W 2005 roku w trzęsieniu ziemi w pakistańskim Kaszmirze zginęło 86 tysięcy osób, a ponad 69 tys. zostało rannych. Największą trudnością dla małopolskich ratowników było miejsca zdarzenia: wysoko w górach, powyżej 3000 metrów nad poziomem morza. Żaden środek transportu nie mógł tam dotrzeć, bo osunęły się drogi. Musieli iść wąziutkimi dróżkami wysoko w góry, szukając potrzebujących pomocy. A potrem wracali do swojego obozu w Balakot. Fot. zbiór prywatny Krzysztofa Grucy
Ale wcześniej, 26 grudnia 2003, trzęsienie ziemi o magnitudzie 6,6 nawiedziło o godzinie 5:26 południowo-wschodni Iran. Epicentrum znajdowało się około 10 km od starożytnego miasteczka Bam, mimo to około 80% budynków i infrastruktury w jego obszarze zostało zniszczone. - Jedziemy do Iranu, bo wierzymy, że pod gruzami są jeszcze żywi ludzie – mówił wtedy mediom asp. sztab. Grzegorz Smajdor z małopolskich grupy poszukiwawczo-ratowniczej. I pojechali. Fot. zbiór prywatny Krzysztofa Grucy
Na miejscu katastrofy spotkał się z nimi Waldemar Milewicz – dziennikarz TVP, reporter i korespondent wojenny.. W 2003 relacjonował II wojnę w Zatoce Perskiej. Zginął pięć miesięcy później – 7 maja 2004 w Iraku, gdy auto polskiej ekipy dziennikarzy, jadącej z Bagdadu do Karbali i Nadżafu, ostrzelano z broni maszynowej (o zamach oskarżono Salaha Chabbasa). Zginął też montażysta z polskim obywatelstwem Mounir Bouamrane, a operator kamery Jerzy Ernst został ranny. Fot. zbiór prywatny Krzysztofa Grucy
Wstrząs spowodował śmierć ponad 26 tysięcy osób, liczba rannych sięgnęła 30 tysięcy. Fot. zbiór prywatny Krzysztofa Grucy
Jedną z przyczyn dużej śmiertelności wśród mieszkańców było nieprzestrzeganie norm budowlanych podczas wznoszenia budynków mieszkalnych. Fot. zbiór prywatny Krzysztofa Grucy
Miasto prócz głównego wstrząsu nawiedziło jeszcze 29 poważnych wstrząsów wtórnych. Fot. zbiór prywatny Krzysztofa Grucy
Do Bam wyjechała 24-osobowa grupa nowosądeckich strażaków ratowników. Zabrali ze sobą ponad dwie tony sprzętu oraz 6 psów zdolnych wyczuć obecność żywego człowieka nawet kilkanaście metrów pod gruzami. Fot. zbiór prywatny Krzysztofa Grucy
Ratownicy opatrywali też rannych w katastrofie. Fot. zbiór prywatny Krzysztofa Grucy
Ma się to poczucie, że pomagając drugiemu człowiekowi robi się dobrą robotę – wspomina Krzysztof Gruca. Fot. zbiór prywatny Krzysztofa Grucy
Nie próbujemy jednak analizować i rozczulać się nad poszczególnymi przypadkami, bo prowadziłoby to do załamań psychicznych – dodaje ratownik. Fot. zbiór prywatny Krzysztofa Grucy
Dlatego po każdej takiej akcji w ramach spotkań z psychologiem uczymy się odreagowywania trudnych zdarzeń i nie wracania do nich myślami – mówi opiekun psa ratownika Garego Fot. zbiór prywatny Krzysztofa Grucy
Po prostu tylko cieszymy się, że komuś uratowaliśmy życie – podsumowuje Gruca. Fot. zbiór prywatny Krzysztofa Grucy
Zanim psy ruszyły do akcji, strażacy mieli do dyspozycji m. in. geofony, i detektory ruchu. Fot. zbiór prywatny Krzysztofa Grucy
Ekwipunek był przed wylotem wielokrotnie ważony. Gdy okazało się, że jednak jest za ciężki, podjęto decyzję o uszczupleniu zapasów żywności. Fot. zbiór prywatny Krzysztofa Grucy
Kosztem jedzenia zabrano na pokład to, co najważniejsze - ratowników z psami oraz sprzęt umożliwiający odszukanie żywych ludzi pod gruzami. Fot. zbiór prywatny Krzysztofa Grucy
– Ten sprzęt wykrywa bicie serca, oddech czy poruszenie palcem wiele metrów pod gruzami - mówił mediom kpt. Paweł Motyka z nowosądeckiej straży, kiedy ratownicy ruszali do akcji. Fot. zbiór prywatny Krzysztofa Grucy
W odnajdowaniu zasypanych ludzi pomagają też kamery wziernikowe i termowizyjne. Trzeba jednak pamiętać, że sprzęt to nie wszystko – dodawał strażak Fot. zbiór prywatny Krzysztofa Grucy
Ale najbardziej liczy się współdziałanie człowieka z wyszkolonym psem. Fot. zbiór prywatny Krzysztofa Grucy
Stanowią oni doskonale zgrany zespół i znakomicie się rozumieją. Fot. zbiór prywatny Krzysztofa Grucy
Psy są szkolone na rozpoznawanie zapachu wydawanego przez człowieka, w którym serce jeszcze bije. Fot. zbiór prywatny Krzysztofa Grucy
Martwe ciało wydziela inną woń, więc pies nie powinien sygnalizować odnalezienia zwłok. Ale i to się zdarza. Fot. zbiór prywatny Krzysztofa Grucy
Działania ratowników nie ograniczają się do zlokalizowania zasypanego. Przy użyciu młotów pneumatycznych i sprzętu hydraulicznego odgruzowują teren... Fot. zbiór prywatny Krzysztofa Grucy
... i udzielają rannemu pierwszej pomocy. Fot. zbiór prywatny Krzysztofa Grucy
Choć grupa przybywa na miejsce tragedii zwykle w trzeciej dobie, nigdy nie traci nadziei na odnalezienie żywych ludzi. Fot. zbiór prywatny Krzysztofa Grucy
Dla ratownika największą tragedią jest świadomość, iż nie wie, jak pomóc poszkodowanym. Fot. zbiór prywatny Krzysztofa Grucy
Ciągle więc doskonalą swoje umiejętności. Na co dzień szkoleni są na poligonie wybudowanym przy sądeckiej PSP, ze sztucznym gruzowiskiem. Wyjeżdżają też na poligon w Żaganiu.. Fot. zbiór prywatny Krzysztofa Grucy
Oprócz budynków mieszkalnych w Iranie zniszczeniu uległa także wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO, starożytna Cytadela w Bam, największa budowla wzniesiona wyłącznie z cegły suszonej. Fot. zbiór prywatny Krzysztofa Grucy
Budynki w Bam budowano z glinianych cegieł, które po prostu się rozkruszyły. Fot. zbiór prywatny Krzysztofa Grucy
Obóz Polaków. Fot. zbiór prywatny Krzysztofa Grucy
Na irańskich gruzach. Fot. zbiór prywatny Krzysztofa Grucy
Polska ekipa. Fot. zbiór prywatny Krzysztofa Grucy
Rząd irański obiecał ścigać każdego, kto naruszył przepisy budowlane. Fot. zbiór prywatny Krzysztofa Grucy
W Iranie grupa Małopolan niosła pomoc ofiarom trzęsienia ziemi aż do 2 stycznia 2004 r. Fot. zbiór prywatny Krzysztofa Grucy
Ponad rok później, w sobotę 8 października 2005, bardzo silne trzęsienie ziemi dotknęło Kaszmir (pogranicze Pakistanu, Indii, Afganistanu i Chin). I tam też ruszyli nowosądeccy ratownicy. Fot. zbiór prywatny Krzysztofa Grucy
Kaszmir to jeden z 4 regionów Dżammu i Kaszmiru. Od 1948 roku podzielony pomiędzy Indie (Kotlina Kaszmirska) i Pakistan (Azad Dżammu i Kaszmir)... Fot. zbiór prywatny Krzysztofa Grucy
Poza ratownikami z psami, na prośbę rządu pakistańskiego w rejony dotknięte trzęsieniem ziemi, zostały wysłane jednostki NATO w sile ok. 1000 żołnierzy, w tym 140 Polaków z wojsk inżynieryjnych. Fot. zbiór prywatny Krzysztofa Grucy
Trzęsienie ziemi miało siłę 7,6 w skali Richtera. Fot. zbiór prywatny Krzysztofa Grucy
Pierwsze wstrząsy odnotowano o godzinie 8:50 czasu lokalnego. Fot. zbiór prywatny Krzysztofa Grucy
Według oficjalnych danych zginęło 86 000 osób, a ponad 69 000 zostało rannych. Fot. zbiór prywatny Krzysztofa Grucy
W różnych częściach Pakistanu pojawiły się wstrząsy wtórne o sile 6 stopni, przyczyniając się do zwiększenia liczby ofiar. . Fot. zbiór prywatny Krzysztofa Grucy
Jak powiedział gen. Shukat Sultan, rzecznik rządu w Islamabadzie: Takiej katastrofy Pakistan jeszcze nigdy nie przeżył.. Fot. zbiór prywatny Krzysztofa Grucy
Niemal cała pakistańska stolica tego regionu – Muzaffarabad, legła w gruzach. Fot. zbiór prywatny Krzysztofa Grucy
10 października żołnierze pakistańscy oraz francuscy ratownicy uratowali 40 dzieci, podczas przeszukiwania ruin, zawalonej w czasie trzęsienia ziemi, szkoły w Balakot.. Fot. zbiór prywatny Krzysztofa Grucy
Według danych rządowych w trzęsieniu ziemi zginęło 19 000 dzieci, większość z nich w wyniku zawalenia się budynków szkolnych. Fot. zbiór prywatny Krzysztofa Grucy
Taka akcja ratownicza na gruzach trwa zazwyczaj dwa tygodnie, bo w takim czasie są szanse na odnalezienie osób żywych. . Fot. zbiór prywatny Krzysztofa Grucy
Później z każdym dniem szanse na przeżycie pod gruzami i odnalezienie spadają.. Fot. zbiór prywatny Krzysztofa Grucy
Jeśli więc jest decyzja odgórna, że mamy kończyć misję, to tak robimy – mówi ratownik. Fot. zbiór prywatny Krzysztofa Grucy
Czasem zostawiamy tam swoje urządzenia, na przykład agregaty prądotwórcze, żeby zapewnić prąd tam, gdzie jest najbardziej potrzebny – dodaje.. Fot. zbiór prywatny Krzysztofa Grucy
W sumie w Pakistanie około 38 000 zostało rannych. Fot. zbiór prywatny Krzysztofa Grucy
Trzęsienie ziemi dotknęło ponad 500 000 rodzin, a ponad 3,5 miliona straciło dach nad głową.. Fot. zbiór prywatny Krzysztofa Grucy
Szacuje się, że ponad 780 000 budynków zostało zniszczonych lub uszkodzonych w sposób uniemożliwiający naprawę, a wiele innych zostało unieruchomionych przez dłuższy czas. Spośród nich około 17 000 budynków szkolnych i większość głównych szpitali w pobliżu epicentrum zostało zniszczonych lub poważnie uszkodzonych. Fot. zbiór prywatny Krzysztofa Grucy
Negatywnie wpłynęło to na linie ratunkowe, awarie i osuwiska zablokowały drogi. Fot. zbiór prywatny Krzysztofa Grucy
Pomocy udzielano w szpitalach polowych.. Fot. zbiór prywatny Krzysztofa Grucy
Kilka obszarów pozostało odciętych drogami lądowymi nawet trzy miesiące po głównym wydarzeniu.. Fot. zbiór prywatny Krzysztofa Grucy
Wstrząsy były odczuwalne w odległości 1000 km od epicentrum, aż do Delhi i Pendżabu w północnych Indiach.. Fot. zbiór prywatny Krzysztofa Grucy
Nawet w Afganistanie zgłoszono cztery ofiary śmiertelne i 14 rannych, którzy przeżyli.. Fot. zbiór prywatny Krzysztofa Grucy
Ponad 20 stowarzyszeń krajowych z całego świata wzięło udział w pięcioletniej operacji humanitarnej, która obejmowała świadczenie usług zdrowotnych, dostawę artykułów pierwszej potrzeby... . Fot. zbiór prywatny Krzysztofa Grucy
...projekty dotyczące zaopatrzenia w wodę i warunków sanitarnych, promocję higieny, ograniczanie ryzyka związanego z klęskami żywiołowymi oraz zapewnienie środków do życia. . Fot. zbiór prywatny Krzysztofa Grucy
Usługi energetyczne, wodociągowe i telekomunikacyjne były niedostępne w różnym czasie.. Fot. zbiór prywatny Krzysztofa Grucy
Chociaż w większości obszarów usługi zostały przywrócone w ciągu kilku tygodni. Fot. zbiór prywatny Krzysztofa Grucy
Cechą szczególną tego wydarzenia było masowe osuwanie się ziemi.. Fot. zbiór prywatny Krzysztofa Grucy
Prawie wszystkie osuwiska były płytkie, ale dwa z nich były większe niż 0,1 km2.. Fot. zbiór prywatny Krzysztofa Grucy
Byliśmy przytłoczeni hojnością społeczności światowej, a praca wolontariuszy, mężczyzn i kobiet, pracowników pomocy, organizacji międzynarodowych, organizacji pozarządowych i globalnego społeczeństwa obywatelskiego zasługuje na najwyższe uznanie - pisał gen.dyw. Farooq Ahmad Khan, federalny komisarz ds. pomocy w rządzie Pakistanu.. Fot. zbiór prywatny Krzysztofa Grucy
Pakistan. Fot. zbiór prywatny Krzysztofa Grucy
Pakistan. Fot. zbiór prywatny Krzysztofa Grucy
Pakistan. Fot. zbiór prywatny Krzysztofa Grucy
Wcześniej nowosądeccy ratownicy prowadzili też działania ratownicze po trzęsieniu ziemi w Indiach (30 stycznia – 10 lutego 2001). Fot. zbiór prywatny Krzysztofa Grucy
Później nieśli również pomoc w Indonezji, po trzęsieniu ziemi na wyspie Jawa (1-15 czerwca 2006) Fot. zbiór prywatny Krzysztofa Grucy
W 2011 roku pojechali do Japonii, gdzie trzęsienie ziemi osiągające moc 8,9 w skali Richetra, było jednym z najsilniejszych w historii kraju. Wywołało falę tsunami, która wdarła się w głąb i pochłonęła tysiące ofiar. Uszkodziło również reaktory w elektrowni atomowej Fukushima. Wobec ogromu tragedii w ostatnich dniach Japonia zwróciła się o pomoc do Unii Europejskiej. Fot. zbiór prywatny Krzysztofa Grucy
25 kwietnia 2015 roku w ramach akcji ratowniczo–humanitarnej do Nepalu dotkniętego trzęsieniem Ziemi wyjechało z Nowego Sącza 15 strażaków. Pomagali m.in. w poszukiwaniach osób znajdujących się pod gruzami budynków. W akcji uczetniczyli też ich koledzy z Warszawy (32), Gdańska (22), Łodzi (6) i Poznania (1). Polską grupę skierowano do Lalitpur, 12 km od Katmandu. Wstrząs w Nepalu miał siłę 7,9 w skali Richtera. Fot. zbiór prywatny Krzysztofa Grucy
Gdy ziemia pogrzebała ludzi pod ich domami. Indie, Iran, Pakistan, Indonezja, Japonia, Nepal...