Po godzinach

Gospodarka, głupcze! Clinton i Trump walczą na programy

Spierają się na światopoglądy i wizje polityki społecznej, ale ostatecznie każda kampania polityczna sprowadza się do ekonomii – podatków, pracy, pensji, globalizacji, bezpłatnej lub prywatnej opieki medycznej czy edukacji. Poglądy kandydatów w wielu tych kwestiach są tak różne, jak filozofie przyświecające demokratom i republikanom. A wybór kandydata to wybór pomiędzy wartościami – wolny rynek i swoboda gospodarcza, czy idea pomocy najbiedniejszym.

Hillary Clinton i Donald Trump – kontrowersyjny przedsiębiorca z sukcesami kontra była pierwsza dama, była sekretarz stanu. Pierwszy z doświadczeniem w biznesie, druga w administracji. Każde z nich ze swoją wizją największej gospodarki świata. Który plan dla kraju, od niemal dekady borykającego się z kryzysem, zdobędzie uznanie elektorów, a co za tym idzie - kto zostanie 45. prezydentem Stanów Zjednoczonych, okaże się 8 listopada.
Śmierć i podatki

Nic tak nie różni republikanów i demokratów w tej kampanii, jak podatki. Różnią się nie tylko w ocenach, ile pieniędzy powinno trafiać do budżetu, ale też kto powinien płacić.

– Tego jednego jestem pewien, jak niczego innego: chcę znaczącej obniżki podatków – powiedział Donald Trump 9 maja dla „The Wall Street Journal”. Kandydat republikanów proponuje ścięcie podatku od korporacji z 35 proc. do 15 proc., zniesienie podatku od spadku oraz obniżenie najwyższego progu podatkowego z 39 do 33 proc. Skrytykowała to Hillary Clinton, twierdząc, że propozycje Trumpa sprawią, że bogaci staną się jeszcze bogatsi.

– Czas, by bogacze i korporacje zapłacili swój sprawiedliwy udział – mówiła z kolei Hillary Clinton przemówieniu w Des Moines 11 stycznia. Kandydatka demokratów zapowiada podwyżki podatków dla najzamożniejszych i nowy próg - dla zarabiających powyżej 5 milionów dolarów. W Stanach to 4 procent podatników. Podatek dla tej grupy miałby wynieść 43 procent. Obiecała także nowy podatek dla klasy średniej, choć na razie nie przedstawiła szczegółów.
Licytacja na cyfry

Płaca minimalna, a właściwie jej podniesienie, to jeden z punktów wspólnych. Choć na początku kampanii nie było to takie jasne. Stanowisko Trumpa ewoluowało od „zbyt wysokich pensji” podczas listopadowej debaty, za co krytykowały go związki, do lipcowej propozycji 10 dolarów za godzinę.

Hillary Clinton z kolei długo spierała się w tej kwestii z Bernie Sandersem, kontrkandydatem w prawyborach. On proponował 15 dolarów za godzinę, ona długo nie chciała podać konkretnej kwoty. Ostatecznie stanęło a 12 dolarach. Obecnie płaca minimalna w Stanach Zjednoczonych wynosi 7,25 dolara za godzinę.
Licytacja na wydatki

Rządowe wydatki na infrastrukturę są niezbędne, by gospodarka się rozwijała - to pogląd, z którym zgadzają się zarówno Hillary Clinton, jak i Donald Trump.

Trump w swoich przemówieniach często wspomina o swoim programie inwestycyjnym, obejmującym budowę nowych dróg, lotnisk mostów, elektrowni. Jego poglądy na wydatki infrastrukturalne są większości zbieżne z linią republikańską. — Nikt nie potrafi budować lepiej niż ja — mówił w wywiadzie dla Fox Business.

Hillary Clinton z kolei zapowiedziała, że w ciągu pierwszych 100 dni przedstawi Kongresowi swój plan szacowany na 275 miliardów dolarów. — Pod niektórymi względami będzie jeszcze większy niż plan prezydenta Eisenhowera — zapowiadała w maju w Salinas.
Pod opieką państwa

Rządowy program opieki medycznej i ubezpieczenia społeczne to jedne z najbardziej kosztownych elementów amerykańskiego budżetu. Od 2011 roku wzrosły z 36 do 41 procent i – jak przewidują analitycy – będą nadal rosnąć. Co ciekawe, żaden z kandydatów w tym punkcie nie planuje większych reform.

– Zamierzamy pozostawić wasze ubezpieczenia społeczne, nie zabijając programu, jak wielu by się spodziewało. Wasz program opieki medycznej (zamierzamy pozostawić) także – zapowiadał w czerwcu w Phoenix, Donald Trump.

– Chcę zwiększyć świadczenia najbiedniejszych, korzystających z programu ubezpieczeń społecznych. Otrzymuje je wiele kobiet, szczególnie wdów i kobiet samotnych, których dochody, gdy jeszcze pracowały, były niskie – mówiła Hillary Cilnton w październiku 2015 podczas debaty kandydatów w Las Vegas.
Mury w gospodarce

Polityka zagraniczna w kontekście gospodarczym stała się jednym z najciekawszych elementów kampanii. Jedno łączy oboje kandydatów - Partnerstwo Transpacyficzne, umowa podpisana w październiku ubiegłego roku przez 12 państw, regulująca zasady handlu w rejonie Azji i Pacyfiku. To sztandarowy projekt Baracka Obamy, który w efekcie ma doprowadzić do zniesienia większości barier celnych i gospodarczych w regionie odpowiedzialnym za 40 procent wymiany handlowej na świecie. Projekt, który przeciwników ma, co nie dziwi - w obozie republikanów, ale - co już może dziwić - także wśród demokratów.

– Sprzeciwiam się jej teraz, sprzeciwiać się będę później, sprzeciwiać się będę jako prezydent – mówiła o umowie Hillary Clinton w przemówieniu z 11 sierpnia z Michigan.

Jeszcze w lipcu przyjaciel Clinton, gubernator Virginii, Terry McAuliffe, powiedział „Politico”, że Clinton zmieni zdanie, gdy zostanie wybrana. Później się z tych słów wycofywał, ale na tej niepewności gra Donald Trump. Przypomina, że to właśnie mąż Hillary Clinton podpisał podobne porozumienie z Kanadą i Meksykiem - NAFTA, gdy zasiadał w Gabinecie Owalnym.

Trump z kolei zapowiada renegocjację międzynarodowych umów i zerwanie ich, jeżeli wynik negocjacji nie będzie satysfakcjonujący. Zapowiada także podniesienie ceł na towary z Chin. Początkowo mówiło się nawet o 45 proc. W ten sposób chce chronić amerykańską gospodarkę przed „nieuczciwą konkurencją”.
Mury na granicy

W Stanach Zjednoczonych żyją 42 miliony imigrantów, jedna czwarta z nich - nielegalnie. To nie tylko problem społeczny czy prawny. To zjawisko, na które także kandydaci patrzą w zupełnie inny sposób.

– Musimy zbudować mur pomiędzy Meksykiem a Stanami Zjednoczonymi – napisał na Twitterze Donald Trump.

Napisał to 1 kwietnia, ale to nie primaaprilisowy żart, to jeden z głównych punktów kampanii. Trump obiecał deportację około 11 milionów nielegalnych imigrantów. Po atakach w San Bernardino wezwał yeż do wprowadzenia całkowitego zakazu wjazdu dla muzułmanów. Później to stanowisko łagodził. Ostatecznie stwierdził, że administracja może powstrzymać się od deportacji w przypadku imigrantów, którzy płacą podatki, a wydaleni mają być kryminaliści i stanowiący zagrożenie terrorystyczne. Zapowiedział także nowe miejsca pracy w sektorze gospodarki zajmującym się imigrantami. – Zatrudnimy 5 tysięcy pograniczników i umieścimy ich na granicy, a nie za biurkiem – powiedział Donald Trump w przemówieniu z Phoenix 31 sierpnia.

Hillary Clinton z kolei popiera dekrety imigracyjne Baracka Obamy. Ogłoszone w listopadzie 2014 roku, przewidywały, że o prawną ochronę przed deportacją z USA może się ubiegać do 4 mln z 11 mln nielegalnych imigrantów. Dekrety te zablokował Sąd Najwyższy.
Zdjęcie główne: Kto zrealizuje swoją wizję jako prezydent USA? (fot. PAP/EPA/CRISTOBAL HERRERA/Peter Macdiarmid / Staff / Getty Images)
Zobacz więcej
Po godzinach wydanie 17.11.2017 – 24.11.2017
„To była zabawa w śmierć i życie”. Od ćpuna po mistrza świata
Historię Jerzego Górskiego opowiada film „Najlepszy” oraz książka o tym samym tytule.
Po godzinach wydanie 17.11.2017 – 24.11.2017
„Geniusz kreatywności”. Polka obok gwiazd kina, muzyki i mody
Jej prace można podziwiać w muzeach w Paryżu, Nowym Jorku czy Londynie.
Po godzinach wydanie 10.11.2017 – 17.11.2017
Zsyłka, ucieczka i samobójstwo. Tragiczne losy brata Piłsudskiego
Bronisław Piłsudski na Dalekim Wschodzie uważany jest za bohatera narodowego.
Po godzinach wydanie 10.11.2017 – 17.11.2017
„Choćby z diabłem, byle do wolnej Polski”. Pierwszy Ułan II RP
Gen. Bolesław Wieniawa-Długoszowski skupia w sobie losy II RP.
Po godzinach wydanie 3.11.2017 – 10.11.2017
Kobiety – niewolnice, karły – rekwizyty. Szokujący„złoty wiek”
Służba była formą organizacji życia w tej epoce. Każdy kiedyś był sługą, nawet królewski syn.