Najstarsze dziecko pana Musy ma 50 lat, najmłodsze – 12 lat. Fot. Jakub Kowalski
Żon jest dziesięć, najmłodsza ma 35 lat, ale było ich więcej – pięć odeszło, bo nie mogły zdzierżyć piętrzących się trudności. Fot. Jakub Kowalski
Trzy żony musiały zamieszkać w sąsiedniej wiosce, bo w gospodarstwie nie starczyło dla nich miejsca. W pobliżu co prawda stoi 20 lepianek krytych trawą, lecz mieszkają tam starsze dzieci pana Musy ze swoimi rodzinami. Nie ma kanalizacji, nie ma prądu. Wodę polewa się z żółtych baniaków. Fot. Jakub Kowalski
Siedem żon mieszka z nastoletnimi dziećmi w parterowym budynku, który niszczeje: tynk dawno odpadł, dach z blachy falistej rdzewieje. W środku jest siedem pokoi, jeśli małe klitki można nazwać pokojami. Fot. Jakub Kowalski
Gdy pracy nie ma, siedzą na podwórku: kobiety tkają maty lub zaplatają włosy, mężczyźni grają w karty i nie robią nic. Nie wyglądają na nieszczęśliwych. Nie mają wiele i tym bardziej to cenią. Fot. Jakub Kowalski
Czworo ze 102 dzieci zmarło, bo rodziny nie było stać na lekarstwa. Fot. Jakub Kowalski
Wszystkie dzieci rodziły się pojedynczo, nie było bliźniąt, trojaczków ani czworaczków, co w Ugandzie uznaje się za błogosławieństwo. Fot. Jakub Kowalski
Gromada maluchów bawi się tym, co znajdzie na ziemi, a nie ma tego wiele, bo wszystko do czegoś się przydaje. Fot. Jakub Kowalski
Ktoś toczy starą dętkę. Ktoś trzyma trzy zużyte karty. Ktoś bawi się prezerwatywą: nadmuchuje ją, wypuszcza powietrze, wdech, wydech. Fot. Jakub Kowalski
Ktoś tańczy z maczetą. Fot. Jakub Kowalski
Obok dużego budynku stoi siedem kuchni zbudowanych z wypalanych domowym sposobem cegieł, zaprawą jest wysuszone błoto. Fot. Jakub Kowalski
Każda żona pana Musy gotuje dla siebie i własnych dzieci, nie ma zwyczaju zasiadania przy wspólnym stole, bo i stołu brak – posiłki je się, kucając na ziemi. Fot. Jakub Kowalski
Czy pan domu nie myślał o uformowaniu własnej wioski Musa Village? Śmieje się, że i owszem, ale to także trzeba wychodzić w urzędach i opłacić sowicie – czas ma, pieniędzy nie. Fot. Jakub Kowalski
Imiona dzieci przypominają Musy żony, choć zdarza mu się pomylić również imiona żon. Fot. Jakub Kowalski
Kiedy Musa zdał sobie sprawę, że dzieci jest zbyt dużo, by mógł się nimi odpowiednio zając, zwołał wszystkie żony i wprowadził „family planning”. Brały tabletki i krwawiły, ale jakoś udało się zastopować przyrost naturalny. Fot. Jakub Kowalski.
– Moje żony wciąż są na środkach antykoncepcyjnych, ale ja nie. Nie oczekuję jednak, że będę miał więcej dzieci – mówi Musa. Fot. Jakub Kowalski
Fot. Jakub Kowalski
Fot. Jakub Kowalski
Rodzina pana Musy jest największa w Ugandzie: 15 żon i 102 dzieci