Po godzinach

Technologia niezgody w miastach ucieczki. Wystawa Krzysztofa Wodiczki w Łodzi

W Muzeum Sztuki w Łodzi kończy się retrospektywna wystawa prac Krzysztofa Wodiczki – multimedialnego artysty działającego w przestrzeni miejskiej i teoretyka sztuki; projektanta z wykształcenia, który swoje inżynierskie doświadczenia wykorzystuje do konstrukcji specyficznych urządzeń i projekcji wideo na elementy architektury. Adresatem jego akcji są grupy wyrzucone poza nawias społeczności, a celem – przywrócenie im głosu. Niedziela jest dniem finisażu ekspozycji, ale po pokazie pozostaje znakomity katalog.

Krzysztof Wodiczko (rocznik 1943) wyprowadza na ulice miast imigrantów i bezdomnych w rynsztunku przybyszów z obcej planety i wojskowe pojazdy. Wykluczeni opowiadają swoje historie wprost albo z nagrań wideo odtwarzanych na murach i monitorach doczepionych do ich ciał. Humvee i honkery „strzelają” z rzutnika w ściany budynków hasłami ze wspomnień weteranów wojennych. „Artysta działa na rzecz domeny publicznej, dostarcza narzędzi służących użytkowaniu i demokratyzacji przestrzeni” – mówi o tych dokonaniach Bożena Czubak, kuratorka łódzkiej prezentacji.

W ms2 pokazano urządzenia, prace analityczne łączące film, fotografię i malarstwo oraz dokumentację wyboru około 90 projekcji wideo zrealizowanych w miastach całego świata. Dokumentacja znalazła się również w katalogu, obok trzech esejów na temat twórczości autora. Publikację otwiera rozmowa Krzysztofa Wodiczki i Bożeny Czubak. Artysta opowiada w niej o swoich pracach i przemyśleniach.
Warto przytoczyć chociaż kilka spośród wypowiedzi. Pretekstem niech będzie 14. rocznica ataku z 11 września i napływ uchodźców szukających ratunku w Europie.

Nowy Jork, „miasto ucieczki” Mojżesza

Wodiczko, który mieszka w Ameryce Północnej od lat 70., wspomina pierwsze chwile po ataku na WTC przy okazji omawiania swojego projektu pomnika upamiętniającego ofiary tamtych tragicznych wydarzeń. Artysta opowiada, że Nowy Jork stał się wtedy jednym wielkim miejscem pamięci.
„Publicznie wspominano tych, którzy zginęli. Na ulicach i placach powstawał spontaniczny pomnik ze zdjęć ludzi jeszcze poszukiwanych. Towarzyszyły im nekrologi, różne teksty, komentarze, ostrzeżenia, które zalecały namysł, ostrzegały przed odwetem. Pojawiło się mnóstwo graffiti, plakatów, napisów w popiele pokrywającym część miasta i hasła, takie jak: »W każdym z nas drzemie terrorysta«, »Żydzi i muzułmanie, łączcie się«, »Precz z wojną«. Mnóstwo pomników było zamalowanych i zapisanych. Pomnik Waszyngtona na Union Square został pokryty różnymi znakami pokoju. Pamiętam, że grupa nowojorczyków, którzy w zamachach stracili swoich bliskich, udała się z pokojową misją do Afganistanu, natomiast nie przypominam sobie żadnym antyarabskich czy antymuzułmańskich ekscesów” – mówi Bożenie Czubak Krzysztof Wodiczko.

„To, co się wówczas działo – dodaje – było intuicyjnie krytycznym przeżywaniem żałoby, pracą pamięci, (...) a nie melancholijnym odreagowaniem. I pomnik upamiętniający atak, powinien być próbą przedłużenia tego”.
Artysta w swoim projekcie chciał stworzyć – jak mówi – przestrzeń myślenia i dyskusji o przyczynach tragicznych wydarzeń i o tym, co zrobić, żeby się nie powtórzyły. Przestrzeń wolną od retoryki zemsty. Zaproponował przekształcenie Nowego Jorku w »miasto ucieczki«, miejsce – wyjaśnia – wymyślone przez Mojżesza, jako schronienie dla nieumyślnych zabójców (winnych-niewinnych) przed zemstą właśnie.
„W interpretacji Levinasa – tłumaczy dalej Wodiczko – biblijne miasta ucieczki stały się metaforą dzisiejszych miast Zachodu, nieświadomych niesprawiedliwości popełnianych w imię swoich ideałów. W projekcie odwołałem się do miast ucieczki, które miały być azylem, ale i miejscem zdobywania mądrości, refleksji na temat własnej winy-niewinności. Wielu Amerykanów odczuwało wtedy potrzebę przemyślenia kwestii współodpowiedzialności za działania rządu”.

Miejsce Pamięci 11 Września w projekcie artysty miało przybrać formę budowli w kształcie globu obracającego się powoli i poruszającego na wodzie pomiędzy Ground Zero, Ellis Island, Governor’s Island, Battery Park, New Jersey, Manhattanem, Brooklynem i Staten Island. Cały proces wędrowania kuli miał obrazować jej symboliczne relacje ze Statuą Wolności i Ellis Island, na której około 12 mln imigrantów przybyłych z Europy przechodziło niegdyś badania lekarskie i gdzie obecnie mieści się muzeum imigracji.
Pomnik miał składać się z siedmiu "komponentów" obejmujących pomieszczenia służące historycznym, filozoficznym i interdyscyplinarnym studiom nad terroryzmem, salę „monitoringu” tego zjawiska na świecie, miejsce debat oraz centrum prasowe, archiwum i wiele innych.
Krzysztof Wodiczko, Egida – wyposażenie dla miasta obcych, 1998 (fot. Muzeum Sztuki w Łodzi/materiały prasowe)
Imigrant. Między ziemią utraconą a obiecaną

W latach 90. artysta w ramach pracy z bezdomnymi i imigrantami zaangażował się w projektowanie urządzeń mających ułatwić zabranie głosu tym, którym takiego prawa nie udzielono. Swoimi obserwacjami na temat grup wykluczonych Wodiczko podzielił się z kuratorką przy okazji omawiania kilku tego typu obiektów. „Granica, którą imigrant przekracza, jest ciągle ruchoma. On funkcjonuje pomiędzy ziemią utraconą a ziemią obiecaną, pomiędzy nadziejami a rozczarowaniem, pomiędzy krytyką miejsca, z którego wyjechał, i miejsca, w którym wylądował. Tu nie chodzi tylko o granice zewnętrzne, ale również te wewnętrzne – różne podziały podtrzymywane przez stereotypy i uprzedzenia” – opisuje podłoże swoich działań autor.


Pod koniec lat 90. powstała Egida, urządzenie, które pomaga wykluczonemu obalać te bariery. Dekonstruować własne imigracyjne traumy i jednocześnie ksenofobiczne symptomy w nowym miejscu – jak mówi autor. Pomaga mu też zobaczyć siebie w takich sytuacjach – jako ich produkt. Do rozmowy z obcym albo samym sobą użytkownik Egidy staje wyposażony w dwa ekrany wideo i głośniki podłączone do laptopa. Do dyspozycji ma też system rozpoznawania mowy, który pozwala za pomocą poleceń uruchamiać wcześniej zarejestrowane obrazy i wypowiedzi. Może dowolnie nimi manipulować i dobierać rozmówców – z nagrań, także siebie samego, i z otoczenia. Zaprogramowane dialogi Egidy przede wszystkim pomagają mu zareagować i „rozbroić” pytania o pochodzenie, stawiające go od razu w pozycji obcego.

PODPIS
„Krzysztof Wodiczko. Na rzecz domeny publicznej”, katalog wystawy, Muzeum Sztuki w Łodzi

Krzysztof Wodiczko na określenie swoich urządzeń używa terminu „technologia niezgody”. Sztukę rozumie jako praktykowanie demokracji. A rolę artysty widzi w obronie naturalnego środowiska człowieka. „Artysta tworzy środowisko człowieka często we współpracy z innymi specjalistami: inżynierami, naukowcami, itd. Jednocześnie, tworząc z innymi, może wykrywać nowe lub zapomniane potrzeby, niezauważalne przez ludzi zajmujących się odmiennymi dziedzinami twórczości” – tłumaczy.
Zdjęcia Egidy i dokumentacja projektu nowojorskiego pomnika, czyli Propozycji przekształcenia Nowego Jorku w +miasto ucieczki+ znalazły się wśród innych w katalogu.
Wystawa „Krzysztof Wodiczko. Na rzecz domeny publicznej”, Muzeum Sztuki w Łodzi
Kuratorka – Bożena Czubak
Autorzy esejów w katalogu: Tom Eccles, Piotr Piotrowski, Rosalyn Deutsche
Zdjęcie główne: Krzysztof Wodiczko, Pojazd bezdomnych, 1988-1989 (5 Aleja, Nowy Jork, 1988), (fot. Materiały Muzeum Sztuki w Łodzi)
Zobacz więcej
Po godzinach wydanie 17.11.2017 – 24.11.2017
„To była zabawa w śmierć i życie”. Od ćpuna po mistrza świata
Historię Jerzego Górskiego opowiada film „Najlepszy” oraz książka o tym samym tytule.
Po godzinach wydanie 17.11.2017 – 24.11.2017
„Geniusz kreatywności”. Polka obok gwiazd kina, muzyki i mody
Jej prace można podziwiać w muzeach w Paryżu, Nowym Jorku czy Londynie.
Po godzinach wydanie 10.11.2017 – 17.11.2017
Zsyłka, ucieczka i samobójstwo. Tragiczne losy brata Piłsudskiego
Bronisław Piłsudski na Dalekim Wschodzie uważany jest za bohatera narodowego.
Po godzinach wydanie 10.11.2017 – 17.11.2017
„Choćby z diabłem, byle do wolnej Polski”. Pierwszy Ułan II RP
Gen. Bolesław Wieniawa-Długoszowski skupia w sobie losy II RP.
Po godzinach wydanie 3.11.2017 – 10.11.2017
Kobiety – niewolnice, karły – rekwizyty. Szokujący„złoty wiek”
Służba była formą organizacji życia w tej epoce. Każdy kiedyś był sługą, nawet królewski syn.