Po godzinach

Amelia Earhart przeżyła katastrofę? Najsłynniejsza pilotka mogła umrzeć na bezludnej wyspie

Jedna z najsłynniejszych lotniczek świata, Amerykanka Amelia Earhart, najprawdopodobniej ostatnie chwile swojego życia spędziła na bezludnej wyspie jak Robinson Crusoe. Za taką hipotezą mają przemawiać badania ludzkich szczątków, które znaleziono na wyspie Nikumaroro, na Oceanie Spokojnym.

Kości, o których mowa, odkryto już w 1940 r., ale dopiero teraz naukowcy bliżej się im przyjrzeli i z coraz większą mocą podkreślają, że nie jest tak, jak myślano przez dziesiątki lat. Przyjęto bowiem, że w 1937 r., podczas pierwszej w dziejach lotnictwa próby oblecenia świata dookoła wzdłuż równika, samolot, za sterami którego siedziała Earhart, runął do Pacyfiku. Wraz z pilotką był jej nawigator, Fred Noonan.

Tajemnica śmierci Earhart od lat nie daje spokoju badaczom i poszukiwaczom przygód. Organizowano dziesiątki wypraw, podczas których poszukiwano wraku na dnie oceanu, w okolicach wysepki Howland, gdzie jej samolot, Electra 10E, miał dotrzeć.

Earhart i Noonan zginęli na zakończenie najdłuższego i najtrudniejszego etapu ich podróży dookoła świata, który liczył 2250 mil.

Po 20-godzinnym locie z Nowej Gwinei Earhart nadała swój ostatni dramatyczny komunikat, który odebrał statek amerykańskiej straży przybrzeżnej „Itasca”. Znajdujący się na jego pokładzie nawigatorzy mieli naprowadzić Earhart na wysepkę Howland, gdzie miała zatankować paliwo. „Musimy być nad wami, ale nic nie widzimy. Kończy się paliwo. Jesteśmy na wysokości 330 m” – tak brzmiał ostatni meldunek.

Zaginięcie samolotu Earhart i Noonana było sensacją 1937 r. Zorganizowano akcję poszukiwawczą zakrojoną na szeroką skalę – wzięło w niej udział dziewięć okrętów oraz ponad 60 samolotów. Kosztowała cztery miliony dolarów. Akcję osobiście nadzorował przyjaciel pilotki, prezydent USA, Franklin Delano Roosvelt.

Nie odnaleziono wtedy nic, ani skrawka samolotu. Poszukiwania zakończono oficjalnie 18 lipca 1937 r. uznając, że Earhart i Noonan utonęli, gdy ich samolot wodował. 5 stycznia 1939 roku uznano Amelię Earhart za zmarłą. Teraz jednak okazuje się, że jej ostatnie dni mogły wyglądać zupełnie inaczej.
Od 1998 r. Międzynarodowa Grupa Odzyskiwania Historycznych Statków Powietrznych (TIGHAR) stara się udowodnić, że szczątki znalezione na Nikumaroro należały do Earhart. I że pilotka zmarła, choć znajdowała się na wyspie, która była w obrębie terenu poszukiwań w 1937 r.

– Oficjalna wersja brzmi tak, że Amelia Earhart zginęła 2 lipca 1937 r. w katastrofie lotniczej. Ale okazuje się, że w jej życiu był jeszcze jeden, nieznany rozdział. Najprawdopodobniej spędziła wiele dni, a może i miesięcy, walcząc o życie jako rozbitek na bezludnej wyspie – powiedział kilka dni temu stacji CNN szef TIGHAR, Ric Gillespi.

Kości oddano do przebadania najlepszym specjalistom od technik kryminalistycznych. Specjaliści przeanalizowali dokładnie zdjęcia Earhart i zrobili pomiary. Okazało się m.in., że długość kości jej przedramienia była dokładnie taka sama, jak długość odnalezionych kości.

Earhart wzywała pomocy

We wrześniu br. TIGHAR ujawnił, że Earhart wzywała pomocy przez radio. Wysłała ok. 100 wiadomości między 2 a 6 lipca 1937 r. Jak podkreślają badacze, radio nie mogło działać, jeśli nie pracował silnik samolotu. – Są dokumenty, które potwierdzają, że nawigatorzy linii lotniczych i radiosłuchacze odbierali takie sygnały. Jeśli przyjrzymy się doniesieniom prasowym z 1937 r., wszyscy byli wtedy przekonani, że Amelia Earhart żyje – mówi Gilespi.
Amelia Earhart w 1932 r. (fot. Topical Press Agency/Getty Images)
Gillespi wylicza przypadki, gdy odbierano sygnały od Amelii Earhart po 2 lipca 1937 r. Była to m.in. gospodyni z Teksasu, która słuchała audycji radiowej na krótkich falach i doszły do niej błagania Earhart o ratunek. Miała powiedzieć, że jest ranna, ale nie tak poważnie jak jej nawigator.

Szef TIGHAR opowiada też o 16-letniej w tamtych czasach dziewczynie z miasta St. Petersburg na Florydzie, która również przez radio nawiązała kontakt z Earhart i zanotowała to, co od niej usłyszała.

Szef TIGHAR jest przekonany, że gdy maszyna Earhart znalazła się na bezludnej wyspie, w bakach było jeszcze trochę paliwa, dzięki temu kobieta mogła uruchomić radio. Potem morze zmyło wrak samolotu z plaży, tak samo jak ciało Noonana. Ekipy ratownicze nie mogły więc dostrzec maszyny. Natomiast Amelia żyła na wyspie przez jeszcze jakiś czas.
Amelia Earhart i Fred Noonan (fot. by Topical Press Agency/Getty Images))
Ric Gillespie zorganizował do tej pory kilka dużych wypraw badawczych na Nikumaroro i w okolice. Przeszukał dokładnie rejon, gdzie w 1940 r. odnaleziono ludzkie kości. Stwierdził, że wielokrotnie paliło się tam ognisko, natknął się też na kości zwierząt i ości ryb, czyli resztki po posiłkach. Były tam też drobiazgi, typu pudełko po kremie. Na wyspie nie ma źródeł wody pitnej, szef TIGHAR zakłada więc, że Earhart zbierała i piła deszczówkę.

W 1940 r. brytyjski żołnierz Gerald Gallagher natknął się na wyspie na ludzki szkielet. Szczątki zostały zbadane i stwierdzono, że należały z pewnością do mężczyzny, ponieważ zazwyczaj kobiety są drobne i niskie. Niedługo potem zaginęły i szczątki, i dotycząca ich dokumentacja.



58 lat później, w 1998 roku, dotarł do nich Ric Gillespie, który z wyjaśnienia sprawy śmierci Amelii Earhart uczynił misję swojego życia. Teraz, jak twierdzi, każdy rok przynosi nowe odkrycia, które przybliżają go do rozwiązania zagadki.

W 2017 r. planuje kolejną wyprawę w okolice katastrofy. Chciałby zbadać dno morza przy użyciu łodzi podwodnej. Dwa lata temu wyniki przekazane przez sonar wskazywały, że leżą tam szczątki samolotu.

Przez lata wokół śmierci Amelii Earhart narosło wiele legend. Mówiono np. że Japończycy ją schwytali i rozstrzelali jako szpiega, albo że wróciła do USA i pod zmienionym nazwiskiem żyła jeszcze długo i szczęśliwie.
Działania TIGHAR wspiera od lat Hillary Clinton. Jak opowiada, postać Amelii Earhart fascynowała ją od lat i jako nastolatka postanowiła iść w jej ślady. A nawet o krok dalej, bo napisała list do NASA. Odpowiedziano jej jednak wtedy, że w szeregach astronautów nie ma miejsca dla kobiet.

Tymczasem nazwisko Amelii trafiło w przestrzeń kosmiczną – jedna z planetoid nosi nazwę (3895) Earhart.

Pilotka i celebrytka

Na pytanie „dlaczego chce pani latać?” Amelia Earhart odpowiadała, że „chce być wolna”, a latanie jej tę wolność daje.

Była ikoną feministek i ulubienicą wszystkich Amerykanów. Jej osiągnięcia napawały ich dumą.

Urodziła się 2 lipca 1897 r. w Atchinson, w stanie Kansas, w bogatej rodzinie. Dzieciństwo miała szczęśliwe, choć niektórzy biografowie piszą o tym, że ojciec zmagał się z alkoholizmem.

Pierwszy samolot miała zobaczyć, gdy miała 10 lat, ale jeszcze wtedy nie zaświtała jej w głowie myśl, że kiedyś usiądzie za sterami. W 1907 r. była to chyba zbyt szalona idea.



Po kilkunastu latach, w grudniu 1920 r., gdy miała 23 lata, odbyła 10-minutowy lot samolotem. Zafundował go jej ojciec, a Amelia była oczywiście pasażerką. Wtedy łyknęła lotniczego bakcyla i zaczęła oszczędzać na kurs pilotażu – pracowała m.in. w zakładzie fotograficznym i jako kierowca ciężarówki. Udało się.
Amelia Earhart w samolocie (fot. Davis/Topical Press Agency/Hulton Archive/Getty Images)
3 stycznia 1921 r. rozpoczęła naukę latania, a jej instruktorką była Neta Snook, jedna z pionierek kobiecej awiacji. 15 maja 1923 r. Amelia, jako 16. kobieta na świecie, dostała licencję FAI (Fédération Aéronautique Internationale).

Los uśmiechnął się do niej w 1927 r. W czerwcu została wybrana, przez szczęśliwy zbieg okoliczności, jako pasażerka w locie przez Atlantyk, który organizowała Amy Phipps Guest, córka amerykańskiego przemysłowca. Miała lecieć ona sama, ale rodzina ją od tego odwiodła. Znaleziono więc Amelię, młodą, ładną dziewczynę, która potrafiła latać. Koordynatorem przedsięwzięcia był pisarz, publicysta i wydawca George P. Putnam, który potem stał się mężem i menadżerem Amelii.

17 czerwca 1928 r. Friendship (tak nazwano transatlantyckiego Fokkera) wystartował z Nowej Funlandii, by po 20 godzinach i 40 minutach lotu szczęśliwie wodować u wybrzeży Walii. Earhart, która pilotowała tylko na krótkim dystansie, stała się bohaterką. Ale zawsze podkreślała, że zasługa jej była niewielka i przewieziono ją po prostu nad Atlantykiem „jak worek ziemniaków”.

W 1929 r. założyła stowarzyszenie kobiet pilotów The Ninety-Nines (99 członkiń). I cały czas oczywiście latała i biła kolejne rekordy.
Amelia Eahart po wylądowaniu po locie nad Atlantykiem (fot. Topical Press Agency/Getty Images)
W 1932 r. Amelia Earhart postanowiła, tak jak kilka lat wcześniej Charles Lindbergh, samotnie pokonać Atlantyk. Wystartowała, tak samo jak jej kolega, z Nowej Funlandii. Stało się to 20 maja 1932 r. Po 15 godzinach i 18 minutach wylądowała w Irlandii. Nieco zboczyła z toru, bo miała dolecieć do Francji. Świat oszalał na jej punkcie. Była popularniejsza niż hollywoodzkie gwiazdy, zbierała zaszczyty, hołdy i odznaczenia.

Amelia po locie nad Atlantykiem wciąż była żądna sukcesów. Postanowiła więc w 1937 r. oblecieć świat. Próba ta skończyła się dla niej i dla jej nawigatora, Freda Noonana tragicznie.

O niepowodzenie wyprawy obwiniano m.in. Noonana, który miał być alkoholikiem. Mówiło się też, że Amelia, choć niezwykle odważna, nie była pilotem idealnym; miała na koncie osiem wypadków. Zresztą sama zdawała sobie sprawę ze swoich ograniczeń i ciężko pracowała.



Fascynująca biografia i nudny film


W 2009 r. miał premierę film amerykański, wyreżyserowany przez hinduską reżyserkę Mirę Nair, pt. „Amelia Earhart”. Pilotkę zagrała Hilary Swank, jej męża, magnata prasowego George’a Putnama – Richard Gere, Ewan McGregor – pilota Gene’a Vidala, a nawigatora George’a Noonana – Christopher Eccelstone.

Mimo legendy Earhart, „złotowłosej boginki lotnictwa” – jak czasem nazywała ją prasa – i jej fascynującego życia, nie udało się zrobić reżyserce dobrego filmu. Nie pomógł inscenizacyjny rozmach, gwiazdy w obsadzie i elektryzująca historia. Krytycy pisali, że film owszem, jest ładny, ale nie rozumieją, jakim cudem udało się zrobić nudny, rozwlekły film na podstawie historii życia takiej osoby, jaką była Earhart.
Zdjęcie główne: Amelia Earhart za sterami samolotu w 1935 r. (fot. Keystone/Hulton Archive/Getty Images)
Zobacz więcej
Po godzinach wydanie 17.11.2017 – 24.11.2017
„To była zabawa w śmierć i życie”. Od ćpuna po mistrza świata
Historię Jerzego Górskiego opowiada film „Najlepszy” oraz książka o tym samym tytule.
Po godzinach wydanie 17.11.2017 – 24.11.2017
„Geniusz kreatywności”. Polka obok gwiazd kina, muzyki i mody
Jej prace można podziwiać w muzeach w Paryżu, Nowym Jorku czy Londynie.
Po godzinach wydanie 10.11.2017 – 17.11.2017
Zsyłka, ucieczka i samobójstwo. Tragiczne losy brata Piłsudskiego
Bronisław Piłsudski na Dalekim Wschodzie uważany jest za bohatera narodowego.
Po godzinach wydanie 10.11.2017 – 17.11.2017
„Choćby z diabłem, byle do wolnej Polski”. Pierwszy Ułan II RP
Gen. Bolesław Wieniawa-Długoszowski skupia w sobie losy II RP.
Po godzinach wydanie 3.11.2017 – 10.11.2017
Kobiety – niewolnice, karły – rekwizyty. Szokujący„złoty wiek”
Służba była formą organizacji życia w tej epoce. Każdy kiedyś był sługą, nawet królewski syn.