Dostaliśmy paszporty i wolność
piątek,
8 stycznia 2010
W styczniu 1989 roku weszło w życie nowe prawo paszportowe. Od tej pory Polacy otrzymywali paszport na 10 lat i mogli przechowywać go w domu. Nie musieli już przed każdą podróżą zwracać się do władz z wnioskiem o pozwolenie na wyjazd.
Paszport w PRL był dobrem pożądanym przez wielu. Zdobycie go stanowiło nie lada wyczyn. Trzeba było wypełnić obszerny wniosek. Odpowiedzieć na wiele pytań. Poinformować z czego będziemy się utrzymywali w podróży i kto z naszej rodziny mieszka za granicą. Odmowy otrzymania paszportu były nagminne. To służby decydowały, kto dokument otrzyma. Wielu z wnioskiem o paszport zwracało się kilkanaście razy. Przechodzili trudne rozmowy z funkcjonariuszami, które nie zawsze przynosiły skutek. Nikt nie tłumaczył nam dlaczego dokumentu nie otrzymamy. Powoływano się względy społeczne i odrzucano wniosek.
Esbecy chęć wyjazdu wykorzystywali, jako fortel do pozyskania tajnego współpracownika. Aby otrzymać zgodę na wyjazd trzeba było zadeklarować np. gotowość zdawania raportów z wyjazdu lub wręcz z inwigilacji jakiegoś środowiska.
W PRL paszport przekazywano właścicielowi tylko na czas podróży. Po powrocie do kraju należało go zwrócić w urzędzie.
Z góry określono listę krajów, na które paszport jest ważny np.: Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich, Czechosłowacka Republika Socjalistyczna, Niemiecka Republika Demokratyczna, Węgierska Republika Ludowa, Ludowa Republika Bułgarii, Socjalistyczna Republika Rumunii.
W latach 70 najłatwiej było wyjechać do demoludów. Wyjazdy te obok turystycznego często miały charakter zarobkowy. Sprzedawaliśmy kremy Nivea, wódkę lub obrusy. Z powrotem przywoziliśmy pieniądze lub inne towary, które chętnie kupowali nasi rodacy.
Dzisiaj swobodę podróżowania uważamy za jedno z najcenniejszych dóbr. Skwapliwie więc z niego korzystamy. Dane GUS pokazują, że w 1990 roku Polacy wyjechali za granicę 22 mln. razy, w roku 2007 prawie 48 mln. razy.