Nie sądzę, że byliśmy ofiarami, wyjeżdżając, chociaż właśnie tę postawę propaguje wiktymizująca wizja Muzeum. Uzyskaliśmy bowiem ogromną szansę wzbogacenia siebie – nie, nie myślę tutaj o pieniądzach (sam jestem o wiele uboższy od moich polskich znajomych), ale o zwiększeniu wiedzy o świecie i o sobie, o czym pisałem w „Znaku” (nr 3 z 1996 roku) w artykule „Trzy”.
Zyskałem bowiem trzy tożsamości, które nadal rozwijam. Od zawsze piszę po polsku i od czasu do czasu w języku Kierkegaarda, od Marca ’68 interesuję się historią Żydów, zaś od dwudziestu siedmiu lat jestem mężem Dunki i posiadam rodzinę, z którą rozmawiam po duńsku. Dlaczego mam jedną lub dwie z tych tożsamości odrzucić, nazywając je „obcymi”? Czy łączenie w sobie tożsamości nie jest jedynym skutecznym protestem przeciwko zwariowanym nacjonalizmom, popychającym nas ku wojnom?
Nie chcę sprawić wrażenia, że ten proces przebiegał w całkowitym szczęściu i harmonii. Udział w marcowych demonstracjach, który w Polsce był niekiedy powodem do dumy, a najczęściej powodował represje, w Danii wcale się nie liczył. Zajęci liczeniem pieniędzy Duńczycy nie mieli czasu na zdobywanie wiedzy o nieznanym kraju. Na moje podania o stypendia i pracę często nie dostawałem odpowiedzi, aż pewna dobra protestancka dusza podpowiedziała mi, abym nie pisał w curriculum vitae, że walczyłem z władzą, że byłem prześladowany i że wyrzucono mnie z uniwersytetu. „W Danii jest to życiorys kryminalisty” – szepnęła ta chrześcijańska dusza. O wiele lepiej przystosowali się zatwardziali oportuniści. W Danii spotkałem wielu esbeków i ubeków, którzy nagle odkryli, że są ofiarami komunizmu.
Rozważmy teraz implikacje muzealnego tytułu dla tych „obcych”, którzy pozostali w kraju, ponieważ czują się Polakami. Czy ta fraza nie przykleja się łatwo do ust polskich nacjonalistów i czy nie wzmacnia ich oskarżeń, że ci „obcy”, którzy z „podejrzanych powodów” pozostają w Polsce, są w istocie kłamcami (bo „udają” Polaków) i tchórzami (bo boją się emigrować)? Czy nie jest to zbyt łatwa redukcja marcowej lekcji?
– Bronisław Świderski
Autor powyższego, opublikowanego w kwartalniku „Kronos”, listu to pisarz, eseista i tłumacz. Uczestnik wydarzeń marca 1968. Od 1970 roku mieszka w Danii. Publikował m.in. w Czasie Kultury, Kronosie, Krytyce Politycznej, Przeglądzie Politycznym, Rzeczpospolitej, Res Publice, Tygodniku Powszechnym, Zeszytach Literackich i w Znaku. Wydał powieści „Słowa obcego” (1998) i „Asystent śmierci” (2007)