Muzeum pokazuje mapę, która jakoby pochodzi z pewnego atlasu z końca XIX w. i rzekomo jest „koronnym dowodem na istnienie Wielkiej Lechii”. Rzecz w tym, że takiej dokładnie mapy w tym atlasie nie ma i nigdy nie było.
To szczególnie ważna wystawa. Opowiada o pewnej teorii spiskowej i pseudonaukowych dywagacjach dotyczących tego, co rzekomo działo się na ziemiach polskich na długo przed Mieszkiem I. Wystawa w Muzeum Początków Państwa Polskiego w Gnieźnie czynna do 26 lutego 2023 r.
MPPP postanowiło pójść dalej niż prześmiewcze memy i wytłumaczyć dokładnie na czym polega absurdalność teorii Wielkiej Lechii. Wybrali 10 najbardziej „odkrywczych dowodów” mających jakoby potwierdzać istnienie tego najpotężniejszego imperium w dziejach świata. I obalili.
Wystawa nie ukazuje zatem przeszłości – brak jest podstaw naukowych potwierdzających istnienie Wielkiej Lechii tysiące lat temu. Ekspozycja pokazuje, że mamy do czynienia ze współczesnym zjawiskiem kulturowym i społecznym, które jest efektem trwającego od lat 80. XX w. kryzysu edukacji historycznej, a także postępującego upadku autorytetów i zagubienia w zglobalizowanym świecie.
Wystawa jest lekko zabawna, może i kiczowata, ale gdy wczytamy się w jej treści, temat okazuje się poważny. Jest prześmiewcza celowo, bo dla wielu środowisk naukowych Wielka Lechia jest tak śmieszna, że nie ma po co się nią zajmować, bo przecież kompromituje się sama.
Jak podkreśla MPPP, turbolechici pod płaszczykiem niewinnie brzmiących „bajeczek” nawołują do dbałości o czystość etniczną (rasizm), wrogości wobec Żydów i Kościoła (antysemityzm i antykatolicyzm), odzyskania niegdyś utraconych ziem (ekspansja), a niekiedy zjednoczenia Słowian pod egidą Rosji (prorosyjskość). Wielka Lechia to zarówno pseudonauka, ale i teoria spiskowa.
Wernisaż wystawy ''Wielka Lechia - wielka ściema''
Wernisaż wystawy ''Wielka Lechia - wielka ściema''
Czym kicz jest dla sztuki, tym pseudoteoria naukowa jest dla nauki
Zdjęcia Muzeum Początków Państwa Polskiego w Gnieźnie