„Kobiety władczynie często budzą niechęć”. Prawdziwa historia Cixi, znienawidzonej cesarzowej Chin
piątek,
21 sierpnia 2015
– Cesarzowa Cixi była kobietą, a ludzie wyjątkowo źle znoszą władzę kobiet i opowiadają o królowych straszne rzeczy, nie zważając na ich zasługi. Historia zna wiele takich przypadków. Trzy lata po śmierci Cixi Chiny stały się republiką. Nowa władza zrobiła wszystko, by oczernić cesarzową Dowager i przypisać sobie wszystkie jej reformy. Oczernianie władczyni było też na rękę komunistom. Cixi stała się więc ofiarą wielkiej, historycznej niesprawiedliwości – mówi Jung Chang, autorka książki „Cesarzowa wdowa Cixi. Konkubina, która stworzyła współczesne Chiny”.
Chińska cesarzowa Cixi, która jest bohaterką pani książki, to kobieta silna, odważna i mądra. To chyba jeden z pierwszych takich jej portretów. Przyjęło się uważać ją za okrutną, ograniczoną tyrankę, prostaczkę, która przebiegle zdobyła władzę i potem propagowała ciemnotę.
Zła legenda jest dziełem wrogów Cixi. I jak wiele złych legend przetrwała. Dlaczego została znienawidzona? Powodów jest wiele. Po pierwsze, była kobietą, a ludzie wyjątkowo źle znoszą władzę kobiet i opowiadają o królowych straszne rzeczy, nie zważając na ich zasługi. Historia zna wiele takich przypadków. Trzy lata po śmierci Cixi Chiny stały się republiką. Nowa władza zrobiła wszystko, by oczernić cesarzową Dowager i przypisać sobie wszystkie jej reformy. Oczernianie władczyni było też na rękę komunistom. Cixi stała się więc ofiarą wielkiej, historycznej niesprawiedliwości. Przez sześć lat badałam archiwalne dokumenty z jej czasów, a zachowało się ich naprawdę bardzo, bardzo dużo. Cixi, którą poznałam po lekturze chińskich archiwaliów, a także dokumentów, listów i dzienników ludzi z Zachodu przebywających na jej dworze, to osoba inteligentna, otwarta na zmiany. To ona wyprowadziła Chiny z epoki średniowiecza i otworzyła drzwi do nowoczesności.
Cixi, którą poznałam po lekturze chińskich archiwaliów, a także dokumentów, listów i dzienników ludzi z Zachodu przebywających na jej dworze, to osoba inteligentna, otwarta na zmiany.
Jest pani pierwsza osobą, która postanowiła ujawnić światu prawdę o Cixi. Dlaczego?
Jedną z moich pasji jest prowadzenie historycznych dochodzeń. Czuję się wtedy jak detektyw. Lubię dociekać prawdy. Przed biografią Cixi napisałam razem z mężem, Jonem Hallidayem biografię Mao Zedonga. Myślę, że jako pierwsi pokazaliśmy w ten sposób biografię Mao, ta książka przekracza tradycyjny sposób opowiadania o postaciach historycznych. Pisaliśmy ją 12 lat, zbieraliśmy materiały, czytaliśmy dokumenty, rozmawialiśmy z ludźmi z całego świata. Książkę o Cixi pisałam podobnie, prowadziłam historyczne śledztwo i powoli docierałam do prawdy. Pierwszy raz zwróciłam uwagę na Cixi, gdy pisałam „Dzikie łabędzie”, książkę o trzech pokoleniach kobiet z mojej rodziny. Moja babcia miała, zgodnie z wielowiekowym zwyczajem, zdeformowane krępowaniem stopy. Bardzo cierpiała z tego powodu. I okazało się, że to wcale nie Mao Zedong zakazał tego barbarzyńskiego zwyczaju. Zrobiła to Cixi.
Mao Zedong skorzystał wiele na reformach Cixi, a potem przypisywał sobie jej zasługi.
Tak, dorastał wtedy, gdy Cixi była u władzy. Ponieważ cesarzowa stawiała na edukację i sprawiła, że Chiny otworzyły się na świat, ten wiejski chłopak mógł cieszyć się niespotykaną wolnością, uczyć się i podróżować. Cixi przyjęła bowiem zachodni model oświatowy. Stworzyła też wolną prasę. Każdy, kto chciał, mógł wydawać gazetę, rzecz nie do pomyślenia za rządów jej poprzednika, cesarza Xianfenga. Mao miał więc dzięki temu dostęp do prasy, książek, itp.
Tajny agent opowiada o kulisach swojej pracy. – Rozpracowywałem gangi narkotykowe, włóczyłem się ulicami w śmierdzących i podartych ubraniach. Jeden fałszywy ruch mógł zepsuć akcję – mówi Christian Plowman.
zobacz więcej
Cixi wiele zrobiła też dla chińskich kobiet. Możemy nazwać ją pierwszą chińską feministką?
Zachęcała je, by się uczyły. Za jej czasów dokonała się wprost rewolucja obyczajowa. Jak podkreślam, gdy zaczęła rządzić, kobiety były obywatelami pośledniej kategorii. Sama Cixi nigdy oficjalnie nie została władczynią Chin, choć faktycznie sprawowała władzę. Podczas audiencji i spotkań z urzędnikami siedziała ukryta za zasłoną. Nie mogła stanąć z mężczyznami twarzą w twarz. Na co dzień otaczali ją eunuchowie.
W jednym z eunuchów Cixi się zakochała, ale ta historia skończyła się dla jej ukochanego tragicznie.
To była prawdopodobnie jedyna miłość Cixi. Na dwór cesarza trafiła jako nastolatka, została konkubiną dość pośledniej kategorii. Żyła w haremie, otoczona eunuchami i innymi konkubinami. Romans, o którym mówimy, miał miejsce, gdy już sprawowała władzę, miała wtedy około trzydziestki. W swoim ukochanym zobaczyła człowieka, co było niezwykłe, bo eunuchami w tych czasach gardzono. Ta miłość skończyła się tragicznie, a Cixi już potem trzymała swoje uczucia na wodzy, nie angażowała się. Nie znalazłam w archiwach żadnej wzmianki o tym, by kogoś jeszcze obdarzyła uczuciem.
Jakie reformy przeprowadziła Cixi podczas swoich blisko 50-letnich rządów, które rozpoczęły się w 1861 r.?
Objęła władzę razem z cesarzową wdową Zhen. Była matką następcy tronu, bo ona, jako jedyna konkubina obdarzyła cesarza synem. Z konkubiny szóstej kategorii stała się kimś bardzo ważnym. I potem udało jej się rządzić przez długie lata, mimo różnych zawirowań historycznych, powstań i niepokojów. Zreformowała armię, oświatę, handel i przemysł. Wprowadziła elektryczność, wolną prasę. Dzięki niej Chiny wkroczyły w nowoczesność.
Cixi zreformowała armię, oświatę, handel i przemysł. Wprowadziła elektryczność, wolną prasę. Dzięki niej Chiny wkroczyły w nowoczesność.
– Byliśmy maleńką, polską grupką na południu wyspy w Port Erin i Port St Mary – o losach emigranta opowiada Dionisios Sturis, autor książki „Gdziekolwiek mnie rzucisz. Wyspa Man i Polacy. Historia splątania”.
zobacz więcej
Jaką kobietą była? Ile jest prawdy w opowieściach o jej okrucieństwie?
Była dzieckiem średniowiecznych Chin, absolutną władczynią jednego z największych państw świata. W jej rzeczywistości to, co my nazywamy okrucieństwem, było czymś normalnym. Żeby rządzić, musiała być bezwzględna. Ale to ona nakazała zakończyć stosowanie okrutnej kary śmierci, zwanej „śmiercią przez tysiąc cięć”. Polegała ona na tym, że skazanego krojono na kawałki. Przed egzekucją był pojony ziołami, które wyostrzały zmysły, chodziło bowiem o to, by bardzo cierpiał. Cixi, córka mandżurskiego dostojnika, została cesarską nałożnicą, gdy miała kilkanaście lat. Nie otrzymała starannego wykształcenia, ale była niezwykle inteligentna i chłonęła wszystko, co działo się wokół niej. Była wolna od uprzedzeń. Nie obawiała się zmian, wiedziała, że ani ona, ani Chiny nie mogą trwać w stagnacji. Nie potrafiła dobrze pisać, ale miała intuicję i wyczucie. Potrafiła postępować z ludźmi. Była też niedoścignioną manipulatorką. Sprawiała, że ludzie jej się bali, a jednocześnie nie darzyli jej nienawiścią. Była też mistrzynią kompromisu, na małą i dużą skalę.
Gdy się czyta dokumenty, można przekonać się, jak złymi i okrutnymi władcami byli przez krótki czas jej rodzony syn, Tongzhi, a potem syn adoptowany – Guangxu. Ona była od nich o wiele inteligentniejsza. Tongzhi, tak jak jego ojciec, uwielbiał się bawić i był bardzo rozwiązły, rządzenie go nie interesowało. Gdyby utrzymał się przy władzy dłużej, doprowadziłoby to Chiny do katastrofy. Pojawiły się pogłoski, że otruła go matka, ale nie ma na to żadnych dowodów. Pewne jest jednak, że niedługo przed swoją śmiercią kazała zgładzić cesarza Guangxu. Była przekonana, że jeśli zostanie on u władzy, to Chiny stracą niezależność na rzecz Japonii. A stałoby się tak, gdyby Guangxu, Mandżur, stał na czele państwa, bo wybuchłaby wojna domowa. Jednak po trzech latach od jej śmierci ten czarny scenariusz się wypełnił. Doszło do walki republikanów i Mandżurów.
Przedstawia pani Cixi jako miłośniczkę nowoczesności. Jednak miała duże opory przed wprowadzeniem do Chin kolei.
Zadziwiające, prawda? Wiązało się to z wierzeniami religijnymi. Chodziło o to, by nie zakłócać spokoju zmarłym. Potem jednak okazało się, że Chiny potrzebują kolei, by rozwijać handel i by się bronić. I Cixi poparła budowę kolei.
Zbudowała kolej, ale sama nigdy nie podróżowała.
Podróże były jej marzeniem. Rozmawiała z obcokrajowcami, którzy przebywali na jej dworze, ale nie mogła sobie pozwolić na opuszczenie Chin. Ba, miała wręcz problemy z opuszczeniem Zakazanego Miasta.
Uderzająca była współpraca Cixi i cesarzowej wdowy, Zhen. Nie walczyły ze sobą, ale sprzymierzyły siły.
To było niezwykłe. Też na początku wydawało mi się, że te kobiety powinny ze sobą rywalizować, walczyć o władzę. Stereotypowy obraz haremu to intrygi, podstępy, trucie wrogów. One jednak zdawały sobie sprawę, że muszą być lojalne wobec siebie, by przetrwać. Rządziły razem przez 20 lat, Cixi miała silniejszą osobowość, grała więc pierwsze skrzypce. Ale w tym przypadku można mówić o przyjaźni. Gdyby przegrały z Radą Regentów po tym, jak zmarł cesarz, skazano by je na „śmierć przez tysiąc cięć”. Stawka była więc najwyższa z możliwych.
O Cixi krąży wiele legend. Mówi się, że lubiła pić ludzkie mleko. A jednym z symboli jej głupoty i próżności jest nakazanie budowy Marmurowej Łodzi w Letnim Pałacu. Miała na nią przeznaczyć gigantyczne pieniądze, zamiast zająć się reformą chińskiej floty.
Nie ona kazała ją zbudować. Budowla powstała 100 lat przed tym, jak Cixi objęła władzę. Z dokumentów wynika, że nie lubiła Marmurowej Łodzi, uważała ją za brzydactwo. To była kolejna plotka, która miała zniszczyć jej wizerunek. A ludzkie mleko uchodzi w Chinach za niezwykle odżywcze. Pijała je chińska elita, dygnitarze. Cixi to mleko zapisał lekarz. Tak jak na wielu dworach na całym świecie, także w Chinach dzieci karmiły wynajmowane mamki. Co więcej, także w komunistycznych Chinach zachowała się instytucja mamki.
Czy miała pani problem z dotarciem do chińskich dokumentów na temat Cixi?
Nie, te archiwa są otwarte. Największym problemem był język starochiński, którego musiałam się nauczyć.
Ludzkie mleko uchodzi w Chinach za niezwykle odżywcze. Pijała je chińska elita, dygnitarze. Cixi to mleko zapisał lekarz. Tak jak na wielu dworach na całym świecie, także w Chinach dzieci karmiły wynajmowane mamki. Co więcej, także w komunistycznych Chinach zachowała się instytucja mamki.
Pani rodzinna saga „Dzikie łabędzie” odniosła wielki, międzynarodowy sukces. Ukazała się w 1992 r., czyli 14 lat po tym, jak wyjechała pani z Chin. Dlaczego potrzebowała pani tak wiele czasu? Czytałam, że zostanie pisarką było od dziecka pani marzeniem.
Tak, rzeczywiście, chciałam pisać książki. Dorastałam jednak za czasów dyktatury Mao, wiedziałam, że nigdy nie będę mogła robić tego swobodnie. Przeżyłam rewolucję kulturalną, patrzyłam na cierpienie i tortury. W 1968 r. w moje 16. urodziny leżałam w łóżku i pisałam wiersz. Usłyszałam wtedy walenie do drzwi. Do naszego domu wtargnęła Czerwona Gwardia. Natychmiast zniszczyłam mój wiersz, nie chciałam narazić mojej rodziny na kłopoty.
Potem pracowałam na roli, byłam elektrykiem. Nauczyłam się angielskiego i w czasie odwilży, która nastąpiła po śmierci Mao, udało mi się wyjechać na stypendium do Wielkiej Brytanii. Byłam w pierwszej grupie, która dostała taką możliwość. Zyskałam wolność, ale opuściło mnie pragnienie pisania. W 1988 r. odwiedziła mnie moja mama, została ze mną przez sześć miesięcy. Opowiedziała mi historie swojej rodziny, miałam 60 godzin nagrań. To był jej prezent dla mnie, wiedziała, że zawsze pragnęłam zostać pisarką i przygotowała mi materiał na książkę. Tak zaczęła się moja praca nad „Dzikimi łabędziami”. Biografia Mao Zdeonga byłą naturalną konsekwencją tej książki. Musiałam zrozumieć tego człowieka. Mao był wcielonym złem i bardzo interesującym bohaterem. A potem przyszedł czas na Cixie. Ona z kolei okazała się kobietą fascynującą, prawdziwym mężem stanu, wbrew temu, co zwykło się o niej sądzić.
Pani książki są zakazane w Chinach?
Tak, piszę o niewygodnej prawdzie. Ale są przetłumaczone na chiński i można je kupić w Hongkongu i na Tajwanie, docierają więc także nielegalnymi kanałami do Chin. Moje książki nie mogą podobać się władzom. Trzeba pamiętać o tym, że Mao jest nadal czczony w Chinach jak bóstwo, a mit złej i zacofanej cesarzowej jest bardzo użyteczny.
Jung Chang urodziła się w Chinach, a od 1978 r. mieszka w Wielkiej Brytanii. Światowy rozgłos przyniosła jej książka pt. „Dzikie łabędzie”, w której opisała dzieje kobiet ze swojej rodziny. Ma też na swoim koncie monumentalną, kontrowersyjna biografię Mao Zedonga. Chang odwiedziła nasz kraj z okazji premiery polskiego przekładu jej książki o Cixi. Podczas pracy nad biografią Chang korzystała z liczącego 12 milionów dokumentów Pierwszego Archiwum Historycznego Chin. Ogromnej większości cytowanych w tej książce źródeł nie widział i nie używał dotąd nikt spoza Państwa Środka. Cixi rządziła Chinami w latach 1861-1908.