„Osiągnął wszystko bez bycia celebrytą”. Nieznany portret znanego Gołasa
wtorek,
26 maja 2015
Równie dobrze czuł się w rolach komediowych, jak i dramatycznych. Równolegle występował w filmie, teatrze, serialach i kabarecie. Wiesław Gołas od początku był aktorem wszechstronnym, zbierającym doskonałe recenzje za swoje kreacje. Okazją do przypomnienia jego sylwetki stała się premiera książki „Gołas”, którą aktor napisał ze swoją córką.
W pamięci zapisał się jako wyśmienity aktor komediowy, choć nigdy nie doczekał się wielkiej roli w filmie. Stał się natomiast mistrzem epizodu i legendą telewizyjnego dowcipu.
zobacz więcej
Niewidziany publicznie od lat został tłumnie przyjęty w warszawskim Kinie Atlantic. Oprócz widzów na spotkaniu nie mogło zabraknąć przyjaciół aktora z teatru i filmu. A tych przez ponad pół wieku kariery spotkał wielu. Podobnie dużo było ról, których podjął się zagrać. W niektórych okazał się być niedoścignionym wzorem do dzisiaj.
– Kiedy studiowałem w Akademii Teatralnej pod kierunkiem Jana Englerta, grałem rolę Gila. Englert powiedział mi: uważaj Rutkowski, bo Gołas zagrał tego Gila tak, że w Paryżu wióry leciały – mówi portalowi tvp.info aktor Rafał Rutkowski. Tą kreacją w „Paradach” Jana Potockiego w kwietniu 1959 w paryskim Teatrze Narodów zachwyciła się prasa francuska. O Gołasie napisano wówczas, że „jest po prostu sensacyjny i umie wszystko”.
Życie zawodowe Wiesława Gołasa to pasmo samych sukcesów. Właściwie czegokolwiek się nie dotknął, spotykało się to z zachwytem reżyserów, koleżanek i kolegów po fachu, a nade wszystko publiczności. – Jest nieprawdopodobnie utalentowanym, wszechstronnym aktorem, który wszedł do historii teatru, filmu, telewizji i estrady kabaretu jako jeden z najwybitniejszych artystów – podkreśla aktorka Magdalena Zawadzka.
Jest po prostu sensacyjny i umie wszystko
Teatr klasyczny i telewizyjny
Zawodu aktora podjął się, bo marzył o przeistaczaniu się w coraz to inną osobowość, a także chciał rozśmieszać i bawić ludzi. Po studiach w warszawskiej PWST pod dyrekcją Aleksandra Zelwerowicza, debiutował w 1954 roku w Teatrze Dolnośląskim w Jeleniej Górze rolą Papkina w Zemście Aleksandra Fredry. Zresztą tę postać upodobał sobie szczególnie, grając ją trzykrotnie w różnych odsłonach reżyserskich.
W całej karierze zagrał ponad 120 postaci. Przez lata związany był z warszawskimi scenami Teatru Dramatycznego, a następnie Teatru Polskiego. Występował też w spektaklach Teatru Telewizji. – Jeżeli chodzi o teatr, to był aktorem, jak na swój czas nowoczesnym, grającym z ogromnym oddaniem, niezwykle prawdziwym – dostrzega aktor Adam Woronowicz.
Był aktorem jak na swój czas nowoczesnym
Grał u Barei, Munka, Hasa, Kutza czy Hoffmana
Równolegle z występami w teatrze aktor grał w filmach kinowych i telewizyjnych. Debiut miał zacny, bo u samego Andrzeja Wajdy epizodem w „Pokoleniu”. W kolejnych latach grał m.in. u Stanisława Barei, Andrzeja Munka, Wojciecha Jerzego Hasa, Kazimierza Kutza czy Jerzego Hoffmana. W 1961 roku zagrał główną i jedną z najlepszych swoich ról filmowych - Hipolita Kalenia w „Ogniomistrzu Kaleniu”, która dała najpełniejszy obraz możliwości aktora. – Ostatnio miałem ogromną frajdę z przypomnienia sobie tego filmu. Gołas zagrał tam tytułową postać, zresztą bardzo przejmująco, niezwykle dramatyczną postać – wspominał Woronowicz.
Na zawsze w pamięci widzów zapadły jego kreacje barona Krzeszowskiego w „Lalce” czy Kazika Malinowskiego w „Brunecie wieczorową porą”. Brawurowo zagrał też w „Dzięciole”, debiucie reżyserskim Jerzego Gruzy. – Wiesław bardzo mi pomógł w tym i stworzył fantastyczną postać, takiego człowieka zagubionego w blokach, który marzy i tęskni, żeby usłyszeć śpiew ptaków. To było zupełnie wyjątkowe – podkreślił Gruza.
Dożywotni Tomasz Czereśniak
Aktor grał również w serialach telewizyjnych, m.in. u Stanisława Barei - kapitana Sowę w kryminale „Kapitan Sowa na tropie” czy u Józefa Hena - ogrodnika w „Markizie de Pompadour”. W latach 1968-1970 wystąpił w serii „Czterej pancerni i pies”, dzięki której Wiesław Gołas dla widzów na zawsze pozostanie Tomaszem Czereśniakiem. – Kiedy go pamiętam z „Czterech pancernych i pies” to były tam różne sceny i kiedy wracam do tego serialu to Gołas pokazuje wielki kunszt, wielką skalę aktorską – zachwyca się Woronowicz. Główne role grał też w serialu „Droga” u Sylwestra Chęcińskiego czy w „Alternatywach 4” Barei.
Od początku odznaczał się komediowym zacięciem, stąd nie dziwi pomysł, który zrealizował wraz z grupą przyjaciół ze szkoły teatralnej. W drugiej połowie lat pięćdziesiątych współtworzył legendarny kabaret „KOŃ”. Był również w latach 1965-1974 gwiazdą kabaretu „Dudek”, gdzie wykonywał znane skecze i bardzo popularne piosenki, m.in. „Balladę o Dzikim Zachodzie”, „Tupot białych mew”, „W co się bawić”, „W Polskę idziemy”. Ogromną popularność przyniosły aktorowi występy w latach 1959-1966 w telewizyjnym Kabarecie Starszych Panów Jeremiego Przybory i Jerzego Wasowskiego. – To jest ktoś niepowtarzalny, jeśli chodzi o aktorstwo. Wybitny talent i przy tym obdarzony przez Pana Boga niesłychanym darem komicznym – zauważa Jerzy Gruza.
W „Czterech pancernych...” pokazał wielki kunszt
Popularność i skromność w jednym
Uwielbienie widzów, z jakim się musiał mierzyć, bardzo go dziwiło, dlatego że swoje aktorskie umiejętności uważał za coś naturalnego. – W latach 60. i 70. był najbardziej popularny, oblegany przez tłumy. Ciągle mówił, że nie zasługuje na to, bo ten swój talent i możliwości uznawał za coś naturalnego – przyznaje Agnieszka Gołas-Ners, córka aktora.
Koleżanki i koledzy ze sceny i planu filmowego zgodnie podkreślają, że przez wszystkie lata pozostał skromny. – Jak każdy wybitny aktor, nie pchał się na pierwszy plan, nie uważał, że jest najważniejszy na świecie – uważa Magdalena Zawadzka.
Swój talent i możliwości uznawał za coś naturalnego
Ciągle inspiruje i zachwyca
W ostatnich latach Wiesław Gołas już nie występował ani w teatrze ani w filmie. Stopniowo wycofywał się też z życia publicznego. Wciąż jednak pozostaje wzorem i inspiracją dla aktorów młodego pokolenia. – Zagrał wiele ról, wspaniałych, epizodów, ale w każdym z nich dał się zauważyć i zapamiętać. Dla pokolenia młodszego jest na pewno inspiracją, dla mnie również – podkreśla Adam Woronowicz. – Ja mu strasznie zazdroszczę, że osiągnął to wszystko bez bycia celebrytą, bez łaszenia się o sławę, robił swoje szczególnie w teatrze i dzisiaj przychodzi kilkaset osób, żeby go zobaczyć – dodaje Rafał Rutkowski.
Książka „Gołas”, którą napisał wraz ze swoją córką jest swego rodzaju podsumowaniem jego wieloletniej kariery zawodowej, ujawniającą również szczegóły z życia prywatnego aktora. – Trzeba było go namawiać, bo chciał i nie chciał. Parę osób się zgłaszało z propozycją przeprowadzenia wywiadu-rzeki, ale ponieważ ja już coś pisałam to zaproponował mi i przystąpiliśmy do pracy – zdradza Agnieszka Gołas-Ners. Książkę wydano nakładem wydawnictwa Marginesy.
Dla młodego pokolenia jest na pewno inspiracją