„To była Warszawa w ciąży”, czyli lata 70. w oczach fotografów
wtorek,
3 listopada 2015
– Miałam zaszczyt grania w Teatrze Ateneum z Aleksandrą Śląską, wielką gwiazdą zeszłego wieku. Pani Aleksandra opowiadała historię, że w sklepie mięsnym ekspedientka zawsze podsuwała lepsze kąski, a pani Aleksandra dawała jej bilety do teatru. Pani ze sklepu patrząc jej powłóczyście w oczy, mówiła: „Pani Olu, niech pani Bogu dziękuje, że ja tak kocham teatr” – tę anegdotę z lat 70. Anna Seniuk wspomniała w rozmowie z TVP. Aktorka, znana jako serialowa Magda z „Czterdziestolatka” napisała wstęp do wydanego właśnie albumu „Warszawa. Lata 70.”.
„Warszawa lata 70.” to już czwarty album z serii FOTO RETRO, który jest portretem Warszawy właśnie w epoce Edwarda Gierka, ukazany na zdjęciach pochodzących z Narodowego Archiwum Cyfrowego. Zmiany we władzach PRL-u zaowocowały wielkimi inwestycjami w stolicy.
Doskonale sprawdzał się jako radiowóz milicyjny oraz samochód dostawczy, gdy akurat „rzucili” pralki.
zobacz więcej
„Warszawa w ciąży”
– To była już Warszawa jak ja to mówię „w ciąży”. Było dużo domów ogromnej urody, dużo jazz klubów. My od razu słuchaliśmy i tańcowaliśmy – śmieje się aktorka Krystyna Sienkiewicz. Ma rację. Dzięki zaciągniętym kredytom zagranicznym powstają nowe arterie komunikacyjne – Wisłostrada i Trasa Łazienkowska, w zawrotnym tempie budowany jest Dworzec Centralny, a ulice zapełniły się popularnymi „maluchami”, czyli Fiatami 126p. Podjęto także, uważaną ówcześnie za kontrowersyjną, a przecież oczywistą decyzję o odbudowie Zamku Królewskiego.
Anna Seniuk, która jest autorką wstępu do albumu, wspomina, że stolicę pamiętała z krótkiej wycieczki do Warszawy w 1955 roku, pełnej jeszcze ruin i pustych placów. W 1970 roku młoda aktorka otrzymała propozycję angażu z Teatru Ateneum. To miała być przygoda na jeden sezon i gościnny występ, który przerodził się w 45 lat. „Gdy teraz przyjechałam do stolicy – dużo się zmieniło, ale nie spodobało mi się to miasto. Obca architektonicznie bryła Pałacu Kultury i Nauki imienia Józefa Stalina, hotel MDM – stojący w poprzek Marszałkowskiej tak, by swym klocem zasłonić wysmukły kościół na placu Zbawiciela. Niezgrabne bloki Za Żelazną Bramą, drewniany, tymczasowy Dworzec Centralny” – pisze Seniuk.
Ale jak przyznaje Warszawa stała się dla niej również przyjaznym miastem, związanym zarówno z jej życiem zawodowym, jak i prywatnym. – To było miasto, w którym przebywałam najdłużej ze wszystkich miast w jakich miałam okazję być i mieszkać. Tu stawiałam pierwsze kroki na scenach warszawskich, potem było moje zamążpójście, dzieci, które przyszły na świat. Wszystko co najpiękniejsze w życiu kobiety zdarzyło się właśnie w Warszawie. Miałam wtedy 30 lat, a przecież to wspaniały okres dla kobiety – mówi aktorka.
Wystane botki i lodówka
Warszawa tamtych lat to nie tylko nowo powstające budowle, czy wydarzenia teatralne, ale też powszechnie znana propaganda sukcesu. A z drugiej strony to „wystawanie” w kolejkach a to lepszego jedzenia, a to lodówki. – Miałam zaszczyt grania w Teatrze Ateneum z Aleksandrą Śląską, wielką gwiazdą zeszłego wieku. Pani Aleksandra opowiadała historię, że w sklepie mięsnym ekspedientka zawsze podsuwała lepsze kąski, a pani Aleksandra dawała jej bilety do teatru. Pani ze sklepu patrząc jej powłóczyście w oczy mówiła: „Pani Olu, niech pani Bogu dziękuje, że ja tak kocham teatr” – opowiada Seniuk.
Sama, jak przyznaje, również nie raz stała w kolejce, choć starała się nie nadużywać swojego nazwiska. – Bywało, że panie same narzucały się ze swoją usługą, propozycją, mnie samą krępowało to trochę, ale bywały również sytuacje, gdy ktoś mnie rozpoznawał i mówił: „Aaa pani Seniuk, to pani tu sobie trochę postoi” i słusznie – stwierdza aktorka.
Do „wystanych” przez nią dóbr zalicza lodówkę oraz botki. – Dziś młodym trzeba często tłumaczyć, dlaczego kiedyś nie było nic i trzeba było za tym stać. Pamiętam jak całą rodziną staliśmy za lodówką. Sklep był na szczęście po drugiej stronie ulicy, więc łatwo się było zmieniać. Udało nam się też wystać biblioteczkę – wspomina Seniuk. Śmieje się, że państwo czuwało nad elegancją Polek, a firma Moda Polska była jaskółką wytwornego stylu i smaku. – Na zmianę z kolegą staliśmy w kolejce po botki w Modzie Polskiej. Były uniwersalne, więc pasowały zarówno na mnie, jak i na niego – opowiada.
Soki, klocki Lego i „Czterdziestolatek”
Modę lat 70. dobrze pamięta także Krystyna Sienkiewicz. – Dziewczyny z Akademii Teatralnej były zawsze pięknie ubrane. Wciąż mam dużo ciuchów z tamtych lat. Nie było gałganów, można było czasem dostać jakiś materiał. Kupowałyśmy je i malowałyśmy kwiaty, róże. Przerabiałyśmy tenisówki, wycięte, pomalowane na czarno robiły często za czółenka – opowiada.
Seniuk jako młoda mama cieszyła się również, że na polskim rynku pojawiły się soki czy zabawki.– Nie musiałam przywozić ich zza granicy, bo w sklepach pojawiło się nawet Lego. To był dla nas powiew Zachodu, myśleliśmy, że w końcu coś się ruszyło, że coś drgnęło, że będziemy teraz i pięknie ubrani, i będzie można dostać zagraniczne towary, pójdziemy do góry, będzie fajnie. Niestety to były pozory, przykrywka, przed dramatem i tragedią, jaka miała się za chwilę stać – mówi.
Magda K. i niedoskonałości systemu
Dla niej lata 70. to także czas wielkiej popularności dzięki roli Magdy z „Czterdziestolatka”. – Ten serial rzeczywiście wpędził mnie w nurt popularności, który trwa do dziś. Uważam, że jest on też świetnym paradokumentem pewnej epoki. Dowcipnie, wnikliwie wytykał przeróżne niedoskonałości tego systemu – uważa Seniuk.
Łukasz Karolewski z NAC przyznaje, że wybranie zdjęć do albumu z ponad 4 tysięcy jakie ilustrują stolicę tamtych lat, nie należało do najłatwiejszych. – Znajdziemy na nich przekrojowy obraz Warszawy tamtej dekady. Stolica była wtedy pełna kontrastów, z jednej strony powstawały takie budowle jak właśnie Dworzec Centralny czy Trasa Łazienkowska, z drugiej swoich ostatnich dni dożywały rudery na Woli. Dużo czasu spędzano na świeżym powietrzu, na festynach, chociażby z okazji Święta „Trybuny Ludu”. Były kiermasze książek, budki z lodami, saturatory z wodą, czyli to co dziś wspomina się z sentymentem – mówi.