Szczepkowska ogłasza koniec PRL
środa,
4 czerwca 2014
Proszę państwa, 4 czerwca 1989 roku skończył się w Polsce komunizm – to symboliczne zdanie Joanna Szczepkowska wypowiedziała 25 lat temu podczas Dziennika Telewizyjnego.
Jesteśmy po drugiej stronie muru! Możemy rysować graffiti! Ucieszcie się, chociaż przez chwilę! Niech będzie w naszej pamięci, w naszej historii jakiś dzień, dzień uwolnienia dobrej, radosnej energii!” krzyczała w myślach do smutnych przechodniów Joanna Szczepkowska. Opisała to później w książce pt. „4 czerwca”.
„Tak wiele się w Polsce zmieniło, a tak mało widać było te zmiany na twarzach ludzi. Brakowało symbolu. Przełomu. Nazwania go.”
Takie myśli kołaczą się w głowie aktorki po pierwszych częściowo wolnych wyborach do Sejmu. Czeka na wybuch radości, ale on nie przychodzi. „Zresztą nie chodzi nawet o radość. Chodzi o nijakość. O świadomą i nieświadomą autocenzurę, z jaką ciągle żyjemy, mówimy i myślimy. Chodzi o wszczepioną podwójność myślenia, o maski oficjalne i nieoficjalne” - wspomina w książce Szczepkowska.
Niespodziewanie do aktorki dzwoni dziennikarka Dziennika Telewizyjnego i zaprasza ją na krótki wywiad. W tamtym czasie w sobotnich wydaniach programu pojawiali się znani ludzie, którzy opowiadają o swoim życiu i karierze.
Szczepkowska bez zastanowienia odmawia. „Przecież to ciągle ten sam Dziennik Telewizyjny. Ci sami dziennikarze, którzy decydowali o tym, co dociera do widzów, a co nie!” wspomina. Potem jednak zaczyna żałować. „Może trzeba było tam pójść, wstać nagle i krzyknąć: Ludzie! Jesteśmy wolnym krajem!”
Ku jej zaskoczeniu dziennikarka dzwoni jeszcze raz. Szczepkowska zgadza się. Nagranie ma odbyć się za trzy dni. Aktorka bije się z myślami. Czy poprosić kogoś o radę? Upewnić się, że słusznie myśli. Jakich słów użyć? „Czy w Polsce był komunizm?” „Mam powiedzieć: proszę państwa, skończył się w Polsce socjalizm?” „4 czerwca? A dlaczego nie 18?” No i … czy w ogóle się skończył”
„Jeśli sobie tego nie powiemy, to się nie skończy. Nie skończy się w nas” - stwierdza w końcu. Postanawia nikomu nie zdradzać swojego planu.
Nadchodzi sobota 28 października 1989. Szczepkowska przyjeżdża do gmachu telewizji przy pl. Powstańców. Klimat tu panujący określa jako urzędniczo–wojskowy. Nachodzą ją wątpliwości. Zostaje zaproszona do dyrektora. Dowiaduje się, że wywiad nie będzie emitowany na żywo. Ma zostać nagrany. Szczepkowska jest przerażona, czy jej plan nie spali na panewce. Na koniec dyrektor dziękuję jej za przyjście. „Tacy ludzie jak pani są nam teraz bardzo potrzebni.”.
„Ktoś z tamtej strony, ze strony Solidarności, osoba, która prowadziła spotkania wyborcze Kuronia, Michnika i Geremka… Czy może być lepszy kąsek dla ludzi komuny, którzy w panice szukają teraz swojego miejsca? Ja im potrzebna? Więc jednak muszę tutaj zostać i to tylko po to, żeby wyciąć ten numer” - wspomina.
Wywiad ma trwać zaledwie dwie minuty. Szczepkowska musi improwizować, by przeprowadzić plan. Rozmowa toczy się wokół kariery aktorki. Szczepkowska nie wie, jak przejść do tego, po co przyszła do studia.
W końcu prosi prowadzącą o zamianę ról. I spokojnie, powoli wygłasza przygotowaną kwestię. Operator nie może powstrzymać śmiechu. Okazuje się, ze trzeba powtórzyć nagranie. Wszystko przebiega tak samo, jak za pierwszym razem. Szczepkowska jest przekonana, że końcówka zostanie wycięta. A jednak nie. Tego dnia Polacy otrzymują w końcu symbol.
Anita Blinkiewicz