Stadion Śląski bliski końca przebudowy. Po ośmiu latach…
sobota,25 lutego 2017
Udostępnij:
Na Stadionie Śląskim rozpoczęto montowanie ponad 55 tysięcy krzesełek. To jeden z ostatnich etapów inwestycji, której nie tylko zasadność wciąż wzbudza wątpliwości. Przebudowa obiektu pochłonie około 100 mln zł więcej niż pierwotnie planowano. Prace trwają już niemal osiem lat i powinny zakończyć się jesienią. Albo i nie.
Pierwsze krzesełka pojawiły się na stadionie 17 lutego. Są wykonane z barwionego w sześciu odcieniach niebieskiego polipropylenu. Nie mają elementów metalowych, co – jak zapewnia producent – gwarantować ma ich trwałość i niezawodność w zmiennych warunkach atmosferycznych.
Przewidziano, że montaż siedzisk potrwa do końca czerwca. – Wchodzimy w ostatni etap modernizacji obiektu. Ruszyły kolejne prace w bryle stadionu i na promenadach zewnętrznych. Cały czas trwają też roboty w kubaturze stadionu. Obecnie na całym obiekcie pracuje łącznie prawie 300 osób – przekonuje Krzysztof Klimosz, prezes Stadionu Śląskiego.
Ostatni etap inwestycji to montaż oświetlenia i nagłośnienia. Odbiór infrastruktury lekkoatletycznej przewidywany jest w czerwcu.
Nowe oblicze
– Codziennie widać postęp prac, dzięki którym Stadion Śląski zyskuje nowe oblicze. Jestem przekonany, że mieszkańcy regionu będą dumni z tego obiektu, z jego nowoczesnego wyglądu oraz funkcjonalności. Będą tu mogły odbywać się nie tylko mecze piłkarskie, ale również zawody w innych dyscyplinach, przede wszystkim w lekkoatletyce. To będzie drugi pod względem pojemności stadion sportowy i największa w Polsce arena koncertowa – zachwala Klimosz.
Co innego jednak infrastruktura lekkoatletyczna, a co innego cały – gotowy do użytku – stadion. W tym przypadku nadal nie wiadomo, kiedy Stadion Śląski będzie w pełni sprawny.
Niedawno portal Katowice24.info podał informację o niepowodzeniu w przetargu na remont i dzierżawę hotelu, który jest zrośnięty ze wschodnią trybuną. Oczywiście nie jest on potrzebny by stadion funkcjonował, ale sytuacja jest kłopotliwa. Hotel jest bowiem częścią strefy hospitality i przez jego foyer VIP-y mają wchodzić na widownię. Zmuszanie VIP-ów by na trybunę wchodzili między sztachetami jest umiarkowanie rozsądne.
Hotelarze niezainteresowani
Sam przetarg był w dodatku tak niekorzystny dla hotelarzy, że żaden z operatorów nawet nie wystartował w konkursie. Nie ma więc szans, by stadion był otwarty latem.
Porażek jest więcej. Władze chciały zaprosić na otwarcie stadionu wielką gwiazdę. Wystosowano oficjalne zaproszenie do gigantów rocka z zespołu Metallica, ale Urząd Marszałkowski wyliczył, że opóźnienia prac jest tak duże, iż ryzyko zapłaty siedmiocyfrowego odszkodowania organizatorom koncertu się nie kalkuluje.
Być może pierwszą wielka imprezą na stadionie będzie mecz piłkarzy Ruchu Chorzów. Drużyna zajmuje jednak przedostatnie miejsce w tabeli Ekstraklasy i istnieje ryzyko, że jesienią będzie występowała tylko w pierwszej lidze.
Trudno nie pokusić się o stwierdzenie, że obecne kłopoty Śląskiego to naturalna konsekwencja niezbyt zasadnej samej idei przebudowy przestarzałej areny. Warto prześledzić wcielanie jej w życie, jest to bowiem osobliwy przykład niedopasowania sił na zamiary i co najważniejsze potrzeby.
Na fali euforii
Plany remontu obiektu wcielono w życie na fali euforii po przyznaniu Polsce wspólnie z Ukrainą prawa do organizacji piłkarskich mistrzostw świata w 2012 roku. Władzom samorządowym nie przeszkadzało, że w Chorzowie i tak nie miały odbywać się mecze turnieju.
Przygotowywanie aren Euro 2012 rozpoczęło się nie bez problemów, ale udało się w terminie postawić od podstaw stadiony w Gdańsku i Wrocławiu. Prace w Poznaniu przyspieszyły, ponieważ obiekt przy Bułgarskiej był już wówczas przebudowywany.
Ogromnym wyzwaniem była budowa Stadionu Narodowego, ambitnego projektu zakładającego powstanie jednego z najnowocześniejszych aren w Europie. Należało bowiem między innymi rozebrać stary Stadion Dziesięciolecia. Także ten obiekt powstał w terminie.
Brakujące miliony
W Chorzowie nie trzeba było niczego budować do podstaw jak Gdańsku czy Wrocławiu. Trybuny już stały. Brakowało dachu, niezbędna była też wymiana całej infrastruktury. Kosztorys zakładał wydanie 586 mln zł, ale szybko okazało się, że został niedoszacowany.
Sam dach miał kosztować 131 mln zł, ale po awarii trzeba było nań wydać niemal 200 mln zł. Doszły kolejne niezbędne wydatki. W efekcie operator musiał zaciągnąć kredyty na 64 i jeszcze 34 mln zł. Łącznie koszty remontu przekroczą 650 mln zł.
Koszty to nie jedyna wątpliwość. Krytycy wskazują, że Górny Śląsk aż tak wielkiego obiektu nie potrzebuje. Reprezentacja Polski może grać w Chorzowie co najwyżej sporadycznie, ma bowiem do dyspozycji nowoczesny Stadion Narodowy, na którym rozgrywa mecze o punkty.
Prezes PZPN Zbigniew Boniek przyznał niedawno, że spotkania towarzyskie będą mogły się odbywać także w Chorzowie, ale chętnych jest więcej – są przecież lepsze, nowoczesne areny w Gdańsku, Poznaniu czy Wrocławiu.
Większe zmartwienia
Ruch Chorzów, jedyna drużyna klubowa, która mogłaby korzystać ze Śląskiego, również tak wielkiej areny nie potrzebuje. Średnia frekwencja to bowiem niecałe 6,5 tys. osób. Być może Niebiescy przeniosą się czasowo gdy ich obiekt przy Cichej będzie remontowany, ale to odległa przyszłość. Na razie największym zmartwieniem działaczy jest perspektywa degradacji z Ekstraklasy.
Zresztą Śląski nie jest stadionem stworzonym do oglądania meczów piłkarskich. Trybuny są oddalone od boiska i pochylone pod małym kątem, trzeba mieć naprawdę dobry wzrok, żeby komfortowo śledzić wydarzenia na murawie.
Trudno też wyobrazić sobie zapełnianie trybun podczas nieregularnie organizowanych zawodów lekkoatletycznych. Jedynie koncerty mogą przyciągnąć prawdziwe tłumy, ale tego typu imprez może udać się zorganizować ledwie kilka w ciągu roku. Wygląda na to, że resztę czasu stadion będzie stał nieużywany i pochłaniał kolejne miliony, stając się gigantyczną studnią bez dna.
#wieszwiecej | Polub nas
Zdjęcie główne: Remont ciągnie się od kwietnia 2009 roku (fot. Stadionslaski.pl)