Michał Szpak: Nie nastawiam się, że wygram. Chcę zdobyć nie głosy, tylko serca widzów
sobota,19 marca 2016
Udostępnij:
Nie zrażają go oskarżenia o plagiat ani przykre komentarze po wygranej w preselekcjach do Eurowizji. – Jestem szczęśliwy, bo świat muzyki to świat, w którym chcę się obracać – deklaruje Michał Szpak. Opowiada o swoim medialnym życiu, w którym nie brakowało wzlotów i upadków.
Piosenka „Color Of Your Life” w wykonaniu Michała Szpaka okazała się bezkonkurencyjna w preselekcjach do konkursu Eurowizji, które odbyły się 5 marca.
Piosenkarz wygrał w głosowaniu widzów, pokonując m.in. Margaret, Edytę Górniak i sześcioro innych artystów. Muzyk w maju pojedzie do Sztokholmu, gdzie będzie reprezentował nasz kraj w drugim z zaplanowanych półfinałów konkursu. Teraz znajduje się w trakcie przygotowań do konkursu.
To były chyba najtrudniejsze preselekcje, jakie zorganizowano w Polsce
Jaka była pierwsza myśl, gdy usłyszałeś, że jedziesz na Eurowizję? Brałeś w ogóle to pod uwagę?
– Wydaje mi się, że zgłaszając się do preselekcji każdemu przez myśl przeszło, że może być wygranym. To były chyba najtrudniejsze preselekcje, jakie zorganizowano w Polsce. Jestem szczęśliwy, a emocji, które towarzyszyły mi przy werdykcie, nawet nie pamiętam, bo było to zarazem zaskoczenie, szczęście i euforia.
Cały czas myślę, że to był zwykły konkurs, ale okazuje się, że to było coś więcej. On wyłonił reprezentanta Polski na scenie międzynarodowej i teraz trwają prace, żeby nasz występ przed Europą był oceniany równie dobrze, jak teraz w Polsce.
Przy werdykcie to było zarazem zaskoczenie, szczęście i euforia
Michał Szpak pokonał m.in. Margaret i Edytę Górniak (fot. arch.TVP)
Jak to jest wygrać z Edytą Górniak czy Margaret?
– Ogólnie ten rok, przed i po wydaniu płyty obfitował w sukcesy. Było Opole, gdzie wygrałem z Marylą Rodowicz i udało mi się zdobyć SuperPremierę. Tam też głosowała publiczność.
Tutaj udało mi się przegonić Edytę, Margaret, Kasię Moś - całą ósemkę. Zwycięstwo zawsze świętuje się w taki sam sposób. Miałem przy sobie wspaniałych ludzi: przyjaciół, management, producentów i to było zwycięstwo tych, którzy nad tym pracowali, bo wszyscy włożyli w to pracę. Ten rok był bardzo pracowity, a teraz będzie stokroć bardziej, ale jestem szczęśliwy, bo świat muzyki to ten świat, w którym chcę się obracać.
Świat muzyki i show-biznesu to też sporo niezdrowej zawiści. Pojawiły się pogłoski o plagiacie, ale i komentarze, że to niesprawiedliwy werdykt. Dotknęło cię to?
– Nie, te rzeczy absolutnie. Najważniejsze jest dla mnie to, że zdobyłem serca widzów. Czytam komentarze, bo sam jestem ciekaw, po tym wielkim boom, po tych aferach z plagiatem... a jak nie plagiat to coś z głosami. Absolutnie mnie to nie dotyka. Widzę, że ludzie którzy przyglądają się temu z zewnątrz wyśmiewają tę sytuację, bo to kolejny raz, kiedy nie pozwalamy przeżyć sukcesów w normalny sposób, tylko doczepiamy się do szczegółów, które są wyssane z palca.
Świat muzyki to ten świat, w którym chcę się obracać
Szpak o Eurowizji: to zaszczyt móc wystąpić na tej scenie
Wygrałeś piosenką „Color of your life”. W czym tkwi siła tego utworu?
– Wydaje mi się, że przede wszystkim w refrenie. Cały numer jest patetyczny, przede wszystkim bardzo festiwalowy. Słuchając wszystkich propozycji eurowizyjnych, niewiele jest takich numerów. Przeważają takie, które skupiają się na muzyce dance'owej, na rozrywce. Siła „Color of your life” tkwi w prostocie. To utwór potężny, który daje bardzo duże możliwości wokalne, ale nie jest to łatwy numer.
Ma przekazać człowiekowi dobrą myśl, że każdy w życiu ma swoje przeznaczenie i prędzej czy później to, co jest mu pisane i tak się stanie.
Mówisz, że słyszałeś już kompozycje z innych państw? W kim upatrujesz szczególnej konkurencji?
– Ja w ogóle nie rozpatruje tego w takim kontekście, absolutnie. Dla mnie sam fakt, że będę mógł wystąpić na tej scenie jest ogromnym zaszczytem. To, co stanie się tam, to jest wypadkowa wielu czynników. Ja nie nastawiam się, że pojadę i wygram, że na pewno przejdę półfinały i będę w finale. Pojadę tam i wykonam ten numer najlepiej jak potrafię. Przekażę emocje, które będę w tym momencie miał w sobie i będę chciał zdobyć serca widzów – nie głosy, tylko serca.
Siła „Color of your life” tkwi w prostocie, ale nie jest to łatwy numer
Rozpocząłeś już przygotowania do występu w Sztokholmie. Czy planowane są występy w innych krajach?
– Tak, planowane są na pewno odwiedziny w Amsterdamie, Londynie, Rydze i z tego, co wiem, to w jakimś hiszpańskim mieście. Na chwilę obecną tyle wiem. Jeśli chodzi o same przygotowania to są już mocno zaawansowane. Na szczęście stoi za mną wspaniały management, który nie dopuści do tego, abym martwił się o szczegóły techniczne, a skupił tylko i wyłącznie na tym, żeby atmosfera artystyczna mnie nie opuściła.
Na pewno planowane są odwiedziny w Amsterdamie, Londynie i Rydze
Zdecydowałeś już, w czym wystąpisz i jaka będzie choreografia?
– Jestem osobą, która w sposób naturalny podchodzi do muzyki. Nie będę wymyślał żadnych układów choreograficznych i nie będę robił na scenie żadnych fiflaków. Po prostu stanę i będę czarował swoim głosem, swoim spojrzeniem i swoją mową ciała. Ja przeżywam muzykę w zupełnie inny sposób i jest mi z tym dobrze.
Oprócz formy wokalnej ćwiczysz również tę fizyczną. Przyda się w Sztokholmie?
– To że dbam o aspekt fizyczny, wynika nie z tego, że muszę się przygotować do Sztokholmu, a potrzeby wewnętrznej. Lubię być w dobrej kondycji i wiem, że czeka mnie teraz bardzo ciężki okres, gdzie będzie mnóstwo prób, wyjazdów, koncertów. Ten wysiłek, który wkładam w treningi ze swoim trenerem jest po to, żeby przygotować mnie na falę wielkiej pracy, która trwa od dwóch tygodni. To jest mój żywioł, jestem szczęśliwy, że tak jest.
Motywacja nie spada ! Jest moc Gauer Fitness dopilnuje by Szpak nie tylko był w dobrej formie ale też dobrze się prezentował! Endorfiny idą w górę ����Miłego dnia!
Będę czarował swoim głosem, spojrzeniem i mową ciała
Twoja ostatnia płyta zatytułowana jest „Byle być sobą”. Czy ty zawsze jesteś sobą na scenie i poza nią?
– Myślę, że zdecydowanie jestem człowiekiem, który nigdy nie udaje kogoś kim nie jest. Każdy widzi, jaki jest Michał Szpak. Być może różni się on prywatnie, bo przed kamerą jestem w stanie pokazać jakąś część siebie, odpowiadając na konkretne pytania.
Twój wizerunek ewoluował. Dorosłeś?
– Myślę, że tak. Mając 20 lat pozwoliłem sobie na wielkie szaleństwo. Nie ukrywajmy, ten wizerunek nie różni się aż tak radykalnie od tego, co było. Wciąż utrzymany jest w rockowym klimacie i przyprawia niektórych o zawroty głowy, jak mnie widzą na ulicy. To niezrozumiałe, dlatego że po pierwsze artysta musi być jakiś na scenie. Po drugie wszyscy widzą, że to nie jest Michał Szpak, który został wymyślony do programu muzycznego, w którym się pokazał jako kolorowy ptak, tylko to jest człowiek, który taki jest naprawdę.
Absolutnie nigdy nie miałem na celu, żeby w jakikolwiek sposób demoralizować ludzi. Uważam, że pomalowane paznokcie to jest bardziej estetyka i pokazanie, że można o siebie dbać, a nie przekazanie, że jestem wyznawcą szatana, jak niektórzy twierdzą.
Mój wizerunek wciąż przyprawia niektórych o zawroty głowy, jak mnie widzą na ulicy
Szpak o swoim wizerunku: artysta musi być jakiś na scenie
Jego piosenka „Jesteś bohaterem” najbardziej wpadła w ucho telewidzom Telewizji Polskiej. Michał Szpak wygrał koncert SuperPremier 2015 podczas 52. Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu. Rywalizacji w SuperPremierach towarzyszył recital Edyty Górniak z okazji 25-lecia jej pracy artystycznej.
Wygrane w Opolu, Zielonej Górze, teraz w preselekcjach oznaczają popularność. Czy ona jakoś cię zmieniła?
– Myślę, że popularność to bardzo ciężkie brzemię, to nie jest łatwa sprawa. Musimy się liczyć z tym, że wiele osób, które do nas przychodzą na takiej fali, robią to po coś, nie jest to bezinteresowne. Trzeba potrafić rozdzielić takich ludzi.
Moje medialne życie było bardzo różne. Najpierw była fala wielkiego wzlotu, później stagnacja, później Zielona Góra, a następnie Opole. Teraz jest preselekcja i stałem się człowiekiem narodu, wybrany przez naród, który jedzie reprezentować nasz kraj. Mam swoich przyjaciół, którzy gdy widzą coś złego, zawsze zwracają mi na to uwagę.
Płytę zadedykowałeś swojej mamie. Myślisz, że byłaby teraz z ciebie dumna?
– Myślę, że ona jest dumna i wiem, że towarzyszy mi przy każdym takim sukcesie. Zresztą za każdym razem, kiedy wychodzę na deski dużej sceny, to pierwsza dedykacja, jaką mam na myśli jest dla mojej mamy. Mimo, że jej nie ma fizycznie to wiem, że mnie wspiera z miejsca, w którym jest. Jest mi przykro, że jej nie ma, ale życie jest takie, a nie inne. Trzeba sobie z tym radzić.
Popularność to bardzo ciężkie brzemię, to nie jest łatwa sprawa
Zdjęcie główne: W ciągu roku Michał Szpak wydał płytę, wygrał w Opolu oraz w preselekcjach do Eurowizji (fot. mat. Sony Music)