Ich pierwsza płyta trafiła na szczyty list przebojów na całym świecie i nie bez powodu zyskała status platynowej. Drugi album ma szansę przebić dotychczasowy sukces. Zespół opowiedział nam o recepcie na energetyczne hity, współpracy z najsłynniejszymi artystami i życiu w trasie.
Warszawski Torwar zaczął zapełniać się już na kilka godzin przed koncertem brytyjskiej grupy. I chociaż Rudimental grał w Polsce w minione wakacje, znów udało im się zgromadzić pod sceną wielotysięczną publikę. Członkowie zespołu również nie kryli zadowolenia z ponownej wizyty.
– Czujemy się świetnie, wracając tutaj. Graliśmy w Polsce trzy miesiące temu cudowny koncert. Zawsze dobrze się tu odnajdujemy. Macie jedną z lepszych publiczności, na jakie trafialiśmy, także wyjątkowo cieszę się na ten koncert. To znaczący występ w tej europejskiej trasie – mówił przed sobotnim występem Piers Agget, jeden z czterech członków zespołu.
„Czujemy się świetnie, wracając do Polski”
Zanim jednak znaleźli się w miejscu, w którym są teraz, Piers Agget, Kesi Dryden, Amir Amor i DJ Locksmith przebyli długą drogę.
Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej
Członkowie zespołu znają się i przyjaźnią od lat. Jak podkreślają, duży wpływ na ich muzykę miała londyńska dzielnica Hackney, w której się razem wychowywali. Stąd też tytuł debiutanckiej płyty „Home”, nawiązującej do tego miejsca i ich pierwszych inspiracji.
Single „Feel the Love” i „Not Givin' In” przyniosły zespołowi międzynarodową sławę, ale również pierwsze miejsce na listach przebojów, a wydany w 2013 roku album „Home” zyskał status platynowej płyty w Australii i Wielkiej Brytanii.
Kwartet nie spoczął na laurach i już dwa lata później wraca z przytupem z nowym albumem „We The Generation”.
– Myślę, że nasz nowy album stanowi kontynuację pierwszego, ale jest w nim więcej duszy. Dzięki naszej aktywności, występom na żywo, nasz poziom i umiejętności podniosły się, pomimo zmęczenia zespołu. To pozytywna rzecz, która przeniosła się na kształt albumu, jest w nim więcej „żywej” muzyki – powiedział Piers, podkreślając, że płyta prawie w całości powstawała, gdy zespół był w trasie koncertowej.
– To trochę tak, jakby każdy utwór był kadrem z miejsca, w którym się znaleźliśmy, nagrywając go. To obraz naszej podróży – dodał.
Większość znanych artystów jest w trasie przez rok po wydanym albumie. My jesteśmy ciągle w ruchu.
Nowy album Rudimental to obraz ich podróży (fot. materiały prasowe/press.wearebigbeat.com)
Ciągła podróż okazała się dla zespołu jednym z największych wyzwań przy nagrywaniu nowej płyty. – Gonił nas czas. Nie mieliśmy ani chwili przerwy. Większość znanych artystów jest w trasie przez rok po wydanym albumie. My jesteśmy ciągle w ruchu, od czasu wydania pierwszego singla 3 lata temu. To oznacza też nagrywanie w drodze. Nagrywaliśmy w Ameryce, Afryce, na Jamajce,w całej Europie, a nawet w Japonii – podkreślił Kesi Dryden.
My jesteśmy kluczem
Oprócz podróży, inspiracją dla zespołu przy nagrywaniu nowej płyty byli artyści, którzy towarzyszą muzykom na nagraniach. Oni też przyczynili się do nadania albumowi tytułu „We The Generation”.
– Nazwa płyty określa w pewnym sensie moment, w którym się teraz znajdujemy. Słowo „we” (my – red.) należy potraktować jako słowo klucz dla całego albumu. Chodzi o nas czterech, superprzyjaciół, ale chodzi też o artystów występujących gościnnie. „We The Generation” to zupełnie nowe pokolenie artystów – tłumaczył Kesi, podkreślając, że na sukces tego krążka pracowała „duża grupa ludzi, która chciała stworzyć dobrą muzykę”.
Jedną z osób współpracujących z Rudimental przy nowym materiale był Ed Sheeran, a nagrany wraz z kwartetem kawałek „Lay It All On Me” stał się niekwestionowanym hitem.
– Wielu artystów współpracujących z nami to przede wszystkim nasi przyjaciele. Szukamy ludzi, którzy zabrzmią właściwie, gramy z nimi sesje. Gdy tylko kogoś pokochamy, dostrzeżemy jego talent i jesteśmy podnieceni współpracą, to chcemy tworzyć więcej, namawiamy do wspólnych tras. Staramy się trzymać takich ludzi blisko – tak o współpracy z innymi artystami mówił Piers. Podkreślił, że po sukcesie pierwszej płyty, ludzie sami zgłaszają się ze swoim materiałem, chcąc nawiązać współpracę, co „jest korzystne dla wszystkich”.
Jak każdy artysta, również chłopaki z Rudimental mają swoje ulubione utwory.
– Dla mnie to dość zabawne, zmienia się właściwie co tydzień. Teraz to na pewno „Go For”, na którym występuje Will Heard. Jest moim ulubionym utworem za samo pozytywne przesłanie, a granie go na żywo wzbudza świetną reakcję publiczności – powiedział Kesi. Z kolei Piers podkreślił, że dla niego ważny jest kawałek „New Day” nagrany z wybitnym piosenkarzem rhythmandbluseowym Bobbym Womackiem, który zmarł przed wydaniem płyty.
– Graliśmy ten utwór wiele razy. Womack to wielka legenda, co cały czas przypomina mi, jak cenny jest ten utwór – zaznaczył Piers.
„Ta płyta to nowa generacja artystów”
Zdjęcie główne: Brytyjski kwartet zadebiutował w 2011 roku, a już rok później zyskał międzynarodowy rozgłos i ogromną popularność (fot. materiały prasowe/press.wearebigbeat.com)