strawińskiego, Mieczysława Karłowicza, Maxa Regera, Bohuslava Martinů i Paula Hindemitha. Wystąpią znakomite krajowe i zagraniczne zespoły filharmoniczne i plejada solistów, jak pianista Javier Perianes, skrzypaczka Veriko Tchumburidze, wiolonczelista Amit Peled i śpiewaczka Marlis Petersen.
Festiwal objął honorowym patronatem prezydent RP Andrzej Duda. Impreza dofinansowana jest ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, a także Miasta Stołecznego Warszawy.
Tytuł Festiwalu zwiastuje utwory zainspirowane wielkim malarstwem
„Beethoven i sztuki piękne”, co zwiastuje podtytuł tegorocznego Festiwalu?
Utwory, które zostały zainspirowane wielkim malarstwem. Zaczęliśmy pierwszym koncertem, na którym usłyszeliśmy „Obrazki z wystawy” Musorgskiego (Modesta – przyp. red.). Jego wielki przyjaciel, Wiktor Hartmann umiera w 1853 roku i pod wpływem jego malarstwa, pisze „Obrazki z wystawy”. W niedzielny wieczór z kolei na koncercie galowym w utworze otwierającym Deutsche Radio Philharmonie Saarbrucken Kaiserslautern pod batutą maestro Josepa Ponsa i z udziałem Javiera Perianesa zabrzmiała „Wyspa umarłych” Rachmaninowa. Kompozytor obejrzał obrazki Arnolda Böcklina i pod ich wpływem napisał utwór.
Nie tylko Rachmaninow, ale również Max Reger. Kolejny, zainspirowany malarstwem Williama Hogartha, to wielki utwór Igora Strawinskiego – „Żywot Rozpustnika”. Bardzo rzadko wykonywany w Polsce, myślę że tylko jeden raz do tej pory. Usłyszymy też utwór Paula Hindemitha oraz czeskiego kompozytora Bohuslava Martinu. Te wszystkie były inspirowane malarstwem.
Co jeszcze znalazło się w repertuarze?
Oprócz tych utworów naturalnie posłuchamy muzyki wielkiego patrona naszego festiwalu. Usłyszymy też dużo muzyki polskiej, ale również nigdy niewykonaną operę Georgesa Bizeta „Djamileh”. Będzie też nowy, nigdy niewykonany, utwór „Scherzo” w koncercie dedykowanym Giacomo Pucciniemu.
Jak na tej płaszczyźnie wygląda Beethoven, czy on się inspirował, czy to jednak malarze się nim inspirowali?
Myślę, że wielu kompozytorów naturalnie kochało sztuki piękne i byli inspirowani malarstwem. Sztuka w ogóle nas wszystkich inspiruje, zapewne również i Beethovena. Będziemy na ten temat słuchać wspaniałych wykładów wielkich muzykologów, profesorów, zarówno z Polski, jak i z zagranicy. Wśród nich jeden z największych specjalistów – Bill Kinderman. Na specjalnym sympozjum będzie mówił na temat związków Beethovena ze sztuką.
Wielką ciekawostką jest Wiener Akademie ze wspaniałym Johnem Malkovichem
Festiwal cieszy się obecnością najlepszych orkiestr symfonicznych na świecie, ale kogo w tym roku by pani wyróżniła?
Dyrektor festiwalu myśląc o całokształcie, chciałby tak zbudować program, żeby każdy koncert był interesujący. Nie tylko dla mnie, ale przede wszystkim dla publiczności. Taką wielką ciekawostką będzie na pewno Wiener Akademie pod batutą Martina Haselböcka ze wspaniałym Johnem Malkovichem, którego usłyszymy w tragedii „Egmont” Goethego, do której muzykę napisał Beethoven.
Wystąpi też nasz aktor Wojciech Pszoniak, tym razem jako narrator we wspomnianej, a nigdy niewykonanej w Polsce operze Bizeta - „Djamileh”. Usłyszymy również bardzo wczesną symfonię, którą kompozytor napisał mając zaledwie 17 lat. Sam jej nigdy nie usłyszał, a dopiero 50 lat po jego śmierci doczekała się swojego pierwszego wykonania.
Bardzo ważne jest pokazać orkiestry młode spoza kraju
A jakie orkiestry tym razem przyjadą do Warszawy?
Będzie naturalnie orkiestra Hessischer Rundfunk, która nie jest po raz pierwszy, tym razem pod batutą maestro Orozco-Estrady z udziałem wybitnego skrzypka Emmanuela Tjeknavoriana oraz znakomitego pianisty Simona Trpčeskiego. Usłyszymy orkiestrę State Youth of Armenia z okazji 25-lecia podpisania stosunków pomiędzy Polską i Armenią i 650. rocznicy diaspory ormiańskiej w Polsce. Myślę, że bardzo ważne jest pokazać orkiestry młode spoza kraju.
Naturalnie wystąpi też nasza Sinfonia Iuventus z Julią Zillberquit, rosyjskiego pochodzenia amerykańską pianistką, wykonującą tzw. zerowy koncert Ludwiga van Beethovena, który był zapomniany. Ponadto znakomita Elena Bashkirova, tym razem pod batutą Lawrence'a Fostera z III koncertem fortepianowym Beethovena.
Ale nie zabraknie też krajowych orkiestr.
Tak, ponieważ usłyszymy orkiestrę Filharmonii Poznańskiej pod batutą Łukasza Borowicza, ale również orkiestrę warmińsko-mazurską. Chciałam pokazać orkiestry spoza tych największych polskich miast. Jest to orkiestra imienia Nowowiejskiego, więc w znakomitym repertuarze usłyszymy muzykę tego kompozytora, ale i symfonię z trąbką i fortepianem Dymitra Szostakowicza oraz koncert skrzypcowy Panufnika.
Tutaj warto zwrócić uwagę na młodego Tamása Pálfalviego, który zdobył I nagrodę na konkursie w Budapeszcie i austriacką pianistkę – Anikę Vavić.
Musimy myśleć, że za chwilę siwe głowy znikną z wielu filharmonii
Jak pani scharakteryzowałaby publiczność, są to stali bywalcy, czy docieracie do nowych melomanów?
Coraz więcej młodzieży widzimy na koncertach, młodzieży właśnie niemuzycznej, z medycyny, z prawa, politechniki. Przychodzą i to w ogromnej ilości. Chcemy od przyszłego roku rozpocząć koncerty dla dzieci, bo uważam że to jest nasza przyszła publiczność i musimy myśleć o tym, że za chwilę siwe głowy znikną spośród melomanów wielu filharmonii.
Sądzę, że udało mi się programem zainteresować, ale o to trzeba zapytać młodych ludzi. Na pewno zobaczymy ich na Malkovichu, zapewne na Bizecie jako ciekawostce i innych koncertach. Może na State Youth Orchestra of Armenia, bo tam będzie laureat I nagrody konkursu Czajkowskiego czy I nagrody konkursu w Erywaniu, którą zdobył polski skrzypek – Jarosław Nadrzycki. Zobaczymy wspaniałego wiolonczelistę – Amita Peleda, który gra na instrumencie legendarnego Pablo Casalsa.
Co obecnie ściąga publiczność do filharmonii i sal koncertowych?
Myślę, że albo młodzież jest przyzwyczajona słuchać w domu lub wie, że rodzice są zainteresowani. Jeśli raz wejdą do filharmonii to do niej powrócą, może nie na każdy koncert. Chcemy wrócić do koncertów nocnych, wieczornych, gdzie będzie trochę jazzu. To może przyciągnąć też zupełnie inną publiczność, która później wejdzie do sal koncertowych.
Mogę powiedzieć, że jestem szczęśliwa, bo mam wspaniałą polską, warszawską publiczność, ale też ze świata. Przyjeżdża ogromna ilość, powiedziałabym przyjaciół, melomanów, rokrocznie w mniejszych czy większych grupach. Witają się, mówią, że byliśmy w zeszłym roku na festiwalu. To jest to, czego organizator oczekuje. Tak jeżdżą do Salzburga, Lucerny, cieszę się, że zaczęli jeździć do Warszawy.