Książę Karol, który odwiedził Morskie Oko, zachwycał się nalewką litworówką – specjalnością schroniska. Teść Łapińskiej otrzymał przepis od swojego teścia- gorzelnika. Zbiera się do niej arcydzięgiel litwor. Nalewka ma intensywny smak i aromat. Książę nabrał rumieńców i skwitował z uśmiechem: „Very, very strong drink”. – To było bardzo miłe spotkanie. Tylko moje wnuczki były zawiedzione, że nie miał korony i karocy – śmieje się Łapińska. Fot. arch. prywatne Marii Łapińskiej, schronisko Morskie Oko
Morskie Oko odwiedził też między innymi sir Edmund Hillary (na zdjęciu obok Marii Łapińskiej), który w 1953 roku jako pierwszy człowiek w historii zdobył szczyt Mount Everest. Byli też strażacy z Word Trade Center, sporo sportowców, polityków, aktorów czy piosenkarzy. Fot. arch. prywatne Marii Łapińskiej, schronisko Morskie Oko
Maria Łapińska dzieciństwo spędziła w Bochni, a w Zakopanem chodziła do Technikum Hotelarskiego. Do schroniska trafiła mając 19 lat, w sierpniu 1973 roku na miesięczną praktykę – za karę, za oblaną matematykę na maturze, pomagała ciotce, która była tam bufetową. Maria poznała syna kierowników obiektu Wojciecha Łapińskiego, wzięli ślub i prowadzili po teściach schronisko. Na zdjęciu Maria Łapińska z Dziadziusiem, czyli teściem Czesławem, w 1986 r. Fot. arch. prywatne Marii Łapińskiej, schronisko Morskie Oko
Maria Łapińska zamieszkała z mężem i dwójką dzieci – Patrycją i Kubą – na tyłach schroniska nad Morskim Okiem w jednym pokoju. Zajmowała się sprawami personalnymi i hotelowymi oraz kuchnią, a jednocześnie studiowała administrację państwową w Warszawie. Gdy jej mąż zmarł nagle w sierpniu 1985 r., na zawał serca, została kierownikiem schroniska i jest nim do dzisiaj. Fot. arch. prywatne Marii Łapińskiej, schronisko Morskie Oko
Wanda Palczewska i Czesław Łapiński w Tatrach, 1939 rok. Już jako małżeństwo byli związani ze schroniskiem nad Morskim Okiem od II wojny światowej. Fot. arch. Prywatne Marii Łapińskiej, schronisko Morskie Oko
W latach 1945-1980 schroniskiem PTTK nad Morskim Okiem kierowali małżonkowie Czesław i Wanda Łapińscy. Był to czas rozwoju taternictwa i polskich sukcesów w Himalajach, w schronisku bywali zaś niemal wszyscy sławni himalaiści. W 1981 r. kierownictwo obiektu przejął ich syn Wojciech Łapiński, który zmarł na zawał serca cztery lata później. Fot. arch. prywatne Marii Łapińskiej, schronisko Morskie Oko
Czesław Łapiński, zwany Dziadziusiem, był alpinistą, ratownikiem tatrzańskim oraz taternikiem. Był współzałożycielem grupy taternickiej zwanej „Pokutnikami”. A wraz z Kazimierzem Paszuchą stworzyli duet wspinaczkowy „Łapiński-Paszucha”, który zasłynął z pierwszych przejść: północno-wschodniej ściany Mnicha, północno-wschodniej ściany Kazalnicy Mięguszowieckiej, środkiem północno-zachodniej ściany Galerii Gankowej. Fot. arch. prywatne Marii Łapińskiej, schronisko Morskie Oko
Wanda Łapińska, zwana pieszczotliwie „Dziunią”. Także dzięki niej atmosfera w schronisku nad Morskim Okiem była naprawdę wyjątkowa. Fot. arch. prywatne Marii Łapińskiej, schronisko Morskie Oko
Wojciech Łapiński był z ratownikami TOPR. W 1981 r. przejął kierowanie schroniskiem, osobiście dbał o obsługę techniczną obiektu i zaopatrzenie. „W sklepach nie było praktycznie nic, o wszystko trzeba było walczyć. Jechało się np. po słodycze do Skawiny, czy po mięso do Nowego Sącza. Przydziały, które dostawaliśmy, wystarczały najwyżej na dwa tygodnie. Mąż pracował w nieustannym stresie i to go w końcu zabiło” – wspomina Maria Łapińska. Zmarł w 1985 r. na zawał serca. Miał 36 lat. Fot. arch. prywatne MŁ
Kiedy Maria Łapińska przyszła do pracy w schronisku, w 1973 r,. pomagała w obowiązkach swojej ciotce, tutejszej bufetowej. Zbierała ze stołów kufle, robiła wodę z sokiem itp. Wówczas kuchnia była prosta, w ofercie był głównie bigos czy flaki. Później Maria wprowadziła szarlotkę. Na zdjęciu święta wielkanocne z załogą. Fot. arch. prywatne Marii Łapińskiej, schronisko Morskie Oko
Gdy rodziła syna Kubę, Maria Łopińska leciała do szpitala śmigłowcem TOPR-u – był styczeń i droga nieprzejezdna. Córka Patrycja, starsza, zimą musiała wstawać o 5 rano, żeby zdążyć do szkoły. Zazwyczaj odwoziła ją skuterem do Łysej Polany, na autobus. Pewnego razu musiały przechodzić przez lawinę, w poprzek Żlebu Żandarmerii. Córka nie chciała iść, więc popychała ją siłą, aż krew zaczęła jej lecieć z nosa. Na zdjęciu Maria z Patrycją w 2005 r. podczas zjazdu seniorów. Fot. arch. prywatne MŁ
– Nie wyobrażam sobie życia w mieście, wręcz nie umiem się w nim odnaleźć. Tak jak moje dzieci. Dlatego cieszy mnie to, że mam następców, którzy myślą tak, jak ja. Moja córka i syn, którzy razem ze mną kierują obiektem, świetnie się sprawdzają w tej roli – mówi Maria Łapińska (na zdjęciu z wnuczką przed schroniskiem, 2009 rok). Fot. arch. prywatne Marii Łapińskiej, schronisko Morskie Oko
Po nagłej śmierci męża Maria Łapińska zaczęła krzyczeć, że nigdy nie wróci nad Morskie Oko. Córka, ulubienica Wojtka, powiedziała, że tata nigdy by nie opuścił schroniska i kazała przysiąc, że tam wrócą. – Dotrzymałam słowa. Po tygodniu z dwójką dzieci pojawiłam się z powrotem nad jeziorem – mówi Maria. Na zdjęciu druga od prawej, podczas jubileuszu 30-lecia pracy w schronisku. Po prawej Agnieszka Dobroczyńska, a po lewej mama Łapińskiej i następnie siostra. Fot. arch. prywatne MŁ, schronisko Morskie Oko
Kiedy samotnie przejęła kierowanie schroniskiem, w 1985 roku, czasy były ciężkie, bo trzeba było przeprowadzić generalny remont schroniska. Trwał od 1988 do 1992 roku. – Wymienione w nim zostało niemal wszystko. Na szczęście miałam zgrany zespół. Wszyscy pomagali – wspomina Maria Łapińska (na zdjęciu podczas jubileuszu 30-lecia pracy w schronisku). Fot. arch. prywatne MŁ, schronisko Morskie Oko
Byli tacy, którzy chcieli zająć miejsce Wojtka. Nawet od jednego z nich dostałam pierścionek zaręczynowy. Ale jakoś nie byłam w stanie się przełamać. Miłość do męża pozostała bardzo silna. Lubię z nim rozmawiać, kiedy jestem sama. Wierzę, że mnie słyszy i liczę, że kiedyś spotkam go po drugiej stronie – wspomina Maria Łapińska (na zdjęciu podczas spotkania Oldboyów w 2009 r.) Fot. arch. prywatne MŁ, schronisko Morskie Oko
Nigdzie się tak dobrze nie czuję, jak w schronisku. Co jakiś czas pojawiają się tutaj wyjątkowi goście – mówi Maria Łapińska. Na zdjęciu załoga schroniska w grudniu 2018 r. Fot. arch. prywatne Marii Łapińskiej, schronisko Morskie Oko
Życie mnie nie rozpieszczało. Do tej pory brakuje mi męża. Trudno mi się z tym pogodzić, że tak szybko odszedł. Byłam jeszcze bardzo młoda, miałam 30 lat, i byliśmy po ślubie zaledwie 10 lat. Całe życie było przed nami. Przeszłam ciężkie chwile, ale zarazem bardzo piękne. Nigdy bym sobie takiego scenariusza dla siebie nie napisała. Nie wyobrażam sobie życia w mieście, wręcz nie umiem się w nim odnaleźć – mówi Maria Łapińska. Fot. arch. prywatne MŁ, schronisko Morskie Oko