„Pani Bovary” opowiada o zderzeniu romantycznych urojeń z rzeczywistością. Książka, okrzyknięta zrazu „obrazą dla Francji i kobiet”, odniosła wielki sukces. Wciąż rezonuje w kulturze Zachodu. Dla postmodernisty Juliana Barnesa to najlepsza powieść, jaką dotąd napisano. Vladimir Nabokov i Milan Kundera uznali, że proza Gustave'a Flauberta to czysta poezja. Na zdjęciu strona tytułowa francuskiego wydania z 1905 r. Paryż, Bibliothèque Nationale De France. Fot. DeAgostini/Getty Images
Pisanie kosztowało Gustave'a Flauberta (1821-1880) wiele wysiłku. Zżerała go ambicja. Narzucał sobie ostrą dyscyplinę: pisał całymi dniami, z przerwą na sen i posiłki. Czasem w nocy, wtedy dni przesypiał. Tworzył konspekt powieści, trzy wersje każdej sceny. Miesiącami cyzelował zdania i rozdziały. Miał obsesję interpunkcji. Jego nowatorskim pomysłem było usunięcie narratora. Na zdjęciu studio Flauberta w pawilonie Croisset, niedaleko Rouen (Seine-Maritime). Fot. Harlingue/Roger Viollet via Getty Images
Miał obsesję pokazania nieulepszonej prawdy. W notatkach i pokreślonych rękopisach Flaubert używał dosadnego języka i nie stronił od pornografii. Wyżej oceniał twórczość de Sade’a niż Balzaca. „Panią Bovary” pisał 4,5 roku. Prototypy rozrzutnej i rozwiązłej Emmy znalazł w swym otoczeniu. „Żadnego liryzmu, żadnych refleksji. Czytanie tego nie będzie zabawą” – pisał w liście do kochanki. Słowa dotrzymał. Na zdjęciu rękopis „Madame Bovary”, pierwsze wydanie ukazało się w 1857. Fot. Culture Club/Getty Images
Tytułowa bohaterka, zła żona i zła matka, stała się symbolem jakże ludzkiej skłonności do samooszukiwania i autokreacji. Gardzi drobnomieszczańskim mężem, który ją uwielbia. Zadłuża się, by imponować prowincjuszom paryskim szykiem. Wychowana w klasztorze, śni o rozkoszach. Łatwo ją uwieść, ale przejmuje inicjatywę i – jak mężczyzna – jest dumna, że ma kochanka. Na zdjęciu Isabelle Huppert i Christophe Malavoy w filmie „Madame Bovary” Claude'a Chabrola. Fot. Jacques PRAYER / Gamma-Rapho via Getty Images
W powieści ze świecą szukać pozytywnego bohatera. Mąż idiota, ksiądz alkoholik i materialista, aptekarz intrygant, ziemianin dziwkarz, lubieżny notariusz, kupiec wykańczający klientów wekslami… Na ich tle Emma nie wyglądała najgorzej. Flaubert nazywał ją jednak „odrażającą stonogą”. Uosabiała wszystko, czego nie cierpiał: egoizm, fałsz, pretensjonalność i głupotę. Na zdjęciu Isabelle Huppert w filmie „Madame Bovary” Claude'a Chabrola, 1990 r. we Francji. Fot. Jacques PRAYER / Gamma-Rapho via Getty Images
We Francji Napoleona III rozwody były zakazane, zaś hipokryzja, cenzura i autocenzura kwitły. Flaubert stanął przed sądem za „obrazę moralności publicznej, religii i dobrych obyczajów”. Dzięki koneksjom został uniewinniony, a proces okazał się dla powieści znakomitą reklamą. Dziś 200. rocznicę urodzin pisarza hucznie obchodzi jego rodzinna Normandia, pod honorowym przewodnictwem Isabelle Huppert – najlepszej filmowej Emmy (na zdjęciu z reżyserem Claude'm Chabrolem). Fot. Michael Ochs Archives/Getty Images
Reżyser Jean Renoir, autor przedwojennej ekranizacji „Pani Bovary” chwalił Flauberta za to, że przewidział, jakie będą kobiety XX wieku. Triumf konsumpcjonizmu i powszechna alienacja faktycznie stały się znakiem czasu. Marząca o innym życiu Emma, zginęłaby dzisiaj w tłumie. Na zdjęciu Isabelle Huppert jako Emma w filmie Claude'a Chabrola „Madame Bovary. Fot. Jacques PRAYER/Gamma-Rapho via Getty Images
Gustave Flaubert w „Madame Bovary" przewidział, jakie będą kobiety w XX wieku