Wywiady

Dwa lata bez pracy były niezłą lekcją pokory

– Zagrałem w filmie, wydawało mi się, że jestem gwiazdą, że nie będę grał w serialach, mniej ambitnych produkcjach i przez dwa lata nie miałem pracy. Byłem statystą, pracowałem jako kelner – wyznaje aktor Paweł Domagała. „Wieczny debiutant” – jak mówi sam o sobie – właśnie wydał własną płytę „Opowiem Ci o mnie”.

Twoja płyta zatytułowana jest „Opowiem ci o mnie”. Co chcesz opowiedzieć nam o sobie?

To wszystko, co jest na płycie (śmiech). Każda piosenka jest bardzo konkretną historią. Można powiedzieć, że płyta ta oparta jest na zdarzeniach autentycznych. Niektórzy opowiadają o sobie wprost w gazetach, tabloidach, czy programach telewizyjnych, a ja opowiadam o sobie na płycie. Oczywiście to nie było takim zamierzeniem, że nagle robię płytę po to, żeby się uzewnętrznić przed ludem, ale takie bardzo osobiste pieśni napisałem. Ta płyta jest szczera i prawdziwa. Można się z niej czegoś o mnie dowiedzieć.

Rozumiem, że w ogóle nie lubisz wywiadów i rozmów o sobie?

To prawda. Nie lubię odpowiadać na pytania i wypowiadać się wprost w wywiadach na temat swojego życia prywatnego. To nie jest według mnie dobre miejsce i sposób, żeby opowiadać o sobie.
„Nie wiem, czy to była odwaga, czy sodówka”

Nie myślę o tym, czy wyglądam na ekranie korzystnie

Maria Mamona o swojej roli w „Zaćmie” Ryszarda Bugajskiego.

zobacz więcej
Jedna z piosenek nosi tytuł „Warszawa”. Jesteś warszawiakiem z Radomia?

Nie tytułuję się warszawiakiem. Urodziłem się we Wrocławiu, wychowałem w Radomiu. Jeśli ktoś mnie zapyta skąd jestem, powiem, że z całej Polski (śmiech).

A skąd ten tytuł „Warszawa”?

Dlatego, że piosenka powstała po moim bardzo długim spacerze po Warszawie. Zacząłem myśleć o tym miejscu jako o osobie, wydała mi się bardzo osobowa. To taki dialog z tym miastem jako osobą.

To skoro rozmawiamy o tytułach piosenek – pierwsza na płycie nosi tytuł „Zuza”. To dedykacja dla twojej żony?

Tak. To dedykacja dla żony, która była inspiracją. Zainspirowała mnie do jej powstania bardzo konkretna sytuacja. Stwierdziłem, że skoro w tej piosence jest tak dużo o mojej żonie, to po co zmieniać tytuł. Zuza była inspiracją do jej powstania i to dla niej powstała ta piosenka.



Jak wyglądał proces twórczy nad tą płytą?


Trzeba to powiedzieć głośno i otwarcie, że to była bardzo długa, ciężka i żmudna praca. Sami ją wydaliśmy, wyprodukowaliśmy z moim przyjacielem Łukaszem Borowieckim. Gdyby nie on, to pewnie by tej płyty nie było. To on odpowiadał za aranżacją i produkcję muzyczną. Ta płyta została wydana za nasze pieniądze, dlatego też jej powstawanie musiało trwać. Czasem brakowało funduszy, więc trzeba było poczekać, dołożyć do skarbonki i dopiero dalej tworzyć. Mamy z Łukaszem podobne poczucie humoru, wrażliwość. Ta praca szła naprawdę fajnie. To była ogromna przyjemność, przygoda, która trwa do teraz. Spotykaliśmy się po nocach. Łukasz wracał z koncertów, ja z planu i tak razem kombinowaliśmy, dłubaliśmy. To tak jak powiedziałem, była długa i ciężka praca, ale niezwykle przyjemna.

Dlaczego nie zdecydowałeś się na dużą wytwórnię?

Bo nie chciałem. Cenię sobie niezależność, wolność. Jak wydaję płytę pod swoim nazwiskiem, to nie chciałbym, by ktoś się wtrącał, jak to ma wyglądać, jakie słowa mam napisać, jaka ma być aranżacja, ile ta płyta ma trwać, gdzie mam grać koncerty. Płyta nazywa się „Paweł Domagała Opowiem Ci o mnie”, więc chciałem wziąć za nią stuprocentową odpowiedzialność. Jak się podoba to się bardzo cieszę, jak ktoś odnajduje coś dla siebie na tej płycie, również.

Myślę, że wielu osobom spodobała się twoja płyta, bo piosenki, które zamieściłeś na YouTube mają po 4 mln odsłon. To naprawdę niezły wynik.

Tak, jesteśmy z tego bardzo zadowoleni. Cieszę się, że dla kogoś te piosenki są tak samo ważne jak dla mnie, że ktoś ma podobnie doświadczenie jak ja, wie, o czym śpiewam, o co mi chodzi, że nie jestem sam, że są ludzie z podobnymi przeżyciami.

Od pewnego czasu mówi się o tobie, że jesteś „wiecznie debiutującym”. Ta płyta to też debiut…

To jest mój debiut jako muzyka, piosenkarza, debiutancka płyta. Chciałbym całą swoją karierę przejść tak, żebym był wiecznie tym debiutantem. Nie chciałbym popaść w rutynę, do każdej pracy podchodzić od początku do końca, czy to aktorstwo, czy muzyka, właśnie z taką debiutancką energią. Bardzo bym chciał to w sobie pielęgnować. Cieszę się, że cały czas mogę i mam nadzieję, że to rzeczywiście będzie trwało do końca życia.
„Cenię sobie niezależność”
Myślałam, że powiesz: „denerwuje mnie to” i w końcu chciałbyś zostać nazwany aktorem z dorobkiem?

Nie trzymam się tego aż tak mocno. Chciałbym to w sobie pielęgnować, ten głód grania, to świeże podejście, radość odkrywania czegoś nowego.

L.U.C: przygniotło mnie udo sztangistki

Płyta podsumowująca projekt Rebel Babel Ensemble ukaże się 7 października.

zobacz więcej
Debiutujesz płytą, ale muzyką i śpiewaniem zajmujesz się już od pewnego czasu. Do czego potrzebna ci była zmiana nazwy Ginger na Paweł Domagała?

Miałem taką zabawkę. Tak naprawdę to ja jestem Ginger, ale zmieniłem na Paweł Domagała (śmiech). Nie chciałem wpaść w szufladę „śpiewający aktor”, choć do szuflad nic tak naprawdę nie mam. Dobre jest to, że siedzisz w jakiejś, bo za chwilę możesz z niej wyskoczyć albo ją poszerzyć. Wszyscy postawili na tobie krzyżyk, zaszufladkowali cię, a ty nagle wyskakujesz. Stwierdziłem, że muszę wziąć odpowiedzialność za to, co robię, powiedzieć „tak to jestem ja, moje piosenki, moje przeżycia”. Myślę, że płyta się i tak broni. Wszyscy, którzy ją przesłuchali, wiedzą, że nie ma najmniejszego związku z piosenką aktorską albo poezją śpiewaną, a tego się bałem i przed tym broniłem.

Miałeś taki moment w swoim życiu, kiedy zdecydowałeś, że to właśnie teraz chcesz pokazać światu, jak grasz i śpiewasz?


Nie miałem takiego momentu. W ogóle się nad tym nie zastanawiałem, po prostu to było moje marzenie. Chciałem to zrobić. Udało się. Małymi kroczkami, po ciężkich bojach. Nie zastanawiałem się nad tym jakoś specjalnie, bo nie jestem od tego, aby takie rzeczy analizować. Są ludzie, którzy sobie świetnie z tym radzą, jak Clint Eastwood czy Justin Timberlake. Może kiedyś do nich dołączę (śmiech).

Śpiewam sobie, więc nagram płytę?

Mniej więcej. Od zawsze chciałem nagrać płytę. Nie było momentu, gdy to kalkulowałem, czy się długo nad tym zastanawiałem. Ludzie mnie namawiali, pytali kiedy powstanie. Miałem nadzieję, że to będzie ważna płyta, że może ze 30 na pewno się sprzeda (śmiech). Wynik jest lepszy. Jestem człowiekiem jak najdalszym od analiz i kalkulacji.
Paweł Domagała w serialu „O mnie się nie martw” (fot. Facebook.com/Pawel Domagala)
Lubisz improwizować?

Bardzo lubię improwizować, ale to nie jest taka improwizacja, jak się wszystkim wydaje, że idziemy i się wydurniamy. Każda z nich jest w jakiś sposób przygotowana. Trzeba mieć tę bazę, trzeba mieć uchwyconą postać, wiedzieć co jest w tych ramach, nie przesadzić, „nie przewalić”, jak to się mówi. Trzeba być do tego odpowiednio przygotowanym, tak samo jest w muzyce, tylko ci najwięksi mogą sobie na to pozwolić, na tę doskonałą improwizację. Trzeba mieć warsztat i umiejętności, gust oraz poczucie smaku.

To ile jest improwizacji w twojej postaci Krzysztofa z serialu „O mnie się nie martw”?


Dużo. W pierwszym odcinku, gdy dostałem scenariusz, to była zła postać, zły charakter, ale na planie, podczas współpracy z Michałem Rogalskim, reżyserem, wyszło, że poszliśmy w tym kierunku komediowym. Fajnie było pracować nad Krzysztofem w tym konkretnym kierunku. Jest więc sporo improwizacji, ale nie tylko mojej, słucham całej ekipy, to jest wypadkowa wielu rzeczy, a jak już się złapie postać, to już potem jest czysta przyjemność. Scenarzystki też świetnie piszą tego Krzysztofa.

Wiesz, że jest grupa osób, która czeka tylko na wątki z tobą?

To jest mi bardzo miło. Wypada się tylko cieszyć i podziękować. To naprawdę genialna komediowa rola… Ja lubię taką komedię. Niektórzy jej nie lubią, ja ją lubię. Wydaje mi się, że na to jest zapotrzebowanie. „O mnie się nie martw” ma dodatkowy atut, to nie jest serial na licencji, nie udaje czegoś czym nie jest. Jest prawdziwy, uczciwie zrobiony. Nie ma w tym marketingowych sztuczek, to familijna rozrywka, cieszę się, że w nim gram.
W serialu wciela się w postać Krzysztofa (fot. TVP)

Dawid Ogrodnik: wchodzę w życie granych bohaterów; ich doświadczenia stają się moimi

Aktor w filmie „Ostatnia rodzina” wcielił się w postać Tomka Beksińskiego.

zobacz więcej
Czy „wieczny debiutant” jest dzięki tej roli rozpoznawany na mieście?

Serial daje rozpoznawalność. Jednak ja uważam, że jak nie chcesz być rozpoznawalny, to nie będziesz.

Podobno masz „fanów”, którzy potrafią zostawiać ci ciekawe wiadomości na Facebooku?


To prawda, dostaję je. Każdy może pisać sobie, co chce, nie ma się co obrażać. Nie podchodzę na poważnie do hejtów, a jak już się będą pojawiać zbyt często, to mamy od tego policję, która reaguje w takich sprawach. Rzeczywiście był człowiek, który pisał do mnie przez pół roku niezbyt fajne wiadomości, szanowałem go za to, że każda była inna.

Jesteś odważny?


Nie wiem, staram się, ale nie mnie decydować o tym. Robię wszystko, by być.

Pytam o to, bo po debiucie w filmie „Miasto z morza” zrobiłeś sobie długą przerwę, odmawiałeś ról, a przecież byłeś dopiero na początku swojej drogi.


Nie wiem, czy to była odwaga, czy sodówka. Należy to rozróżnić. Zagrałem w filmie, wydawało mi się, że jestem gwiazdą, że nie będę grał w serialach, mniej ambitnych produkcjach i przez dwa lata nie miałem pracy. To była duża lekcja pokory. Byłem statystą, pracowałem jako kelner, nawet jako kelner śpiewający. Nie wiem więc, czy to zachowanie miało coś wspólnego z odwagą. Nadal nie gram w czymś, w czym nie chcę grać. Teraz może tego nie widać, bo mnie pełno, ale w zeszłym roku odmówiłem wszystkiego, co mi zaproponowano, bo nie miałem propozycji, które by mnie czegoś nauczyły.
Paweł Domagała debiutował w filmie „Miasto z morza” (fot. TVP)
A może ta odwaga była przejawem tego, że znasz swoją wartość?

Nie mamy takiego rynku jak w Ameryce, że możemy odmawiać. Ja odmawiałem, bo mogłem sobie na to pozwolić, miałem taką możliwość.
Mimo że odmówiłem, miałem za co żyć, moja córka miała co jeść, w co się ubrać, ale też dużo mnie ominęło. Nie przekreślam wcale tych, którzy decydują się na wszystkie propozycje, jakie dostają, ludzie muszą czasem brać wszystko, muszą za coś żyć.

Na czym się skupiłeś podczas tego czasu przestoju?

Nie miałem co robić, więc koncertowałem po różnych klubach. Poza tym, tak jak wspomniałem, byłem kelnerem, statystą. To była lekcja pokory, taka którą można wyciągnąć ze wszystkiego, co się dzieje w twoim życiu.

Jaka była twoja największa wpadka filmowa albo sceniczna, którą zapamiętasz?

Dużo było takich wpadek. W teatrze wciąż się coś dzieje. Raz zapomniałem wejść na scenę, bo zagadałem się z koleżanką w garderobie, a że w Dramatycznym garderoby są piętro wyżej niż scena, to było najszybsze zbiegnięcie ze schodów w moim życiu. Czego mogę ci życzyć?

Zdrowia, szczęścia, pomyślności i radości. Żeby ta moja płyta znalazła jak najszersze grono odbiorców, serial się spodobał, a film, do którego zdjęcia mam zacząć w kwietniu, wyszedł.

Kolejnej płyty?

Nie zaszkodzi.
Zdjęcie główne: Paweł Domagała jest autorem płyty „Opowiem ci o mnie” (fot. TVP)
Zobacz więcej
Wywiady wydanie 13.10.2017 – 20.10.2017
„Powinniśmy powiedzieć Merkel: Masz tu rachunek, płać!”
Jonny Daniels, prezes fundacji From the Depths, O SWOIM zaangażowaniu w polsko-żydowski dialog.
Wywiady wydanie 28.07.2017 – 4.08.2017
Definitely women in India are independent
Srinidhi Shetty, Miss Supranational 2016, for tvp.info
Wywiady wydanie 28.07.2017 – 4.08.2017
Małgosia uratowała mi życie. Dzięki niej wyszedłem z nałogu
– Mam polski paszport i jestem z niego bardzo dumny – mówi amerykański gwiazdor Stacey Keach.
Wywiady wydanie 28.07.2017 – 4.08.2017
„Kobiety w Indiach są niezależne. I traktowane z szacunkiem”
Tak twierdzi najpiękniejsza kobieta świata Srinidhi Shetty, czyli Miss Supranational 2016.
Wywiady wydanie 14.07.2017 – 21.07.2017
Eli Zolkos: Gross niszczy przyjaźń między Żydami a Polakami
„Żydzi, którzy angażują się w ruchy LGBT, przyjmują liberalny styl życia, odchodzą od judaizmu”.