Po godzinach

Polska 2015: od strajków po marsze. Rok podziałów i politycznej gorączki

Zaczęło się jak u Hitchcocka, a później napięcie już tylko rosło, bez odpoczynku w wakacje i oddechu na święta. Nieustająca kampania wyborcza podsycała polityczną gorączkę, a ta z kolei pogłębiała podziały między Polakami. Prawdziwe wstrząsy przyszły w ostatnich tygodniach roku, wraz ze zmianą warty po wyborach parlamentarnych. Ale przypomnijmy, co działo się wcześniej.

1. Początek roku pod znakiem protestów

Zaczęło się od protestu lekarzy rodzinnych zrzeszonych w Porozumieniu Zielonogórskim, niezadowolonych m.in. sposobu finansowania POZ. Już 2 stycznia pacjenci w wielu miejscach w kraju odeszli z niczym spod zamkniętych gabinetów. Po tygodniu stronom udało się osiągnąć porozumienie i kryzys w służbie zdrowia został zażegnany, ale prędko pojawiło się kolejne ognisko zapalne.
7 stycznia rząd przyjął plan naprawy Kompanii Węglowej , zakładający m.in. likwidację czterech nierentownych kopalń. Górnicze związki natychmiast zaprotestowały. Jako pierwsi strajk rozpoczęli górnicy z kopalni przewidzianych do likwidacji, później dołączyli do nich pracownicy kolejnych zakładów KW oraz innych spółek węglowych.
– My się więcej w ciula robić nie damy – mówił szef śląsko-dąbrowskiej „S” Dominik Kolorz, domagając się rozmów z premier Ewą Kopacz.Pani premier przyjechała na Śląsk i ostatecznie 17 stycznia w Katowicach zostało podpisane porozumienie. Stanęło na tym, że żadna z kopalń nie zostanie zlikwidowana.

Zachęceni sukcesem górników, do boju ruszyli również rolnicy. Domagali się między innymi wypłaty odszkodowań za szkody wywołane przez dziki oraz interwencji państwa na rynku trzody chlewnej. 19 lutego do Warszawy zjechało kilka tysięcy demonstrantów z OPZZ oraz NSZZ „Solidarność” Rolników Indywidualnych. Ostatecznie rząd zgodził się na dodatkowe pieniądze dla branży.
2. Awantura o konwencję antyprzemocową

Zanim jeszcze zakończyła się fala strajków, rozpoczęła się walka na kolejnym froncie, tym razem ideologicznym. 6 lutego Sejm uchwalił ustawę ws. ratyfikacji konwencji o zapobieganiu przemocy. Przed głosowaniem odbyła się burzliwa dyskusja. – Konwencja poprawi sytuację kobiet, ofiar przemocy – mówiła Wanda Nowicka (niezrzesz.) i apelowała o jej przyjęcie. – Konwencja nakazuje ślepe zwalczanie tradycji, religii i kultury – alarmowała Małgorzata Sadurska z PiS.
Poseł Krzysztof Szczerski (PiS) po przegłosowaniu ustawy powiedział w Sejmie, że jego partia uznaje ratyfikację za „niezaistniałą”. Bardzo krytyczny był również episkopat. – Przeżyłem nazizm, komunizm i przeżyję genderyzm – mówił bp Tadeusz Pieronek.

Po podpisaniu ratyfikacji przez prezydenta Bronisława Komorowskiego, 1 sierpnia konwencja weszła w życie.
3. „Zabawa w Boga”, czyli spór o in vitro

Spór o konwencję antyprzemocową nie zakończył sejmowych dyskusji dotyczących moralności. W marcu rząd skierował do Sejmu projekt ustawy o leczeniu niepłodności, w tym metodą in vitro.

Po burzliwych dyskusjach, ostatecznie ustawa została przyjęta i trafiła do prezydenta. – Jestem zwolennikiem kompromisu politycznego w tych wszystkich trudnych kwestiach, które ludzi dzielą. Kompromis polityczny nie musi oznaczać i nie oznacza kompromisu moralnego, bo o własnym sumieniu decydują ludzie – powiedział Bronisław Komorowski, podpisując 22 lipca ustawę.
4. Prezydent Duda

Kampania dotycząca polskich sumień splotła się z kampanią wyborczą przed zbliżającymi się wyborami prezydenckimi. Urzędujący prezydent Bronisław Komorowski, pewny reelekcji, początkowo niezbyt się w nią angażował. Sondaże dawały ma wysokie poparcie, a jego główny kontrkandydat, wystawiony przez PiS Andrzej Duda, nie był zbyt znany ogółowi wyborców. – Półanonimowy Andrzej Duda to kandydat skazany na pożarcie – mówił w TVP Info Artur Zawisza (Ruch Narodowy).

Jednak po czterech miesiącach kampanii wyborczej to Andrzej Duda, który zwracał się do polskich oburzonych i nie żałował obietnic – m.in. przywrócenia poprzedniego wieku emerytalnego i wyższej kwoty wolnej od podatku – okazał się zwycięzcą I i II tury wyborów (10 i 24 maja).

Urząd prezydenta objął 6 sierpnia po złożeniu przysięgi przed Zgromadzeniem Narodowym. – Ludzie marzą o takiej wspólnocie, jaka powstała wśród Polaków w latach 80. Proszę o wzajemny szacunek (...). To szacunek musi być podstawą wspólnoty – mówił prezydent podczas zaprzysiężenia.
6. Pięć minut Stonogi

Kampania prezydencka płynnie przeszła w kampanię przed planowanymi na jesień wyborami parlamentarnymi. Swoje pięć minut w politycznym galimatiasie znalazł biznesmen Zbigniew Stonoga. 8 czerwca opublikował w internecie zdjęcia setek dokumentów dotyczących afery podsłuchowej, która wybuchła rok wcześniej po publikacji w tygodniku "Wprost" stenogramów z nielegalnie podsłuchanych rozmów polityków.

Premier Ewa Kopacz uznała, że publiczne dyskusje o zawartości taśm - choć w nagraniach nie znaleziono dowodów przestępczej działalności polityków - psują wizerunek rządu i kilka dni po publikacji Stonogi przeprowadziła rekonstrukcję swojego gabinetu. – Nigdy, dopóki jestem premierem, nie pozwolę na grę taśmami – podkreśliła, dymisjonując ministrów i wiceministrów podsłuchanych w restauracji "Sowa i przyjaciele".
6. Wakacje na dopalaczach

Wydawało się, że zmianę tematów rozgrzewających opinię publiczną na mniej polityczne przyniosą rozpoczynające się wakacje. Do szpitali, początkowo głównie na Śląsku, zaczęły trafiać dziesiątki osób, które zażyły nowy środek o nazwie „Mocarz”. Były też ofiary śmiertelne. „Mocarz” wywoływał m.in. nagły wzrost agresji o niesłychanym natężeniu. Pobudzeni pacjenci w amoku atakowali próbujący im pomóc personel medyczny.

Sprawa szybko przeniosła się do polityki. PiS oskarżył rząd o bezczynność ws. dopalaczy, krytykując przy okazji wyjazdowe posiedzenia rządu, które wpisały się w kampanię wyborczą Platformy. – To jest kpina! Pani premier Kopacz, zamiast posiedzenie rządu zrobić w urzędzie wojewódzkim, powinna zrobić w sklepie z dopalaczami – ironizował rzecznik sztabu PiS Marcin Mastalerek. - Nie można mieszać zdrowia i życia ludzkiego z polityką - protestowała Ewa Kopacz.

Spot PiS nt. dopalaczy:
7. Referendum z rekordami, ale bez rezultatów

Po wakacjach dzieci wróciły do szkół, a dorośli zakończyli urlopy. Politycy, coraz bardziej zaangażowani w kampanię przedwyborczą, odpoczynku nie zaznali. Kandydatka PiS na premiera kontynuowała objazd Polski szydłobusem, a premier Ewa Kopacz – pociągiem. Gorączka rosła w miarę pojawiania się kolejnych sondaży, wskazujących na rosnące notowania PiS i słabnące Platformy. W tej atmosferze prawie bez echa przeszło referendum w sprawie m.in. jednomandatowych okręgów wyborczych. 6 września do urn poszło zaledwie 7,8 proc. wyborców .

– To jest pierwszy przypadek w historii polskich głosowań, gdzie jest tak niska frekwencja. Ustanowiliśmy niechlubny rekord – komentował Wiesław Kozielewicz, zastępca przewodniczącego PKW.

A wszystko zaczęło się w maju po przegranej przez Bronisława Komorowskiego w I turze wyborów. Prezydent, zwracając się w stronę wyborców Pawła Kukiza, zapowiedział referendum w sprawie postulowanych przez niego zmian. Wielu polityków z różnych opcji krytykowało tę inicjatywę. Ostatecznie – z uwagi na niewystarczającą frekwencję – głosowanie i tak okazało się niewiążące.
8. Spór o uchodźców

Sprawa referendum wybrzmiała szybko tym bardziej, że pojawił się kolejny temat, który zdominował końcówkę kampanii wyborczej. We wrześniu ministrowie spraw wewnętrznych państw UE przegłosowali podział 120 tysięcy uchodźców; 7 tys. z nich miało trafić do Polski. ¬– Polska przyjmie tylko uchodźców, a nie imigrantów – zapewniła 20 września w specjalnym wystąpieniu telewizyjnym premier Ewa Kopacz. – I mogę zapewnić: nie będzie ich zbyt wielu – dodała.

Opozycja ostro skrytykowała te plany. – Decyzja rządu w sprawie uchodźców to skandal. Została podjęta wbrew bezpieczeństwu i bez zgody Polaków – oświadczyła 23 września kandydatka PiS na premiera Beata Szydło. A lider PiS Jarosław Kaczyński zwrócił uwagę, że imigranci mogą przynosić do Europy niebezpieczne choroby zakaźne. Powoływał się na przykłady cholery na greckich wyspach czy dyzenterii w Wiedniu.
Spór o uchodźców trwa nadal i nadal nie wiadomo, jaki będzie jego finał. Po listopadowych atakach w Paryżu rząd PiS zapowiedział, że uchodźcy wymagają specjalnej weryfikacji. – Sytuacja się zmieniła, nie jesteśmy przygotowani na to, by przyjmować zaproponowane kwoty uchodźców - mówiła nowa premier Beata Szydło. Podkreśliła jednocześnie, że „oczywiście jesteśmy członkiem UE, szanujemy decyzje, które są podejmowane, co nie znaczy, że nie będziemy przekonywali, aby w tej chwili to stanowisko zostało zmienione”.
9. PiS bierze wszystko

Wróćmy jednak do głównego wydarzenia roku. Po trwającej praktycznie cały rok kampanii wyborczej, 25 października Polacy wybrali posłów i senatorów . Niekwestionowanym zwycięzcą okazała się partia Jarosława Kaczyńskiego z poparciem na poziomie 37,58 proc. Daleko za nią znalazła się Platforma Obywatelska, na którą zagłosowało 24,09 proc. wyborców. W Sejmie znalazły się też nowe ugrupowania: Kukiz’15 (8,81 proc.) i Nowoczesna Ryszarda Petru (7,6 proc.). PSL, dotychczasowy koalicjant Platformy, ledwo przekroczyło próg wyborczy (5,13 proc.).

Do Sejmu nie dostała się natomiast Zjednoczona Lewica (koalicja SLD, Twojego Ruchu i partii lewicowych), która otrzymała 7,55 proc. głosów i nie przekroczyła 8-procentowego progu dla koalicji. Taki układ sił w Sejmie oznaczał zwrot w polityce o 180 stopni.

Po tygodniach składania nowego rządu, 16 listopada premier Beata Szydło została wraz z całą Radą Ministrów zaprzysiężona przez prezydenta Andrzeja Dudę. Dwa dni później Sejm udzielił jej gabinetowi wotum zaufania. – Zapraszam państwa do współpracy. Wyciągam rękę do współpracy dla dobra Polski. Zapraszam do drużyny – mówiła Beata Szydło podczas swojego expose. Opozycja pozostawała sceptyczna wskazując, że w rządzie, wbrew wcześniejszym zapowiedziom, znalazły się kontrowersyjne osoby: Antoni Macierewicz, Zbigniew Ziobro i Mariusz Kamiński. Ten ostatni, nieprawomocnie skazany w tzw. aferze gruntowej, został ułaskawiony 16 listopada przez prezydenta Andrzeja Dudę.
Premier Beata Szydło (C), szefowa jej kancelarii Beata Kempa (L) i minister obrony Antoni Macierewicz (P) podczas posiedzenia Sejmu (fot. PAP/Radek Pietruszka)
10. Wojna o Trybunał

Tak więc nadszedł czas realizacji zapowiadanej przez rząd PiS „dobrej zmiany”, czyli naprawy państwa, które – jak ocenili politycy tej partii i ich wyborcy – po 8 latach rządów koalicji PO-PSL znalazło się w ruinie. Nowa premier i jej ministrowie zapewnili, że wywiążą się ze wszystkich obietnic wyborczych, w tym z tej sztandarowej – 500 zł na dziecko. I energicznie przystąpili do działania.

Na pierwszy ogień poszedł Trybunał Konstytucyjny, który – zdaniem PiS – mógłby blokować wprowadzane zmiany. Zaczęło się od tego, że prezydent Andrzej Duda nie zaprzysiągł nowych sędziów TK wybranych jeszcze przez poprzedni parlament. Pod koniec listopada Sejm głosami PiS i Kukiz'15 uznał, że październikowy wybór sędziów nie miał mocy prawnej , po czym 2 grudnia wybrał pięciu nowych, których kandydatury zgłosił PiS.

Dzień później TK zakwestionował konstytucyjność tych decyzji, jednak prezydent Andrzej Duda zdążył w międzyczasie, pomimo nocnej pory, odebrać ślubowanie od nowo wybranych przez PiS sędziów Trybunału. Po dwutygodniowych sporach wyrok TK został ostatecznie opublikowany 16 grudnia, ale prezydent i tak nie zmienił stanowiska i nie przyjął ślubowania od wcześniej wybranych sędziów.

Tuż przed świętami do Sejmu trafił projekt nowelizacji ustawy o TK autorstwa PiS, który – jak argumentowali politycy tej partii – miał zakończyć kryzys konstytucyjny. Przy gwałtownym sprzeciwie opozycji, która wskazywała, że wprowadzane zmiany praktycznie sparaliżują Trybunał, projekt został w ekspresowym tempie przyjęty . Ustawa, krytykowana zgodnie przez środowisko prawnicze, trafiła następnie do prezydenta Andrzeja Dudy, który 28 grudnia ją podpisał.
Siedziba TK w Warszawie (fot. PAP/Rafał Guz)
Podzieleni jak nigdy dotąd

Spór o TK dramatycznie pogłębił i tak duże podziały w społeczeństwie. Szczególnie mocno było to widać podczas obchodów rocznicy wprowadzenia stanu wojennego. Demonstrowały wówczas dwie Polski. 12 grudnia pod hasłem: „Obywatele dla demokracji" szły marsze KOD (Komitetu Obrony Demokracji), z których największy odbył się w Warszawie. Dzień później przez stolicę przeszedł "Marsz wolności i solidarności" PiS.

– Tym, którzy tak głośno krzyczą, nie chodzi o demokrację, a o obronę własnych pozycji i wpływów – mówiła 12 grudnia w telewizyjnym wystąpieniu premier Beata Szydło. Ale głosy krytyki zaczęły się pojawiać już nie tylko na krajowym podwórku, swoje zaniepokojenie wyraziła m.in. Komisja Europejska.

Podziały polityczne nie pozostały jednak w Sejmie i na ulicy. Powoli przedostały się do wielu domów, zatruwając jak nigdy atmosferę przy wigilijnych stołach. Wszystkim, którzy mieli z tym problem, chcielibyśmy przypomnieć znaną optyczną iluzję.
Widzisz dziewczynę czy starą kobietę? Spróbuj zobaczyć obie (fot. Wikipedia)
Na rysunku z 1915 roku pt. „Moja żona, moja teściowa” można zobaczyć kobietę młodą i piękną lub brzydką i starą; wszystko zależy od patrzącego. Może przynajmniej podczas noworocznych życzeń i toastów warto skoncentrować się na piękniejszej stronie rzeczywistości?
Zdjęcie główne: (fot. arch.PAP/Tomasz Gzell/Andrzej Grygiel/Tytus Żmijewski)
Zobacz więcej
Po godzinach wydanie 17.11.2017 – 24.11.2017
„To była zabawa w śmierć i życie”. Od ćpuna po mistrza świata
Historię Jerzego Górskiego opowiada film „Najlepszy” oraz książka o tym samym tytule.
Po godzinach wydanie 17.11.2017 – 24.11.2017
„Geniusz kreatywności”. Polka obok gwiazd kina, muzyki i mody
Jej prace można podziwiać w muzeach w Paryżu, Nowym Jorku czy Londynie.
Po godzinach wydanie 10.11.2017 – 17.11.2017
Zsyłka, ucieczka i samobójstwo. Tragiczne losy brata Piłsudskiego
Bronisław Piłsudski na Dalekim Wschodzie uważany jest za bohatera narodowego.
Po godzinach wydanie 10.11.2017 – 17.11.2017
„Choćby z diabłem, byle do wolnej Polski”. Pierwszy Ułan II RP
Gen. Bolesław Wieniawa-Długoszowski skupia w sobie losy II RP.
Po godzinach wydanie 3.11.2017 – 10.11.2017
Kobiety – niewolnice, karły – rekwizyty. Szokujący„złoty wiek”
Służba była formą organizacji życia w tej epoce. Każdy kiedyś był sługą, nawet królewski syn.