Spływ stał się powszechną atrakcją, kiedy Szczawnica została uzdrowiskiem. Założyciel kurortu Józef Szalay nadał mu wyjątkową oprawę: kilkanaście tratw, w pierwszej on, obok sztandar flisaków z godłem i podobizną św. Kingi. Z moździerzy strzelano na wiwat. Za nim płynęła orkiestra i goście. Spiewano patriotyczne pieśni. Kiedy przybijano do brzegu w Szczawnicy, uczestników atrakcji witała kapela góralska, goście wysiadali pod łukami z kwiatów, liści i chustek. Fot. Polskie Stowarzyszenie Flisaków Pienińskich
Niebezpieczne podczas spływu są zarówno wystające skały jak i spiętrzone fale. Na szczęście wypadki na Dunajcu zdarzają się niezmierne rzadko. Na zdjęciu otwarcie sezonu, msze św. i poświęcenie łodzi. Fot. Polskie Stowarzyszenie Flisaków Pienińskich
Gdy w Czorsztynie powstała tama, trasa spływu skróciła się o około 5 kilometrów. Przystań początkowa została przeniesiona do Sromowców-Kątów, gdzie istnieje do dzisiaj. Teraz mamy do wyboru dwie trasy: krótsza do Szczawnicy wynosi 18 kilometrów, a dłuższa do Krościenka ma 23 kilometry. Fot. Polskie Stowarzyszenie Flisaków Pienińskich
Pokonujemy przy tym różnicę poziomów wody wynoszącą aż 36 metrów. Fot. Polskie Stowarzyszenie Flisaków Pienińskich
Po drodze mijamy najpiękniejsze wzniesienia, na przykład Marcelową Górę, która jest wyłączona z pieszego zwiedzania, Czerwony Klasztor...Fot. Polskie Stowarzyszenie Flisaków Pienińskich
...największe szczyty Pienin, czyli Trzy Korony oraz Sokolicę. Fot. Polskie Stowarzyszenie Flisaków Pienińskich
Na odcinku prawie 3 km skupiło się najpiękniejsze bogactwo Pienin, mamy wiele zakoli, a ściany skalne mają około 300 metrów wysokości. Fot. Polskie Stowarzyszenie Flisaków Pienińskich
Wciąż mnie to zadziwia, jak rzeka potrafiła tak przeciąć te skały. Jest dużo różnych zagłębień, czy niewielkich grot, które pokazujemy podczas spływu. Fot. Polskie Stowarzyszenie Flisaków Pienińskich
Atrakcja przyciąga turystów zarówno z Polski, jak i zagranicy. Średnio to 250 tysięcy osób rocznie. Na zdjęciu spływ podczas „Różańca do granic”, 2017-10-07. Fot. Polskie Stowarzyszenie Flisaków Pienińskich
Podczas spływu żartujemy, że każdy z turystów ma swoją rolę na łódce. Siedzący w pierwszej ławce mają za zadanie wylewać wodę, w drugiej mają zabawiać towarzystwo śpiewem, w trzeciej natomiast pchać łódkę, kiedy jest niski poziom wody. Tu: spływ w akcji Różaniec do granic 2017. Fot. Polskie Stowarzyszenie Flisaków Pienińskich
Po Dunajcu spłynął też w 1934 roku prezydent Polski Ignacy Mościcki z żoną Marią. Widoczny także m.in. adiutant prezydenta RP kapitan Józef Hartman (stoi Przed Parą Prezydencką) Fot. NAC/Koncern Ilustrowany Kurier Codzienny, sygn. 1-A-1690-1
Prezydent RP Ignacy Mościcki na spływie przełomem Dunajca. Fot. NAC/IKC, sygn. 1-A-1691
Tradycja flisacka przechodzi zazwyczaj z ojca na syna. Do zawodu przyucza się kilka lat pod okiem rodzica, a później trzeba zdać egzaminy teoretyczny i praktyczny, przygotowane przez Polskie Stowarzyszenie Flisaków Pienińskich. Fot. Polskie Stowarzyszenie Flisaków Pienińskich
Egzaminy związane są z zasadami poruszania się po górskiej rzece i z udzielania pierwszej pomocy. Fot. Polskie Stowarzyszenie Flisaków Pienińskich
Egzaminy pozwalają na zostanie czeladnikiem. Jednocześnie dostaje się legitymację i już jest się pełnoprawnym flisakiem. Fot. Polskie Stowarzyszenie Flisaków Pienińskich
Egzamin pisemny na flisaka i mistrza flisackiego w kilku ostatnich latach. Fot. Polskie Stowarzyszenie Flisaków Pienińskich
Uprawnienia flisackie otrzymuje się dożywotnio, więc można zacząć to robić, kiedy się chce. Są tacy, którzy po 20 latach pracy zagranicą wracają w Pieniny i wtedy dopiero zaczynają pływać łódką po Dunajcu. Ale jest ich coraz mniej na rzece. Na zdjęciu egzamin praktyczny na flisaka i mistrza flisackiego w kilku ostatnich latach. Fot. Polskie Stowarzyszenie Flisaków Pienińskich
Pierwsze spływy po Dunajcu zrobiły na mnie ogromne wrażenie. Najbardziej utkwiło mi w pamięci miejsce u stóp szczytu Sokolica. Były tam dość duże fale i rzeka bardzo przyspieszała. Łódka sunęła z dużą prędkością. Ciarki przechodziły mi wtedy po plecach. Aby prowadzić taką tratwę po wodzie, potrzebna jest duża siła fizyczna, zwinność i refleks. Fot. Polskie Stowarzyszenie Flisaków Pienińskich
Flisakami mogą być tylko mieszkańcy pięciu sąsiadujących ze sobą pienińskich miejscowości: Sromowiec Wyżnych, Sromowiec Niżnych, Czorsztyna, Szczawnicy i Krościenka nad Dunajcem. To zapewne wynika z ich znajomości regionu i górskiej rzeki. Na zdjęciu benefis flisaka z Krościenka Jana Kubika, 2020-01-18.Fot. Polskie Stowarzyszenie Flisaków Pienińskich
Co więcej: ze wstąpieniem w szeregi flisaków należy zdążyć przed trzydziestką, ponieważ później nie przyjmują. Na zdjęciu benefis Jana Kubika, 2020-01-18.Fot. Polskie Stowarzyszenie Flisaków Pienińskich
Pienińscy flisacy wyróżniają się strojem, zwłaszcza męskim. Nosż kierpce, spodnie z owczej wełny, na której jest haftowany motyw dziewięćsiłu (przypomina oset), białą koszulę i niebieską kamizelkę z bogatym, kolorowym wzorem, który symbolizuje kwiaty z tamtejszych łąk w czasie kwitnienia. Fot. Polskie Stowarzyszenie Flisaków Pienińskich
Są tam wszystkie kolory tęczy. Jakby byli wycięci z tej trawy i się w to ubrali. Na zdjęciu granie do programu podróżniczego Global Child TV, wrzesień 2020. Fot. Polskie Stowarzyszenie Flisaków Pienińskich
Na głowie mają czarny kapelusz z paskiem imitującym sznurek muszelek, im więcej ich było, tym większy był prestiż dla flisaka. Dziś to symboliczna ozdoba. Kiedyś były też wierzchnie okrycia zwane cuchami, które miały haft z motywem korony, na pamiątkę wizyty w tym miejscu Jana Kazimierza. Była symbolem krwi przelanej przez przodków. Na zdjęciu Global Child TV, wrzesień 2020. Fot. Polskie Stowarzyszenie Flisaków Pienińskich
Przed sezonem trzeba odebrać komisyjnie łodzie, dla bezpieczeństwa. Fot. Polskie Stowarzyszenie Flisaków Pienińskich
Przed II wojną światową pływało się w tzw. dłubankach, wykonywanych z jednego pnia drzewa topolowego lub świerkowego. Były wiązane po dwie, później po cztery. Ale na jedno czółno trzeba było poświęcić jeden pień, szukano zatem oszczędniejszego sposobu na budowę takiej tratwy i tak powstał pomysł zbijania czółna z desek. Fot. Polskie Stowarzyszenie Flisaków Pienińskich
Obecnie łódka ma siedem metrów długości i składa się z pięciu czółen. Fot. Polskie Stowarzyszenie Flisaków Pienińskich
Fot. Polskie Stowarzyszenie Flisaków Pienińskich
Fot. Polskie Stowarzyszenie Flisaków Pienińskich
Po odebraniu łodzi wykonuje się tzw. łodzią kontrolną spływ, sprawdzający trasy. Fot. Polskie Stowarzyszenie Flisaków Pienińskich
Potem następuje otwarcie sezonu - mszą świętą.... Fot. Polskie Stowarzyszenie Flisaków Pienińskich
... poświęceniem łodzi... Fot. Polskie Stowarzyszenie Flisaków Pienińskich
... poświęceniem łodzi... Fot. Polskie Stowarzyszenie Flisaków Pienińskich
... poświęceniem łodzi... Fot. Polskie Stowarzyszenie Flisaków Pienińskich
…. śpiewem i zabawą. Fot. Polskie Stowarzyszenie Flisaków Pienińskich
…. śpiewem i zabawą. Fot. Polskie Stowarzyszenie Flisaków Pienińskich
…. śpiewem i zabawą. Fot. Polskie Stowarzyszenie Flisaków Pienińskich
…. śpiewem i zabawą. Fot. Polskie Stowarzyszenie Flisaków Pienińskich
…. śpiewem i zabawą. Fot. Polskie Stowarzyszenie Flisaków Pienińskich
Nie tylko spływem żyją flisacy. M.in. z zespołem Białopotocanie kolędują w szpitalu dziecięcym w Prokocimiu. Fot. Polskie Stowarzyszenie Flisaków Pienińskich
Kolędowanie w szpitalu w Prokocimiu. Fot. Polskie Stowarzyszenie Flisaków Pienińskich
Kolędowanie w szpitalu w Prokocimiu. Fot. Polskie Stowarzyszenie Flisaków Pienińskich
Dużo młodych ludzi nie garnie się już tak ochoczo do flisactwa, jak kiedyś. Dorabiają nim sobie w wakacje, ale z samego flisactwa nie da się utrzymać rodziny, więc mają dodatkowe zajęcia. Są wśród nich np. strażacy, budowlańcy czy hydraulicy. Kolędowanie w szpitalu w Prokocimiu. Fot. Polskie Stowarzyszenie Flisaków Pienińskich
Wielu też zajmuje się wynajmem miejsc noclegowych dla turystów. Niektórzy prowadzą gospodarstwo rolne, ale bardziej z sentymentu niż dla zysku Wszyscy jeżdżą na targi, m.in. byli na ITB Berlin 2019, żeby promować region i spływy. Fot. Polskie Stowarzyszenie Flisaków Pienińskich
ITB Berlin 2019. Fot. Polskie Stowarzyszenie Flisaków Pienińskich
ITB Berlin 2019. Fot. Polskie Stowarzyszenie Flisaków Pienińskich
ITB Berlin 2019. Fot. Polskie Stowarzyszenie Flisaków Pienińskich
ITB Berlin 2019. Fot. Polskie Stowarzyszenie Flisaków Pienińskich
ITB Berlin 2019. Fot. Polskie Stowarzyszenie Flisaków Pienińskich
Flisacy starają się pokazywać i pielęgnować swoje bogate dziedzictwo, między innymi podczas ważnych uroczystości religijnych. Udają się też z pielgrzymką mężczyzn do Piekar Śląskich. Fot. Polskie Stowarzyszenie Flisaków Pienińskich
Pielgrzymka mężczyzn do Piekar Śląskich. Fot. Polskie Stowarzyszenie Flisaków Pienińskich
Pielgrzymka mężczyzn do Piekar Śląskich. Fot. Polskie Stowarzyszenie Flisaków Pienińskich
Pielgrzymka mężczyzn do Piekar Śląskich. Fot. Polskie Stowarzyszenie Flisaków Pienińskich
Inaczej się płynie, kiedy jest płytko, a inaczej po głębokiej wodzie. Niebezpieczne podczas spływu są zarówno wystające skały jak i spiętrzone fale.Fot. Polskie Stowarzyszenie Flisaków Pienińskich
Jest kilka niebezpiecznych odcinków po drodze. Jeden z nich znajduje się u stóp góry Siedem Mnichów: najpierw płynie się łagodnie, później trzeba skręcić w lewo, gdzie mamy duży spadek terenu i woda robi się wtedy bardzo falista, więc trzeba tak manewrować łódką, aby nie dać się znieść tym potężnym falom i łodzi nie przewrócić. A jest tam co najmniej kilka metrów głębokości. Na zdjęciu „Różaniec do granic”, 2017-10-07. Fot. Polskie Stowarzyszenie Flisaków Pienińskich
Inne groźne miejsce znajduje się w pobliżu faćmiechowskiej skały, na której mamy wybity znak przypominający godło Orła Białego. Jest tam bardzo ostry zakręt w lewo, więc woda niesie do brzegu i przy dużym poziomie rzeki tworzy się kocioł. Trzeba zatem uważać, aby nie wpłynąć w ten silny wir, bo można się kręcić w kółko. Na zdjęciu „Różaniec do granic”, 2017-10-07. Fot. Polskie Stowarzyszenie Flisaków Pienińskich
Jeśli chodzi o mowę, to jest ona różna w pienińskich wioskach – są tu naleciałości z gwary podhalańskiej czy gwary Lachów Sądeckich. Końcówki słów są często inaczej wypowiadane. Na zdjęciu Global Child TV, wrzesień 2020. Fot. Polskie Stowarzyszenie Flisaków Pienińskich
Wytworzyło się tu specyficzne słownictwo związane z flisactwem, np.: „wylywka” oznacza czerpak do wylewania wody zbierającej się w łódce; „sprysa” to długa i cienka żerdź używana do odpychania się od dna i kierowania łódką; „odpychacka” – żerdź pomagająca kiedyś odpychać od brzegu łódki, ciągnięte pod prąd do początku spływu; „skowyrek” to poprzeczny drążek umieszczony na przodzie łódki. Na zdjęciu „Różaniec do granic”, 2017-10-07. Fot. Polskie Stowarzyszenie Flisaków Pienińskich
Jest też hymn flisacki ułożony przez proboszcza ze Sromowiec Niżnych ks. Bolesława Zdunka w 1956 r., a zaczyna się od słów: „Gdzie Trzech Koron szczyt/Sięga niebios chmur/Już od wieków ród flisaków/Strzeże polskich gór”. Na zdjęciu „Różaniec do granic”, 2017-10-07. Fot. Polskie Stowarzyszenie Flisaków Pienińskich
Do czasu budowy zapory wodnej początkowa przystań była w Czorsztynie, a końcowa w Szczawnicy. Flisacy nierzadko pokonywali piechotą 10 kilometrów, aby się dostać do pracy. Łódki wtedy wypływały już o godzinie 6 rano, więc trzeba było wstać co najmniej dwie godziny wcześniej, żeby zdążyć na czas. Na zdjęciu „Różaniec do granic”, 2017-10-07. Fot. Polskie Stowarzyszenie Flisaków Pienińskich
Po zakończeniu spływu trzeba było zabrać łodzie do przystani początkowej. W latach powojennych, do 1950 roku, ciągnięto łodzie pod prąd. Wiązano czółna jedno po drugim, następnie flisak szedł brzegiem i przesuwał na wodzie łódki w górę rzeki. Drugi z flisaków je odpychał, kiedy na przykład zbliżały się do kamieni. Fot. Polskie Stowarzyszenie Flisaków Pienińskich
Trudnym momentem transportu było przeprowadzenie tratw koło pionowej skały. Flisak musiał się jej trzymać mocno, aby nie odpaść i nie wpaść do wody. A było dość ślisko, bo nie noszono wtedy butów, były zakładane jedynie od święta, więc i kaleczenie stóp było na porządku dziennym. Fot. Polskie Stowarzyszenie Flisaków Pienińskich
Na zakończenie sezonu flisacy udają się na msze święte i dziękują Bogu za ten czas. Fot. Polskie Stowarzyszenie Flisaków Pienińskich
Na zakończenie sezonu. Fot. Polskie Stowarzyszenie Flisaków Pienińskich
Na zakończenie sezonu. Fot. Polskie Stowarzyszenie Flisaków Pienińskich
Na zakończenie sezonu. Fot. Polskie Stowarzyszenie Flisaków Pienińskich
Na zakończenie sezonu. Fot. Polskie Stowarzyszenie Flisaków Pienińskich
Na zakończenie sezonu. Fot. Polskie Stowarzyszenie Flisaków Pienińskich
Na zakończenie sezonu. Fot. Polskie Stowarzyszenie Flisaków Pienińskich
„Z domu widzę Trzy Korony i Tatry. Wokół przyjaźni mieszkańcy. Czego chcieć więcej?” Z życia flisaka