Niezła zadyma w stolicy. Na Pradze powstał „Fight Club”
niedziela,
12 lipca 2015
Jeden z mężczyzn zadaje cios, drugi wykonuje unik, zasłania twarz, żeby nie oberwać. Obaj ubrani w stroje z początku XIX wieku wyglądają dostojnie, jednak skoncentrowani są jedynie na mordobiciu. „Fight Club” zatacza coraz szersze kręgi. Po Kopenhadze i Nowym Jorku przyszedł czas na Warszawę. Na Pradze powstał mural „Warsaw Fight Club” światowej sławy artysty Conora Harringtona.
Mariusz Waras, znany jako m-city, znalazł się wśród wyróżnionego grona 12 twórców zaproszonych do współpracy z potentatem meblowym.
zobacz więcej
Mieszkańcy ul. Środkowej na warszawskiej Pradze nie kryją zadowolenia, że to właśnie oni mogą ze swoich okien oglądać nowy mural, który powstał w Warszawie. – Ja się znam trochę na malarstwie, ale tu nie wiem, kto wygra – mówi jeden z sąsiadów. Z kolei inny pyta, czy to walka między Irlandczykiem a Anglikiem, a jeszcze inny zapewnia artystę, że będzie stał na straży pracy i pilnował, żeby nikt jej nie zamalował.
Pracę wykonał światowej sławy irlandzki artysta Conor Harrington. Mural przedstawia scenę XIX- wiecznej potyczki między arystokratami. Jeden z mężczyzn stoi tyłem do widza i zadaje cios przeciwnikowi, ten kryje twarz i stara się wykonać unik. Praca wpisuje się w serię zatytułowaną „Fight Club”, którą w ostatnim czasie malarz tworzy na ulicach różnych miast na świecie, m.in. w Kopenhadze, San Juan i Nowym Jorku. W Warszawie powstała w ramach 7. edycji festiwalu Street Art Doping.
„Nie maluję historycznych wydarzeń, ale symbolicznie odnoszę się do obecnej sytuacji na świecie”Zarówno na jego płótnach, których wartość na aukcjach obecnie dochodzi do kilkudziesięciu tysięcy funtów, jak i na muralach malarz przedstawia walczących mężczyzn nawiązując do obrazów mistrzów malarstwa.
– Maluję bijących się mężczyzn z dwóch powodów. Po pierwsze: chciałem odczarować klasyczne malarstwo, w którym sprawujący władzę byli przedstawiani bardzo elegancko, posągowo. Chciałem zwrócić uwagę, że ich działania niosły jednak często wiele zniszczenia, co właśnie unaoczniam przedstawiając ich podczas walki – tłumaczy Harrington.
– Z drugiej strony kiedy ludzie pytają mnie: „o musisz świetnie znać się na historii”, to chce powiedzieć, że wcale tak nie jest. Nie maluję konkretnych historycznych zdarzeń, traktuje je bardzo symbolicznie i odnoszę do dzisiejszej sytuacji na świecie. Za ich pośrednictwem podejmuje temat przywództwa politycznego, władzy, powstawania mocarstw i ich upadków. Interesuje mnie ścieranie się sił, dominacja, tak jak np. ostatnie wydarzenia w Grecji, wzrost znaczenia Indii i Chin – opowiada.
Mural „Warsaw Fight Club” artysta stworzył w trzy dni. Przez cały czas miał wiernych widzów w okolicznych mieszkańcach. Przyznał, że okolica go oczarowała i żałuje, że nie mógł zostać dłużej, żeby lepiej poznać lokalną społeczność.