Bachus na wzór Chrystusa
Rossiego interesuje inna kwestia. Porównuje interpretacje kolegów, którzy dostrzegają w
Bachusie aluzje chrystologiczne. Jeden z nich pisze, że artysta mógł traktować płótno jako
ex voto – dar dziękczynny za uzdrowienie. A siebie w obrazie chciał przedstawić, na wzór Chrystusa, jako zmartwychwstałego. Motyw
imitatio Christi, naśladowania Chrystusa, dostrzega też inny badacz. Ale ten uważa, że Caravaggio inspirował się drzeworytem
Ecce Homo z
Wielkiej Pasji Dürera. Chory Bachus i Dürerowski Chrystus mają podobny układ rąk, ramion, głowy; w obrazie Caravaggia jest też parapet przypominający płytę grobu, na której siedzi Chrystus przedstawiony na rycinie. Ale to oznaczałoby, że młody malarz chciał siebie widzieć jako Chrystusa jednocześnie przed i po męce, cierpiącego i triumfującego. Rossiego nie dziwi semiotyczna ambiwalencja malarza. Uważa, że jest jednym z wyróżników jego sztuki.
Ecce Homo, Wielka Pasja, Dürer, drzeworyt, 39X28 cm, 1510, Albertina (fot. Wikimedia)
Kolejny chronologicznie autoportret mistrza znajduje się w kościele San Luigi dei Francesi w pobliżu Piazza Navona. Trudno go obejrzeć.
Męczeństwo św. Mateusza, obraz na którym Caravaggio umieścił swój autoportret zaledwie 5-6 lat po namalowaniu Bachusa, należy do cyklu trzech płócien umieszczonych w kaplicy kościoła i oddzielonych od nawy barierą. Dwa z nich –
Męczeństwo właśnie i
Powołanie świętego – zaliczane do najwybitniejszych osiągnięć mistrza, nie są dobrze widoczne. Patrzy się na nie zawsze ze sporej odległości, pod kątem (wiszą na ścianach prostopadłych do nawy) i przy sztucznym, żółtawym świetle. I nie ma co liczyć na to, że zostaną pokazane kiedyś na wystawie. Nie opuszczają kościoła.
Męczeństwo ma dwuczęściową kompozycję; pionowa oś dzieli poziome płótno na połowy. Wyznacza ją półnagi heros-poganin, który mierzy mieczem w leżącego w prawej części obrazu apostoła. Oświetla ich blask bijący z niebios, dokąd tuż po śmierci ma trafić męczennik. Po lewej, w mroku, kilku bogato ubranych młodzieńców w panice to wyciąga, to chowa szpady. Światło wydobywa z tej grupy tylko jedną postać, z najdalszego planu. To ona otrzymała rysy autora. Caravaggio należy do tych, którzy rozpoczynają ucieczkę. Ale odwraca jeszcze głowę w stronę świętego. W twarzy widać współczucie i wahanie, impuls niesienia pomocy.
Caravaggino i Caravaggio
Pora wrócić do
Dawida z głową Goliata, czyli do Galerii Borghese. Obraz datowany na koniec roku 1609 i początek 1610, a więc roku śmierci Caravaggia, musiał znaleźć się na łodzi wśród prac, które malarz wiózł z Neapolu do Rzymu dla kardynała Borghese. Prezent miał skłonić spokrewnionego z papieżem Scypiona do wstawienia się za autorem – zabójcą ściganym listem gończym. Panuje powszechna opinia, że krwawiąca jeszcze głowa Goliata ma rysy Caravaggia. Sugestia kierowana do kardynała jest oczywista – taki los czeka malarza, jeśli papież go nie ułaskawi. Dawid jest uważany w tradycji biblijnej za prefigurację Chrystusa, Goliata utożsamia się z demonem. Taka interpretacja wzmacnia jeszcze przesłanie.