Słynny śpiewak Jan Kiepura na podwieczorku w Oficerskim Yacht Klubie Rzeczypospolitej w Warszawie. Widoczni od lewej: prokurator Olgierd Missuna, major Stefan Benedykt, poseł polski w Buenos Aires Władysław Mazurkiewicz, redaktor naczelny Koncernu Ilustrowanego Kuriera Codziennego Marian Dąbrowski, z-ca szefa Gabinetu Wojskowego Prezydenta RP major Władysław Krawczyk, Jan Kiepura (je czereśnie), rotmistrz Emil Vacqueret. Lipiec 1936. Fot. NAC/Koncern IKC, sygn. 1-K-8254-3
W dwudziestoleciu pierwszy raz w Polsce skodyfikowano kuchnię wojskową. W 1918 r, jeszcze we Francji, opublikowano pierwsze menu garnizonowe armii Hallera. Później menu wojskowe było często rewidowane w stosownych ministerstwach. Na zdjęciu prezydent RP Władysław Raczkiewicz i gen. Władysław Sikorski jedzą zupę podczas uroczystości wręczenia sztandaru Samodzielnej Brygadzie Strzelców Podhalańskich. Kwiecień 1940 w Malestroit. Fot. NAC/Archiwum Fotograficzne Czesława Datki, sygn. 18-257-34
Prosty posiłek po żniwach. Kobieta nalewa do kubka zapewne mleko lub kompot, mężczyzna trzyma koszyk z jedzeniem – na ogół to były głównie proste dania z mąki czy roślin, dziś zyskujące często status kuchni regionalnej. Minimum składników, maksimum kaloryczności, na ogół z mąki i ugotowanych ziemniaków, ubitych na gładką masę, czasem razem z kapustą, z dodatkiem cebuli, skwarek, czasem śmietaną. Lata 1919 – 1939. Fot. NAC/IKC, sygn. 1-G-2462-6
Pojawiła się kuchnia gazowa i pomieszczenie do przygotowywania posiłków w mieszkaniu. Nie ma panien, które skubią gęsi, czasem nie ma w ogóle służby, a pani domu gotuje sama, do tego na gazie i częściej jada na mieście. Na zdjęciu pokaz gotowania zorganizowany przez krakowski oddział Związku Pań Domu w miejskiej gazowni, 1935 rok. Fot. NAC/ IKC, sygn. 1-P-975-2
Renoma restauracji najczęściej wiązała się ze specjalizacją. Wiadomo, że najlepsze dania z ryb były w Warszawie u „Lija”, czyli w restauracji Lijewskiego. Na zdjęciu członkowie Klubu Smakoszy w Warszawie podczas degustacji, m.in. aktor Władysław Walter (siedzi, drugi z lewej), śpiewak Stanisław Gruszczyński (siedzi, trzeci z lewej), śpiewak Aleksander Michałowski (siedzi, pierwszy z prawej), właściciel restauracji Żelechowski (stoi, pierwszy z prawej). 1933 rok. Fot. NAC/ Koncern IKC, sygn. 1-G-7168-1
Najlepsze wina i wódki piło się u Simona i Steckiego. Na zdjęciu Klub Smakoszy w Warszawie, m.in.aktor Władysław Walter (stoi), śpiewak Stanisław Gruszczyński (siedzi, pierwszy z prawej). 1933 rok. Fot. NAC/ Koncern IKC, sygn. 1-G-7168-3
Najbogaciej jadało się w „Adrii”, a najlepsze tanie bistro czekało „Pod Bukietem” na Marszałkowskiej. Na zdjęciu Klub Smakoszy w Warszawie, m.in. aktor Władysław Walter (stoi 2. z lewej), aktor Julian Krzewiński (siedzi, drugi z lewej), tancerz pedagog Piotr Zajlich (siedzi, pierwszy z lewej), śpiewak Stanisław Gruszczyński (stoi, pierwszy z prawej), właściciel restauracji Żelechowski (stoi, pierwszy z lewej). 1933 rok. Fot. NAC/ Koncern IKC, sygn. 1-G-7168-4 tematu: Kl
Fałszywy łosoś był jedną z bardziej uznanych potraw kuchni dwudziestolecia. Przymiotnik „fałszywy”, podobnie jak sformułowanie „a’la”, pojawia się w podręcznikach kulinarnych międzywojnia bardzo często i nie wynikało z biedy. Chodziło głównie o to, żeby danie tak przyrządzić, że trudno stwierdzić, czy to łosoś, czy jednak mięso. Na zdjęciu fragment restauracji w Grand Hotelu w Krakowie, 1937 r. Fot. NAC/IKC, sygn. 1-G-6940
Raki były daniem niesłychanie tanim i ogólnie dostępnym. Jadano je głównie gotowane, z masłem i koperkiem. Natomiast zupa rakowa to było danie z górnej półki, serwowane w kokilkach i zaciągane śmietaną. Na zdjęciu zwycięzca Międzynarodowych Zawodów Samolotów Turystycznych (Challenge 1932), pilot Franciszek Żwirko w restauracji warszawskiego portu lotniczego je obiad w towarzystwie żony i córki szefa pilotów Aeroklubu Warszawskiego inżyniera Witolda Rychtera. Sierpień 1932. Fot. NAC/IKC, sygn. 1-M-1244-11
Dodatkiem, który w międzywojniu zyskał na popularności, były kapary. Znaleźć je można było w takich daniach, jak zrazy a’la Esterhazy, czy bitkach a’la Radziwiłł. Na zdjęciu redaktor Kazimierz Szczepański w restauracji Kosza przy ulicy Grodzkiej w Krakowie. Marzec 1934. Fot. NAC/IKC, sygn. 1-G-7056-1
Modne były słodkie bułeczki a’la brioszki, faszerowane także na słono. Często w takim słodkim cieście lądowała słonina. Takie smakołyki wpadły do polskiej kuchni z zaboru pruskiego. Istotną bazą taniej kuchni, w tym nadzienia do bułek, był móżdżek i inne podroby. Barowymi, także obwoźnymi daniami były pyzy, śledzie, flaki, zapiekanki, pieczone pierogi. Na zdjęciu bufet w restauracji Kosza przy ulicy Grodzkiej w Krakowie. Marzec 1934. Fot. NAC/IKC, sygn. 1-G-7056-3
Desery, które nieco odeszły w zapomnienie, to kompoty. Rozumiane nie jako sam napój, ale owoce podawane w miseczce z nieco zredukowanym płynem z ich gotowania. To przysmak, który dziś raczej nie istnieje, a w dwudziestoleciu pojawiał się wszędzie i w różnych wydaniach. Czasem także z dodatkiem alkoholu. Na zdjęciu ludzie stojący przy bufecie w restauracji Hawełka w Krakowie, 1938 r. Fot. NAC/IKC, sygn. 1-G-7055-1
Kuchnia dwudziestolecia to czas konserw. Żeby zrobić cielęciną w sosie tuńczykowym trzeba było mieć tuńczyka właśnie z puszki. A przyprawą, która zaczynała święcić tryumfy, było maggi. Kostki wynalezione przez Szwajcara Juliusa Maggi miały wielki wpływ na to, jak gotowano i na świecie, i w Polsce, uznawane za wynalazek, który warto mieć w kuchni. Na zdjęciu delikatesy przy restauracji Antoniego Hawełka w Krakowie, 1938 r. Fot. NAC/IKC, sygn. 1-G-7055-2
Aspiracje pań domu i kucharzy międzywojnia pokazuje mlecz śledziowy podawany w muszelkach. Moczyło się ten mlecz w mleku, żeby miał mniej agresywny smak, mieszało z tartą bułką, kaparami, sardelami i zieloną pietruszką oraz śmietaną czy sokiem z cytryny i nakładało właśnie do muszelek po ostrygach, a następnie zapiekało. Na zdjęciu Prezentacja produktów kulinarnych warszawskiego oddziału Związku Pań Domu. Lata 1925- 1939. Fot. NAC/IKC, sygn. 1-P-972
Spotkanie Wielkanocne w Poselstwie RP w Jugosławii przy świątecznych potrawach. Od lewej m.in.: Maria Babińska z córką i synem, nuncjusz papieski Ermengildo Pelegrinetti, poseł i minister pełnomocny Polski w Jugosławii Wacław Babiński, pani Flieder, czechosłowacki dyplomata Robert Flieder, sekretarz poselstwa Henryk Malhomme, pani Medović, pani Vatikiotty, attache prasowy poselstwa Ksawery Glinka i prezes Polsko-Jugosłowiaskiego Porozumienia Prasowego Stanisław Kraków. 1934. Fot. NAC/IKC, sygn. 1-D-897
Pani domu zaczyna gotować sama, a podręczniki kulinarne zawierają też nowinki związane z elegancją, nowoczesną kuchnią, inspiracjami z Anglii, wydawaniem przyjęć z koktajlami czy tartinkami. Pojawiają się lunche koło 12.30-13, znika obiad jedzony dotąd około godz. 16, a w jego miejsce wchodzi późna kolacja, którą poprzedzają ewentualne koktajle. Na zdjęciu pokaz gotowania zawodowego kucharza dla Związku Pań Domu zorganizowany w krakowskiej gazowni, 1935 rok. Fot. NAC/ IKC, sygn. 1-P-975-1
Kuchnia II RP. W słodkiej bułce lądowała słonina. W kompocie – alkohol. Uznanie zyskiwała maggi, konserwy i kuchenka gazowa