W 2000 roku, gdy zbliżała się 85. rocznica urodzin Danuty Szaflarskiej, zorganizowaliśmy jej benefis w Piwnicznej Zdroju. Danka przyjechała na uroczystość dorożką ustrojoną w polne kwiaty, do której zaprzężony był łaciaty koń pana Kluski. Fot. Barbara Paluchowa
Nasze drogi zeszły się niedługo po powstaniu gazety „Znad Popradu”. Danuta zamówiła sobie nawet prenumeratę, bo chciała być na bieżąco z tym, co dzieje się w jej rodzinnym regionie. Zdjęcie w redakcji w 2004 r. Fot. Barbara Paluchowa
W rodzinnej miejscowości wybudowała sobie drewniany dom dwuizbowy ze spadzistym dachem. Szło się do niego stromą ścieżką. Mieszkała w nim całe lato. Na zdjęciu spotkanie w 2009 roku. Fot. Barbara Paluchowa
To było skromne wnętrze: ściany z drewnianych bali utykanych warkoczami ze słomy, ceglany piec, malutki stolik pod oknem i tapczan z siennikiem, na którym spała. Powiedziałam jej: „Będę ci robić zdjęcia, od dzisiaj do końca świata”. A ona na to: „ A rób co chcesz, pstrykaj do woli”. Zaczęłam więc od robienia zdjęć jak się krząta po kuchni. Tu: 2009 rok. Fot. Barbara Paluchowa
Danuta uwielbiała ciasto kruche lub półkruche z borówkami – tak u nas nazywa się te leśne owoce. Po góralsku to są jafry. 2009 r. Fot. Barbara Paluchowa
Często ją odwiedzałam również z koleżankami z redakcji: Marią Lebdowiczową i Wandą Łomnicką-Dulak. Klimat naszych spotkań był niepowtarzalny. 2008 rok. Fot. Barbara Paluchowa
Danusia biegała do domu robić kawę, słychać było tylko tup, tup po tych wąskich schodach. Pomyślałam sobie: „O mój Boże, ona ma przecież 93 lata” (śmiech). 2009 r. Fot. Barbara Paluchowa
Podczas spotkań wypytywała nas o Kosarzyska, o ludzi tutaj żyjących. Najbardziej lubiła opowiadać o swoim dzieciństwie spędzonym w Kosarzyskach, chętnie wracała do tego tematu. Fot. Barbara Paluchowa
Te lata dzieciństwa spędzone w Kosarzyskach były dla niej najpiękniejsze. Zapamiętała je do końca życia. Były pełne wolności, braku ograniczeń, bezpośredniego kontaktu z naturą, przyrodą, która do dziś jest piękna, mimo że jest tak przez nas uparcie niszczona. Ciągnęło ją po prostu do tych dziewiczych miejsc, które dały jej ogromną radość. Tu na spacerze w 2008 r. Fot. Barbara Paluchowa
Danusia nie miała góralskiego rodowodu, bo jej rodzice pochodzili z miasta, ale jej młoda opiekunka Hanka wprowadziła ją w ten inny świat. Jak ją bawiła, przewijała czy karmiła, to zwracała się do niej w miejscowej gwarze, więc Danusia posługiwała się nią całkiem nieźle. Na zdjęciu Szaflarska z Karoliną w Piwnicznej Zdroju w 2014 roku, podczas nadania Miejsko-Gminnemu Ośrodkowi Kultury jej imienia. Fot. Barbara Paluchowa
Miała dzieciństwo bosonogie. Dzieci z powodu biedy nie miały odpowiednich ubrań. Opowiadała, jak biegali bez butów i pokazywała stare zdjęcia, na których wszystkie dzieciaki były bose. Zapytałam, czy nie kaleczyli sobie stóp na kamieniach. Odpowiedziała: „E tam, każde miejsce znaliśmy i nie było z tym problemu. Czasami ktoś tam upadł i otarł kolana, w potoku się wodą ranę opłukało. Nikt nie jęczał”. Na zdjęciu Szaflarska w GOK w Piwnicznej Zdroju w 2014 roku. Fot. Barbara Paluchowa
Opowiadała też o różnych zabawach dzieci w Kosarzyskach. Wystawiano na przykład teatrzyki. Koc się zaciągało na drzwi i przedstawiało na przykład jak ksiądz udziela ślubu, chrzcin czy pogrzebu. Widać było, że od małego ją ciągnęło do aktorstwa. Na zdjęciu Szaflarska podczas Dożynek Małopolskich, w wieku 100 lat – 2015 rok. Fot. Barbara Paluchowa
U nas w regionie góry są twarde, to jest lita skała. Uczą pokory, zaprawiają ludzi do późniejszej walki z trudnościami. Na zdjęciu podczas premiery filmu „Pora umierać”, 2008. Fot. Barbara Paluchowa
Danusia była bardzo skromną osobą. Nie lubiła, jak się dużo o niej mówi. Robiła swoje i tyle. Słuchając opowieści o jej dzieciństwie pomyślałam zatem, że warto by było taką książkę napisać. Fot. Barbara Paluchowa
Na początku książka miała mieć tytuł „O panience Danusi”. Danuta się obruszyła: „Jak to tylko będzie o mnie, przecież tam była również Hanka”. Danuta była przywiązana przez całe życie do Hanusi. Kiedy przyjeżdżała na lato do Kosarzysk, to pierwsze kroki kierowała właśnie do swojej byłej piastunki. Mieć takiego przyjaciela, to skarb. Fot. Barbara Paluchowa
Dom Szaflarskiej. Skromny, drewniany, dwuizbowy, ale w ukochanych górach
Wspomnienia Barbary Paluchowej, sądeckiej przyjaciółki i autorki książki o dzieciństwie aktorki pt. „O góralce Hanusi i panience Danusi”