Atak zimy stulecia
wtorek,
9 lutego 2010
Temperatury poniżej 30 stopni Celsjusza, prawie metrowe zaspy, sparaliżowana komunikacja, zamarznięte trakcje kolejowe, a nawet skrócona emisja programów telewizyjnych tak wyglądały zimy w latach 80.
Rekordowy pod względem niskich temperatur i olbrzymich opadów śniegu był przełom roku 1986 i 1987 roku. Zima ciągnęła się potem przez kilka miesięcy. Słupki rtęci wskazywały temperatury poniżej 30 stopni Celsjusza. Rekord odnotowano w Terespolu, gdzie temperatura spadła do – 34,3 stopnia. W tym samym czasie termometry w stolicy wskazywały – 30,7 stopnia.
Największe opady odnotowano w Bielsku Białej. Pokrywa śnieżna sięgała prawie 90 cm. Pękały rury wodno – kanalizacyjne. Szwankowało ogrzewanie. W niektórych domach temperatura spadała do kilku stopni powyżej zera. Polacy dogrzewali się na własną rękę, co niestety w bardzo wielu przypadkach kończyło się pożarem.
Brakowało węgla. Zorganizowano specjalne pociągi "uprzywilejowane", które w tych trudnych chwilach dowoziły opał do elektrowni. Niestety na tym nie kończyły się ich problemy. Podczas transportu węgiel zamarzał. Do jego uzdatnienia potrzebne były specjalne komory.
Apelowano o oszczędność energii. Przyłączyła się także Telewizja Polska, która ogłosiła skrócenie emisji programów. Początek nadawania przesunięto na godzinę 11. Zawieszono emisję filmu „dla drugiej zmiany” – przedpołudniowej emisji filmu, który wyświetlany był później o godzinie 20.
Autobusy jeździły w tunelach wydrążonych w śniegu. Do pomocy w odśnierzaniu i usuwaniu awarii zaangażowano wojsko. Działały nieliczne telefony. Przy tych, z których dawało się skorzystać ustawiały się gigantyczne kolejki. Mrozy nie odpuszczały długie miesiące. Obecna zima, uznawana za ostrą i dokuczliwą, ma sie nijak do tamtej sprzed blisko trzydziestu lat.