Mc Donald – tak, byle nie kosztem „białej gastronomii” - mówili w 1989 roku przechodnie zaczepiani przez reportera Dziennika Telewizyjnego.
Pod koniec lat 80. barów mlecznych ubywa. Coraz częściej wspomina się o mającej otworzyć swoje punkty sieci Mc Donald. I choć „mleczaki" coraz częściej są krytykowane, a Polacy z niecierpliwością czekają na nowinki z zachodu, są jednak przeciwni całkowitej likwidacji jadłodajni „Społem”.
Pierwszego amerykańskiego Fast food’u. Polacy doczekają się dopiero w 1992 roku, więc 1989 roku są zdani jeszcze na znikające bary mleczne. Narzekają jednak na ich wystrój, jakość usług i brak czystości.
Tania państwowa gastronomia, choć pozwalała za parę złotych zjeść domowy obiad lub proste śniadanie, stała się też przedmiotem żartów. No cóż, społemowskie jadłodajnie trudno było uznać za wzór elegancji... Wytykano im niedziałające lodówki, niekompletne menu, tandetny wystrój.
W tym czasie jak grzyby po deszczu pojawiała się ich uliczna konkurencja - budki z zapiekankami zorganizowane w przyczepach kempingowych. Wielkim przysmakiem były wówczas bułki nadziewane pieczarkami. Dopiero za kilka lat hitem weszły bary oferujące kuchnię azjatycką, by z czasem ustąpić nieco miejsca tureckim barom i popularnym do dziś kebabom.