Kartka z kalendarza

Ludzkie oblicze władzy, czyli sylwester w PRL

Radziecki szampan rzucany do sklepu na ostatnią chwilę, trwała ondulacja, wielkie wąsy, noworoczna szopka po cenzurze i bale przodowników pracy. Jedyna taka noc w roku.

Grudniowe polowanie, czyli Boże Narodzenie à la PRL

Sezon otwierała tzw. handlowa niedziela.

zobacz więcej
Sylwester i Nowy Rok to były jedyne dni w PRL, kiedy władza mogła na równi z obywatelami świętować bez żadnego konfliktu ideologicznego. Inne uroczystości miały albo charakter państwowy – np. 1 Maja i niespecjalnie podobały się społeczeństwu, albo religijny – jak Boże Narodzenie i wtedy niechętnie świętowały władze.

– To był też dobry moment , by władza pokazała swoje ludzkie oblicze. Nie było pochodów i akademii. Chodziło o dobrą zabawę. Choć przemówień noworocznych nie mogło zabraknąć – mówi historyk dr. Andrzej Zawistowski z IPN oraz SGH.
Szampan trafił na półki dwa dni przed sylwestrem

Półbuty „Polski Fiat” i półtrzewiki rekreacyjno-sportowe Ringo. Hity i kity obuwnicze w PRL

Problemy obuwnicze gospodarki centralnie sterowanej.

zobacz więcej
Szopka jako wentyl

Sylwester i Nowy Rok z czasem obrosły w tradycję, do której przywykli także obywatele. Noworoczne przemówienia oraz szopka noworoczna to były jedyne momenty, gdy władza tolerowała żarty. – To nie znaczy oczywiście, że cenzura ją omijała, ale patrzono na nią z pewnym pobłażaniem – wyjaśnia historyk.

Szopka przybierała różne formy. To nie był jedynie telewizyjny kabaret, ale też drukowane w gazetach żarty. Tego dnia zawsze groźna, poważna i dostojna władza dopuszczała puszczenie oka w swoją stronę. – To był wentyl bezpieczeństwa. A ludzie chętnie bawili się rozpoznając różne postaci z szopki – mówi dr Zawistowski.
Trzy pary na jednym metrze kwadratowym. Bal w kawiarni Bombonierka
Zaproszenie na bal potwierdzeniem pozycji

Jednym z ważniejszych elementów były oczywiście bale sylwestrowe. Najważniejszy, na którym bawili się najwyżsi rangą przywódcy, organizowano w auli Politechniki Warszawskiej, gdzie wybrani przez partię przodownicy pracy świętowali wspólnie z oficjelami.

Władysław Gomułka przeniósł wieczór sylwestrowy do gmachu Komitetu Centralnego, gdzie organizowano zabawę głównie dla pracowników KC. Po północy I sekretarz wygłaszał bardzo długie orędzia. – Wkraczamy w nowy rok pełni wiary, że stanie się on kontynuatorem wysiłku swojego poprzednika w dziedzinie zapewnienia ludzkości trwałego pokoju – tak Władysław Gomułka witał rok 1964.

Edward Gierek zmienił miejsce sylwestrowej zabawy na Pałac Kultury. Skrócił długość przemówienia i powrócił do bierutowskiego zwyczaju zapraszania wyróżniających się pracowników. – Zaproszenie na taki bal dla elity było potwierdzeniem pozycji lub nagrodą, wyróżnieniem za pracę – wyjaśnia historyk. Dotyczyło to także imprez organizowanych na niższych szczeblach władzy lokalnej.
Wąsy musiały być olbrzymie. Sylwestrowa moda 1984 roku
Wąsy i trwała ondulacja

Dla tych, którzy nie dostali się na bale z oficjelami, były zabawy w zakładach pracy i międzyzakładowych domach kultury, hotelach i restauracjach albo domowe prywatki. Pracownice zakładów dziewiarskich bawiły się ze strażakami. Zakłady pracy gościły się nawzajem. Chłopi zapraszali robotników, robotnicy chłopów.

Na stół wyjeżdżał bigos, galareta, „czysta” i oczywiście radziecki szampan.

Na głowach pań trwała ondulacja i pasemka. Do fryzjera trzeba było zapisywać się z dużym wyprzedzeniem. Lata osiemdziesiąte to intensywne kolory strojów, bufiaste rękawy, szerokie ramiona, trwała mocno usztywniona lakierem do włosów i obowiązkowo ozdobiona brokatem. Mocny makijaż, a dla panów – wąsy. Ale nie mały wąsik, tylko długie i bujne wąsiska!
Niektóre panie błyszczały tak, że trzeba było mrużyć oczy
Wodzirej na dwóch balach jednocześnie

Szampańską zabawę w ludowej ojczyźnie musiał prowadzić wodzirej. To on rozkręcał zabawę i czuwał, by zbyt szybko nastrój nie opadł. Zapotrzebowanie na wodzirejów było tak duże, że czasem jeden obsługiwał dwie imprezy na raz.

Ryszard Rembiszewski wspominał taki wieczór w latach osiemdziesiątych, kiedy kursował pomiędzy restauracją na Foksal a hotelem Forum. Zamówiony samochód co chwilę przewoził go z miejsca na miejsce. A przyjaźnie nastawieni portierzy dbali o jedno puste miejsce na parkingu blisko drzwi wejściowych. Udało się nawet obsłużyć północ. Odliczanie rozpoczął w Forum, a dokończył je zmiennik.

Podobne doświadczenia miał Bohdan Krzywicki, aktor i znany wodzirej, który miał poprowadzić wielki bal w hotelu Bristol. Impreza odbywała się jednocześnie w dwóch salach i dwóch językach, bo imprezę swoją obecnością zaszczyciła angielska rodzina królewska.
Na balu albo przed telewizorem. Obowiązkowo z radzieckim szampanem
Zdjęcie główne: Dla tych, którzy nie dostali się na bale z oficjelami, były zabawy w zakładach pracy i międzyzakładowych domach kultury, hotelach i restauracjach albo domowe prywatki (fot. arch.PAP/Tadeusz Zagoździński)
Zobacz więcej
Kartka z kalendarza wydanie 17.11.2017 – 24.11.2017
Mydelniczka z charakterem. Trabant ma już 60 lat
Auto produkcji NRD stało się ikoną motoryzacji.
Kartka z kalendarza wydanie 20.10.2017 – 27.10.2017
Dzisiaj 61. rocznica wybuchu powstania węgierskiego
Zbrojne wystąpienie przeciwko ZSRR trwało od 23 października do 10 listopada 1956 r.
Kartka z kalendarza wydanie 29.09.2017 – 6.10.2017
Trajtki, trajlusie, ziutki. Ekologia w PRL-u, czyli trolejbusy
Były szybkie, kursowały często i zapewniały także nietypowe atrakcje.
Kartka z kalendarza wydanie 22.09.2017 – 29.09.2017
Weekend w PRL. Chcąc napełnić bak, trzeba było mieć dużo...
Synonimem stacji paliw stały się CPN-y.
Kartka z kalendarza wydanie 15.09.2017 – 22.09.2017
Spekulant, badylarz i prywaciarz – PRL potrzebowało wrogów...
Wojna o handel trwała przez wszystkie lata PRL-u.