Spór o „Klątwę”. „To bieżąca publicystyka prowadzona w wulgarny sposób”
środa,
22 lutego 2017
– Wizerunek papieża na szubienicy, wokół której odbywa się seksualna orgia, to nie jest tylko teatralna metafora. To jest akt przemocy symbolicznej wobec konkretnej osoby. Nie chciałbym, by tak wyglądała dyskusja publiczna w Polsce. Podobnie jak niebezpieczna gra wokół śmierci polityków – mówi Mateusz Matyszkowicz, filozof i publicysta, dyrektor TVP Kultura.
W Polsce trwa ożywiona dyskusja na temat wystawionej w warszawskim Teatrze Powszechnym sztuki „Klątwa” na motywach dramatu Stanisława Wyspiańskiego. Episkopat uznał, że „spektakl ma znamiona bluźnierstwa”. „Nie może być przyzwolenia na nawoływanie do nienawiści i deprecjonowania ludzkiego życia” – napisano m.in. w komunikacie.
Reżyser „Klątwy” w Teatrze Powszechnym już pracował w polskim teatrze. Czy jego spektakl pana zaskoczył?
Wiedzieliśmy oczywiście wszyscy, że swoim spektaklem w Teatrze Powszechnym będzie chciał wywołać wielki skandal. Nie ma więc tu nic zaskakującego. Natomiast zadziwiające jest to, jakiego kalibru jest to skandal. Przekroczone zostały granice nienaruszalne do tej pory w polskim teatrze. Reżyser dążył tylko i wyłącznie do wywołania skandalu i nie stały za tym żadne względy artystyczne.
Dziwi mnie, że Oliverowi Frljiciowi powierzono reżyserię spektaklu w Teatrze Powszechnym właśnie dlatego, że wiemy, do czego jest zdolny. Zrobił przecież w Bydgoszczy przedstawienie „Nasza przemoc i wasza przemoc” w 2015 r. Doprowadza skandal do takiego poziomu, że nie jest tolerowany nawet w wielu teatrach, które podejmują problemy społeczne z lewicowej perspektywy. Pamiętajmy, że Jan Klata nie zgodził się na premierę „Nie-Boskiej komedii. Szczątków” w Starym Teatrze w Krakowie w 2013 r.
Czy „Klątwa” z Powszechnego ma jakieś wartości artystyczne?
Jeśli wsłuchamy się w glosy takich osób jak Jan Bończa-Szabłowski czy nawet chwalący w tym wypadku skandal w sztuce Jakub Majmurek, przekonamy się, że nie wypowiadają się najlepiej o jakości tego spektaklu. Najbardziej irytuje mnie sposób dyskutowania na temat tego przedstawienia. Zwolennicy mówią bardzo często, że to jest przekroczenie dokonane w imię obecności pewnych tematów w przestrzeni publicznej i że ma ono nas obudzić i wywołać refleksję nad rolą Kościoła katolickiego w Polsce. Ale natychmiast pojawia się pytanie, czy to jest ta forma dyskusji publicznej, której byśmy sobie życzyli. Czy powinniśmy dyskutować w sposób tak wulgarny i uwłaczający konkretnym osobom.
„Klątwa” nie tylko razi uczucia religijne. Przede wszystkim uwłacza godności konkretnej osoby, Jana Pawła II, który nie żyje i nie ma możliwości bronienia się w jakikolwiek sposób. Wizerunek papieża na szubienicy, wokół której odbywa się seksualna orgia, to nie jest tylko teatralna metafora. To jest akt przemocy symbolicznej wobec konkretnej osoby. Nie chciałbym, by tak wyglądała dyskusja publiczna w Polsce. Podobnie jak niebezpieczna gra wokół śmierci polityków.
Scenariusz powstał na motywach „Klątwy” Wyspiańskiego. Czy zasadne było posłużenie się klasycznym polskim dramatem?
Reżyser twierdzi, że sam tekst prowokuje do wprowadzenia wątków antyklerykalnych. Nie mamy jednak w tym wypadku pogłębienia treści dramatu Wyspiańskiego, ale z bieżącą publicystyką polityczną, prowadzoną w wulgarny sposób. On się posłużył tym tekstem jak szmatą. Nie wiem, czy ten spektakl zasługuje na jakąkolwiek interpretację. Obrońcy „Klątwy” mówią, że spektakl uderza w dominującą w tej chwili w Polsce siłę i musi być brutalny. Ale z moralnego czy też prawnego punktu widzenia nie ma znaczenia, czy jakiś pogląd lub wyznanie jest mniejszościowe czy większościowe. Zgodnie z konstytucją każdemu obywatelowi w Polsce przysługuje taka sama ochrona jego praw.
Czy w ogóle skandal w sztuce jest uprawniony?
Oczywiście, ale powinien czemuś służyć i popychać do dyskusji. Nie może nikomu uwłaczać ani naruszać dóbr osobistych. Teatr Powszechny od lat cieszy się opinią teatru, któremu nie jest wszystko jedno i który angażuje się w sprawy społeczne. Od kiedy Paweł Łysak został dyrektorem tej placówki, próbuje na swój sposób ten postulat realizować. Prowadzi teatr o dość wyraźnym zabarwieniu lewicowym, ale nigdy wcześniej nie doszło tam do takiego przekroczenia jak teraz. Były lepsze i gorsze sztuki, ale poddawały w zasadność jego funkcjonowania. Teraz Teatr Powszechny powinien zastanowić się nad sensem swojego repertuaru.
Czy dyrekcja Teatru Powszechnego zareagowała jakoś na publiczny odbiór „Klątwy”?
Wiem, że odbędzie się dyskusja wokół „Klątwy”, ale będzie ona jednostronna, ponieważ zaproszono tylko i wyłącznie osoby o lewicowych poglądach. Będzie m.in. ksiądz Wojciech Lemański, ale myślę, że ma pełnić funkcję paprotki w fasadowej dyskusji, która ma za zadanie ośmieszyć krytyków tego spektaklu.
Fatalne w dyskusjach wokół skandali i przekroczeń w Polsce jest to, że protestujący są natychmiast ośmieszani jako osoby wsteczne, ciemne i konserwatywne w negatywnym tego słowa znaczeniu. Od razu się mówi, że cenzurują i tłamszą wolność. Coś takiego nie powinno mieć miejsca w Polsce. Jeśli lewica wystawiając tego typu spektakle chce mówić o dialogu społecznym, porozumieniu i budowaniu więzi społecznych, to dlaczego sięga po tego typu instrumenty? Dlaczego obraża ludzi, z którymi teoretycznie chce rozmawiać?
Możemy zrobić eksperyment i dokonać podmiany. Co się stanie, jeśli w miejsce upokorzonego Jana Pawła II podstawimy postać ważną dla środowisk lewicowych w Polsce, np. jednego z liderów organizacji LGBT? Okaże się natychmiast, że nawołujemy do nienawiści. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, ale roztropny człowiek, który porusza się w przestrzeni publicznej, powinien być obiektywny. Przyda się odrobina społecznej empatii i elastyczności. A tu tego nie ma. Pod tym względem spektakl jest gówniarski. Bo gówniarstwem jest brak umiejętności przekroczenia własnego gniewu i frustracji. To tania potrzeba skandalu.
Czy „Klątwa” powinna być nadal wystawiana? Z tego, co wiem, bilety na najbliższe przedstawienia są wyprzedane.
Najchętniej powiedziałbym: ciszej nad tą trumną, ale już się nie da. Idealną sytuacją byłoby, gdyby ten spektakl zniknął i wszyscy o nim jak najszybciej zapomnieli. Nie chciałbym, aby dyrektor Teatru Powszechnego okazał się człowiekiem tak cynicznym, że będzie przekraczał dla pieniędzy normy społeczne. Uważam, że „Klątwa” Frljicia powinna zniknąć ze sceny.
Na ile uzasadniona jest dyskusja o spektaklu, który widziało niewiele osób?
Jeśli w przestrzeni publicznej padają konkretne argumenty, jest jak najbardziej uprawniona. Zwłaszcza, że nie mówi się o jej wartościach artystycznych, ale o świadomej prowokacji reżysera. Zwolennicy tego spektaklu dosyć obficie opisują jego fragmenty, tak jak zrobił to np. Witold Mrozek w „Gazecie Wyborczej”. Każdy ma więc prawo na podstawie chociażby jego artykułu odnieść się do „Klątwy”. Wiele osób po przeczytaniu recenzji nie będzie mieć ochoty na wizytę w teatrze, bo będzie mieć wyrobiony osąd. Mam nadzieję, że takie nieodpowiedzialne gówniarstwo jak ten spektakl nigdy się już nie powtórzy.
– rozmawiała Beata Zatońska