Po godzinach

Jeden krok od medalu Euro 2016. Dziś mecz Polska – Portugalia

Po dreszczowcu w 1/8 finału ze Szwajcarią, teraz to ćwierćfinał Euro 2016 przeciwko Portugalii będzie najważniejszym występem reprezentacji Polski w ostatnich dekadach. Wydaje się, że rywal jest jak najbardziej w naszym zasięgu. Poza Cristiano Ronaldo kadra Fernando Santosa prezentuje zbliżony poziom. Początek spotkania w Marsylii o godz. 21. Transmisja w TVP 1 (od 20.25) i sport.tvp.pl.

Można odnieść wrażenie, że trafienie na Portugalię to ciąg dalszy szczęścia, które towarzyszy biało-czerwonym, żeby wspomnieć choćby względnie łatwą grupę oraz fakt, że z Niemcami zagraliśmy drugi mecz, a ten naszym zachodnim rywalom na ogół w wielkich turniejach nie wychodzi. Wyeliminowanie Chorwacji przez Portugalczyków zdaje się wpisywać w ten nurt.

Ulga

Chorwaci to jeden z najtrudniejszych przeciwników w Europie. Biało-czerwonym tylko raz udało się ich pokonać. Ostatnie spotkanie to porażka 0:1 w Klagenfurcie podczas Euro 2008. O ile nasza reprezentacja zanotowała pod wodzą Adama Nawałki skok jakościowy, to Vatreni rozwijają się niezmiennie od ponad 10 lat i obecnie w ich kadrze aż roi się klasowych graczy takich jak Ivan Rakitić z Barcelony, Luka Modrić z Realu Madryt, Mario Mandżukić z Juventusu Turyn czy Ivan Perisić z Interu Mediolan.
Porównanie Lewandowskiego i Ronaldo. Dziś wielki mecz!
A Portugalczycy – cóż, na szczęście zawodzą w mistrzostwach Europy we Francji. Mając jednego z najlepszych piłkarzy na świecie – oczywiście wspomnianego Cristiano Ronaldo – grają znacznie poniżej oczekiwań. Zamiast w cuglach wygrać grupę – wszak byli losowani z pierwszego koszyka – ledwo wywalczyli trzy remisy w fazie grupowej i zajęli trzecie miejsce w grupie. Warto dodać, że nawet Albania potrafiła zwyciężyć w tej rundzie.

Występy w grupie F Portugalia zaczęła od remisu z Islandią (1:1), potem był równie bezbarwny mecz z Austrią (0:0), a na koniec już faktycznie niezwykle emocjonujący z Węgrami (3:3). Jedynie w ostatnim spotkaniu błysnął Ronaldo, który strzelił dwa gole. Węgrzy wprawdzie wygrali grupę, ale trzeba pamiętać, że nie jest to drużyna ze ścisłej światowej czołówki. Poprzedni raz zagrali w mistrzostwach Europy w 1972 roku, zaś w mistrzostwach świata w 1986 roku i cały czas żyją „Złotą jedenastką” z lat 50.

Na palcach

Jak wspomniano, poza dwoma golami w spotkaniu z Węgrami Ronaldo niczym szczególnym w fazie grupowej się nie wyróżnił. Może z wyjątkiem tego, że podczas zdjęć reprezentacji przed meczami stawał na palcach. Więcej to jednak mówi o jego psychice niż o talencie piłkarskim i nie zalicza się do ogólnego bilansu.
Cristiano Ronaldo dodał sobie kilka centymetrów (fot. Evren Atalay/Anadolu Agency/Getty Images)
Katastrofalny wręcz występ zaliczył natomiast w spotkaniu 1/8 finału z Chorwacją. W zasadzie przeszedł obok meczu. Nie dochodził do sytuacji strzeleckich, nie strzelał, czekał na podania od kolegów i tylko irytował się po ich kolejnych nieudanych zagraniach. Na plus można zaliczyć angażowanie się w obronie, ale jak na zawodnika o takiej renomie, to wstyd.

Odbioru nie poprawia nawet asysta przy zwycięskiej bramce Ricardo Quaresmy. Ronaldo nie miał bowiem zamiaru podawać, tylko strzelił, ale Danijel Subasić tak niefortunnie interweniował, że odbita przez niego piłka spadła pod nogi innego Portugalczyka.

Robił wiatr

Jedynym zawodnikiem reprezentacji Portugalii, który zasługuje na słowa uznania, może być co najwyżej Nani. Pomocnik również strzelił dwa gole (po jednym Islandii i Węgrom). Poza tym – jak to mówią piłkarze – robił wiatr, choć na ogół niewiele z tego wynikało.

Selekcjoner Portugalczyków Fernando Santos stara się robić dobrą minę do złej gry. Przekonuje, że taktykę układa nie tylko pod Ronaldo, ale fala krytyki w jego ojczyźnie wzbiera. Jeżeli jego drużyna odpadnie w ćwierćfinale (a tego życzą mu polscy kibice), nie będzie miał nic na swoją obronę i wpisze się listę kolejnych trenerów kadry, którzy nie potrafili wykorzystać jej potencjału.

Gdyby jednak znowu nieco głębiej sięgnąć to wydaje się, że posiadanie piłkarza tej klasy co Ronaldo jest raczej ograniczeniem niż korzyścią. Spójrzmy, że obecność w składzie gwiazdy Realu Madryt sprawia, iż jego koledzy podświadomie zaczynają grać gorzej, spodziewając się po swojej największej gwieździe cudów. Sam Ronaldo meczu wygrać nie może.
W ćwierćfinale wiele może zależeć od Kuby Błaszczykowskiego (fot. PAP/EPA/YURI KOCHETKOV)
Destrukcyjny podział

Destrukcyjny podział na gwiazdę i resztę zespołu wydaje się być nierozwiązywalną bolączką Portugalczyków. Nie da się nie odnieść wrażenia, że co jakiś czas jego symptomy daje się dostrzec w ekipie biało-czerwonych. Do tego modelu można również wpisać, zachowując proporcje, układ Robert Lewandowski – koledzy.

Trudno określić w jakim stopniu kończy się to domniemane podobieństwo obu reprezentacji i czy przypadkiem u nas środek ciężkości nie przenosi się bardziej w kierunku „wszyscy grają słabo”, a nie „drużyna gra słabo, bo czeka co zrobi Lewandowski”. Na szczęście podczas Euro 2016 nawet jeżeli nasza największa gwiazda nie trafia do siatki, robią to inni. Wyróżnić tu trzeba przede wszystkim Kubę Błaszczykowskiego, który ma udział we wszystkich bramkach zdobytych przez naszą drużynę we Francji (trafienie lub asysta); podobnie zresztą było w poprzednich mistrzostwach Europy.

Wracając do Portugalii, drużyna ta problemów zdaje się mieć więcej. Jednym z nich jest sam Santos. Istnieje bowiem podejrzenie, że tak jak Artur Boruc nie interesuje się szczególnie futbolem. Po zwycięstwie nad Chorwacją w 1/8 finału pokusił się o nader osobliwe stwierdzenie dotyczące kolejnego rywala swojej reprezentacji.

Pomyłka trenera

– Polska? Mieliśmy z nimi do czynienia w 2012 roku (0:0 w spotkaniu towarzyskim w Warszawie – przyp. red.). Mają świetnych piłkarzy z Robertem Lewandowskim na czele. Prawie wszyscy grają w Niemczech. To bardzo silna drużyna. Spodziewam się wielkiego meczu między zespołami, który chcę wygrać – wypalił.

Santos zdaje się nie orientować, że tylko dwóch spośród 23 zawodników powołanych przez Nawałkę na turniej we Francji gra w Bundeslidze. Przypomnijmy zatem trenerowi, że chodzi oczywiście o Lewandowskiego z Bayernu Monachium i Łukasza Piszczka z Borussii Dortmund.
Trener Santos słabo orientuje się kto gra na Euro 2016 (fot. PAP/EPA/MIGUEL A. LOPES)
Selekcjoner przygotował na turniej we Francji niezbyt wyszukaną - biorąc pod uwagę potencjał zespołu – taktykę. Ponieważ Santos sam był obrońcą, stawia przede wszystkim na defensywę. W efekcie jego drużyna zalicza kolejne bezbarwne i nie pasujące do jej stylu występy. „Ukoronowaniem” był mecz z Chorwacją.

Elegant i brutal

Należy zakładać, że podobnie Portugalczycy zagrają z Polską. Lewandowski i Arkadiusz Milik muszą być zatem przygotowani na to, że będą bardzo dokładnie pilnowani najpierw przez defensywnych pomocników – Williama Carvalho i Adriena Silvę – łącznie z podwajaniem przez zawodników, którzy właśnie będą obok oraz stoperami, których parę utworzą Jose Fonte i Pepe. Fonte to klasyczny stoper, zwrotny, inteligentny, można nawet pokusić się o stwierdzenie, że elegancki, zaś Pepe to boiskowy bandyta, który już nie raz skopał Lewandowskiego.

Radzi - nieradzi, zawodnicy godzą się na ultradefensywną taktykę. – W poprzednich meczach staraliśmy się nie stracić bramki i mieć swoją szansę. A tę zawsze będziemy mieli, bo mamy najlepszego piłkarza świata, Cristiano Ronaldo, a do tego takich piłkarzy jak Nani, Quaresma czy Joao Mario, którzy zawsze coś są w stanie stworzyć – przekonywał Fonte, obrońca angielskiego Southampton.

– Najważniejsze że jesteśmy w ćwierćfinale. Nieważne czy grasz piękny futbol czy brzydki, trzeba wygrać. Jeśli będziemy grali brzydko każdym meczu i wygrywali, to ja się na to piszę. Nie interesuje nas co ludzie mówią. Nieważne jak grasz jeśli masz szansę wygrać turniej – przekonywał.

Regulacja celowników

Biało-czerwoni muszą być zatem przygotowani na walkę i mieć dobrze wyregulowane celowniki, ponieważ w czwartkowym ćwierćfinale mogą mieć ledwie kilka sytuacji strzeleckich. Biorąc pod uwagę, że i nasza obrona jest wyjątkowo dobra, warto trenować więcej rzutów karnych.
Adam Nawałka jest ojcem sukcesów tej kadry (fot. PAP/Bartłomiej Zborowski)
Jest jeszcze jeden aspekt wskazujący, że indywidualne umiejętności nie muszą odgrywać decydującej roli. Oczywiście jeden błysk może zmienić oblicze meczu i zaważyć na wyniku, ale trzeba liczyć się z tym, że jeżeli gra będzie toczyła się w wolnym tempie i polegała przede wszystkim na oddalaniu zagrożenia. W takich okolicznościach potencjał drużyn się wyrównuje.

Przed ćwierćfinałem warto wspomnieć o aktualnej formie obu reprezentacji w kontekście naszego wspaniałego triumfu w eliminacjach Euro 2008, gdy pokonaliśmy Portugalczyków 2:1 na stadionie Śląskim po dwóch golach Ebiego Smolarka. Tamten zespół Portugalii to byli wicemistrzowie Europy, czwarta drużyna na świecie, biało-czerwoni byli zaś wówczas na dorobku. Teraz nasi rywale są zmęczonymi gwiazdami, którzy od dawna zawodzą, zaś gwiazda naszego zespołu rozbłysła i, jak słusznie zauważył Kuba Wawrzyniak, z każdym spotkaniem gra lepiej.

Fala wznosząca

– To był inny teatr, inne lalki. Portugalczycy czekają na sukcesy i są raczej na fali opadającej, natomiast piłkarze Nawałki są na fali wznoszącej. Poza tym Adam ma bardzo stabilną reprezentację, która oscyluje wokół 14 zawodników. To także nasz atut, ponieważ Santos musi korzystać z większej liczby graczy, stosować częstsze rotacje, żeby wymieniać zmęczonych graczy – wskazuje w rozmowie z portalem tvp.info trener Bogusław Kaczmarek, członek sztabu kadry, która awansowała do Euro 2008.

Czwartkowy ćwierćfinał zapowiadany jest jako pojedynek czołowych snajperów Europy – Lewandowskiego i Ronaldo. Kaczmarek raczej nie spodziewa się jednak po ich występach fajerwerków. – To, że Robert nie strzelił jeszcze we Francji mnie nie martwi. On kładzie swoje indywidualne wyczyny na ołtarzu reprezentacji – tłumaczy.

– Podobnie jest z Ronaldo. W pierwszych trzech meczach oddał 32 strzały, a w spotkaniu z Chorwatami w 1/8 finału bodajże dwa. Telewizje lubią pokazywać nieudane strzały na bramkę, ale już powtórek z tego jak ten piłkarz wraca do obrony i pomaga kolegom nie ma – zwraca uwagę trener. – Statystykom nie ma co wierzyć, piłka nożna to gra niewdzięczna, jest bowiem tak niesformatyzowana, że o dobrym czy wręcz bardzo dobrym występie nie musi świadczyć to czy ktoś strzelił gola – podkreśla Kaczmarek, który wierzy w polską drużynę, ale nie chce popadać w hurraoptymizm i sam przed nim przestrzega. – Kontrolowany optymizm.

Jedno jest pewne. Zwycięzca ćwierćfinału będzie miał zagwarantowany medal mistrzostw Europy. Co najmniej brązowy.
Zdjęcie główne: Mecz Portugalia – Polska to pojedynek gwiazd Cristiano Ronaldo i Roberta Lewandowskiego (fot. PAP/EPA/IAN LANGSDON/PAP/Bartłomiej Zborowski)
Zobacz więcej
Po godzinach wydanie 17.11.2017 – 24.11.2017
„To była zabawa w śmierć i życie”. Od ćpuna po mistrza świata
Historię Jerzego Górskiego opowiada film „Najlepszy” oraz książka o tym samym tytule.
Po godzinach wydanie 17.11.2017 – 24.11.2017
„Geniusz kreatywności”. Polka obok gwiazd kina, muzyki i mody
Jej prace można podziwiać w muzeach w Paryżu, Nowym Jorku czy Londynie.
Po godzinach wydanie 10.11.2017 – 17.11.2017
Zsyłka, ucieczka i samobójstwo. Tragiczne losy brata Piłsudskiego
Bronisław Piłsudski na Dalekim Wschodzie uważany jest za bohatera narodowego.
Po godzinach wydanie 10.11.2017 – 17.11.2017
„Choćby z diabłem, byle do wolnej Polski”. Pierwszy Ułan II RP
Gen. Bolesław Wieniawa-Długoszowski skupia w sobie losy II RP.
Po godzinach wydanie 3.11.2017 – 10.11.2017
Kobiety – niewolnice, karły – rekwizyty. Szokujący„złoty wiek”
Służba była formą organizacji życia w tej epoce. Każdy kiedyś był sługą, nawet królewski syn.