W czasach PRL na bazarach i targowiskach można było kupić niemal wszystko, czego brakowało w sklepach. Samochody, sprzęt elektroniczny, mięso, kawę, papier toaletowy, jeansy, alkohol, a nawet dolary. W maju 1984 roku władze uderzyły w rodzący się w tych miejscach polski kapitalizm, zakazując m.in. sprzedaży nowych towarów pochodzących z zagranicy i z państwowych sklepów.
W latach PRL-u, niedobory towarów na rynku Polacy rekompensowali sobie zakupami na bazarach. Handlowano właściwie wszystkim. Ubraniami, kosmetykami, jedzeniem, sprzętem elektronicznym i obcą walutą.
Targowiska przyciągały klientelę zwłaszcza w weekendy. Brodząc w błocie, pośród porozkładanych wprost na ziemi straganach wyszukiwano potrzebne rzeczy. Z czasem asortyment zaczęto wystawiać na turystycznych małych stoliczkach łóżkach polowych, by w końcu przenieść się do blaszanych budek.
W maju 1984 roku władze – aby ograniczyć prywatną inicjatywę – zakazały handlu w sobotę. Na dzień targowy wyznaczono niedzielę, tym samym wpływając na frekwencję w kościołach.
Po 1989 roku targowiska i bazary stały się wylęgarnią polskiego kapitalizmu. W wielu miejscach folklor giełdy przetrwał w niewiele zmienionej formie od czasów PRL.