Tajwan to rozrusznik cyfrowej cywilizacji, a postęp technologiczny i wolnego, i komunistycznego świata spoczywa na firmie TSMC. Nad wyspą ciąży jednak widmo zjednoczenia z Chinami i nie wiadomo, jaką metodę obierze do tego Państwo Środka. Na zdjęciu wafel krzemowy 300 mm, wystawiany na stoisku TSMC podczas Światowej Konferencji Półprzewodników 2020 w Nanjing International Expo Center, 26 sierpnia 2020 r. w Nanjing w prowincji Jiangsu w Chinach. Fot. Yang Bo/ China News Service via Getty Images
Pod koniec lat 90 20 firm produkowało czipy z tranzystorami w rozmiarze 180 nanometrów. Dzisiaj ten rozmiar skurczył się do pięciu nm, a liczba przedsiębiorstw zdolnych do ich wytworzenia ograniczyła się do dwóch: Taiwan Semiconductor Manufacturing Company (TSMC – po prostu: Tajwańska Firma Produkująca Półprzewodniki) i koreańskiego Samsunga. Na zdjęciu: widok z lotu ptaka zakładu TSMC w Nankinie, w prowincji Jiangsu w Chinach. 5 maja 2021 r. Fot. Xie Bai/VCG via Getty Images)
Aby uzmysłowić sobie, z jak gwałtownym rozwojem mamy tu do czynienia: w 1998 procesor komputerowy składał się z 8 milionów tranzystorów. W 2018 roku procesory w smartfonach zawierały ich 7 miliardów. Na zdjęciu: ludzie nagrywają prezentację TSMC na stoisku firmy podczas Światowej Konferencji Półprzewodników 2020 w Nanjing International Expo Center 27 sierpnia 2020 r. w Chinach. Fot. Fang Dongxu/VCG via Getty Images
Każde „pomniejszenie” procesora – naniesienie większej liczby tranzystorów na mniejszą powierzchnię – jest okupione ogromnym wysiłkiem inżynieryjnym, który czerpie z poprzednich wysiłków i nadbudowuje się na nich. Tego nie można spisać w instrukcji, to wiedza zawarta w praktyce. Fabryki, które zgromadziły jej najwięcej, mieszczą się głównie na Tajwanie i należą do TSMC. Na zdjęciu: stoisko TSMC podczas Światowej Konferencji Półprzewodników 2020 w Nanjing w Chinach. Fot. Fang Dongxu/VCG via Getty Images
Ostatnio mieliśmy niedobory półprzewodników, co odbiło się na produkcji konsol Playstation czy aut – po prostu zabrakło czipów. Główną przyczyną była panika chińskich firm. W zeszłym roku USA zabroniły TSMC sprzedawania wyrobów Huawei i innym firmom. Nacisk był skuteczny, bo większość tajwańskich półprzewodników kupują Amerykanie. Chińczycy zaczęli więc szybko robić zapasy, w lęku przed kolejnymi sankcjami. Na zdjęciu znak firmy TSMC ¬na trawniku w Szanghaju. Chiny, maj 2020 r. Fot. VCG via Getty Images
Tajwan to rozrusznik cyfrowej cywilizacji. A ryzyko chińskiej inwazji na Tajpej wzrosło do poziomu, którego dotąd nie notowano. Czerwona marynarka wojenna zyskuje też przewagę nad US Navy w rejonie Morza Południowochińskiego. Na zdjęciu prezydent Tsai Ing-wen (w środku) wyznaczył założyciela TSMC Morrisa Changa na przedstawiciela Tajwanu podczas spotkania przywódców forum współpracy gospodarczej Azji i Pacyfiku (APEC) w Malezji, jesień 2020. Fot. Chiang Yin Shan/SOPA Images /LightRocket via Getty Images
Atak na Tajwan oznaczałby koniec TSMC. Jeżeli fabryki nie ucierpiałyby od ostrzału, to uciekłyby kadry, a zachodnie firmy zniszczyłyby przechowywaną tam swoją własność intelektualną. Światowa gospodarka doznałaby wstrząsu, a postęp technologiczny ugrzązłby na lata. Na zdjęciu Mark Lui, prezes wykonawczy w TSMC podczas SEMICON 2020 – jedynej profesjonalnej wystawy półprzewodników na Tajwanie i drugiej co do wielkości na świecie. Fot. Walid Berrazeg/SOPA Images/LightRocket via Getty Images
Postęp technologiczny wolnego i komunistycznego świata spoczywa na barkach TSMC