„Namówili mnie do tego znajomi”
W latach 80. Majewski szefował radzie programowo-artystycznej klubu Hybrydy w Warszawie. Po zorganizowaniu tam dni Krzysztofa Komedy, Johna Coltrane’a, Milesa Davisa czy Johna Lennona w 1990 r. założył firmę fonograficzną Green Star. Do dziś jest współwłaścicielem praw autorskich 600 najsłynniejszych utworów disco polo takich tuzów tej muzyki, jak: Boys, Milano, Akcent, Classic czy Kolor.
Gdy okazało się, że biznes, z którego utrzymywał się, przestał przynosić odpowiednie dochody, poważnie pomyślał o nalewkach. – Znajomi zaczęli mnie do tego namawiać, zastanawiali się, dlaczego skoro ich zdaniem robię to po mistrzowsku, do tej pory nie przekułem tego w biznes – opowiada.
Okazało się, że podjęcie decyzji było w tym biznesie sprawą najprostszą, potem zaczęły się schody. – Trzy lata zajęło mi kompletowanie odpowiednich dokumentów, pozwoleń. Można powiedzieć, że przecierałem szlak. Chociaż moja produkcja była mała, traktowano mnie jak dużą wytwórnię wódki. Akcyzę płacę taką jak duże firmy, druki wypełniam takie, jak bym produkował wina. Mimo że nie było łatwo, dziś bym z tego za nic w świecie nie zrezygnował – przyznaje.
W biznes zaangażowana jest już cała rodzina. Sprzedażą zajmuje się żona Anna. Córki, gdy były małe, dorabiały do kieszonkowego zbieraniem owoców, dziś odpowiadają za promocję. Nie brakuje też pomocników, zwłaszcza latem, gdy produkcja idzie pełną parą.