Streetartowi artyści na wakacjach, czyli polska wieś w nowej odsłonie
niedziela,
14 sierpnia 2016
Miasto potrafi męczyć, ale czy może zmęczyć artystów streetartowych, których działalność jest wpisana w jego tkankę? Okazuje się, że tak. Rodzimi artyści, którzy na co dzień tworzą na ulicy, postanowili przenieść swoją sztukę w zupełnie nową przestrzeń. Ich chęć połączenia pasji z wypoczynkiem zaowocowała projektem pt. „Rurales”.
„Rurales” to inicjatywa kilku osób, związanych ze street artem i muralizmem, której pomysłodawcą jest artysta o pseudonimie SEIKON. Wraz z takimi twórcami jak Jay Pop, Krik Kong, SC Szyman, Sainer, Sepe i Chazme wybrał się w trasę, by w miejscach, które spodobały się twórcom, malować na budynkach gospodarstwa wiejskiego.
– Ta inicjatywa polega na malowaniu w przestrzeni wiejskiej, z dala od miasta, z dala nawet od głównych wiejskich dróg. Polega na malowaniu i interakcji z miejscową ludnością, kontaktem ze zwierzętami i przyrodą. Jest formą połączenia pasji z wypoczynkiem – mówi Jay Pop.
Jak podkreśla artysta, pomysł zrodził się ze zmęczenia miastem i próbą znalezienia nowej przestrzeni. – Postanowiliśmy malować poza miastem ze względu na potrzebę nieskrępowanego tworzenia, poszukiwania nowych inspiracji, których na wsi pełno. Jest to też forma przygody, gdzie nie ma zaplanowanego końca trasy, a jedynym celem jest malowanie w przestrzeni, która nam się podoba.
Stodoły i obory poszły pod pędzel
W tym roku artyści odwiedzili Warmię i Mazury, Mazowsze, Lubelszczyznę i Podlasie. Podczas podróży spontanicznie wybierali obiekty, które chcieli pomalować.
– Najczęściej jedziemy tak długo, aż znajdziemy rejon, który nam się podoba. Wtedy wiemy już, że szukamy ścian i każdy się rozgląda. Jak coś wypatrzymy, zatrzymujemy się i pytamy o zgodę – mówi Jay Pop.
– Ludzie, których spotykamy, są nieraz zaskakująco otwarci i obdarzają nas zaufaniem. Nie dzieje się to od razu, trzeba umieć z nimi tak rozmawiać, by ich nie zrazić. Nam często podobają się takie obiekty, które według nich nie przedstawiają żadnej wartości, często dziwi ich, że malujemy za darmo. Oczywiście są ludzie, którzy nie są zainteresowani i odmawiają.