Nie rezygnowałbym z wielkopostnych postanowień
środa,
1 marca 2017
– Wielkopostne postanowienia są potrzebne. Nie rezygnowałbym z nich i nie umniejszał ich rangi. ale warto pamiętać, by podejmować je tylko wtedy, gdy jest ku temu zdecydowana wola – mówi Paweł Milcarek, założyciel i redaktor naczelny „Christianitas”.
Uważnie słuchajmy, co Bóg w czasie Wielkiego Postu do nas mówi – tłumaczy dominikanin o. Paweł Gużyński.
zobacz więcej
Po co nam Wielki Post?
Nie jest potrzebny sam w sobie, ale jest potrzebny jako przygotowanie do Święta Zmartwychwstania. W związku z tym właściwie musimy do niego podchodzić w sensie religijnym. Przygotowujemy się do dnia, gdy Chrystus wstaje z martwych. To święto jest świętem radosnym, świętem życia. A Wielki Post jest czasem pokutnego przygotowania, rodzajem uczestniczenia, w bardzo na ogół łagodnej formie, w drodze ziemskiej Chrystusa, która doprowadziła do śmierci i zmartwychwstania. Jest to z całą pewnością ćwiczenie duchowe, a że człowiek jest duszą i ciałem, to te dwie rzeczy są nierozerwalne. To, do czego jesteśmy w Wielkim Poście wzywani, czyli do rozdzierania szat, to symbol i znak, żebyśmy rozdzierali nasze serca pokutą, żebyśmy pracowali nad naszą duchowością.
Czy w takim razie postanowienia wielkopostne są nam pomocne, skoro mamy skupić się głównie na naszym sercu i duchowości?
Myślę, że wielkopostne postanowienia są potrzebne. Nie rezygnowałbym z nich i nie umniejszał ich rangi. Ale warto pamiętać, by podejmować je tylko wtedy, gdy jest ku temu zdecydowana wola. Wola, aby odstąpić od jakiegoś zła, do którego przywykliśmy, które stało się prozą naszego życia. Kłótnia, złość, złe nawyki, które nas cały czas niewolą i szkodzą nie tylko nam, ale również i naszym bliźnim. Żeby być do tego zdolnym, trzeba mieć w sobie pewien rodzaj dyscypliny, gotowości do odchodzenia od rzeczy mniej ważnych, rezygnowania z nich. Musimy oddalić się od tego, co samo w sobie może nie jest złe, ale nam szkodzi. Istotne jest, żebyśmy się do wielu spraw zbytnio nie przywiązywali.
To co wypadałoby zrobić w pierwszej kolejności?
Myślę, że najważniejsze powinno być odmówienie sobie tych rzeczy, które są grzechami albo grzeszkami, na które sobie pozwalamy, choć mogłoby ich w naszym życiu nie być. Bez nich nic byśmy nie stracili, a wręcz przeciwnie – zyskalibyśmy. Poza tym chodzi również o to, aby nie dać się im prowadzić, by nie żyć tylko korzyścią i przyjemnością, która z nich płynie. Myślę, że Wielki Post to dobry czas, aby nabywać pewnej dyscypliny w korzystaniu z różnych dóbr, których nam obecnie nie brakuje.
Co poza postanowieniami jest w Wielkim Poście ważne?
Zawsze trzy rzeczy, które się wzajemnie warunkują – modlitwa, post i jałmużna. To wymieniane w katechizmach uczynki, najprzedniejsze rzeczy, które ze sobą ściśle współpracują. Jeśli wybiera się jedną z nich, to się nie uda. Ani modlitwa, która będzie szła bez postu, ani post, który nie przełoży się na jałmużnę. Powinniśmy mieć świadomość, że jeśli z czegoś rezygnujemy, to te dobra, które nam zostają, np. zaoszczędzone pieniądze, przeznaczamy dla kogoś innego. To może być także czas albo dobre słowo. Taka jest idea jałmużny, która jest koniecznością naszego miłosierdzia. Człowiek musi zauważać potrzeby innych i z tego, co sam ma, udzielać jałmużny bardziej potrzebującemu. To będzie łatwiejsze, jeśli jesteśmy skłonni do postu.
Jakie emocje i uczucia Wielki Post powinien w nas budzić? Czy ma to być sama radość, czy smutek i zaduma?
Dziwne byłyby dwie skrajności. Z pierwszą mielibyśmy do czynienia, gdybyśmy sobie wyobrażali, że czas Wielkiego Postu jest czasem manifestowania smutku. To byłoby sprzeczne z Ewangelią, która mówi, żeby osoba, która pości nie obnosiła się z tym, co robi. Jeśli pościmy i jesteśmy źli, zdenerwowani i zagniewani, to dzielimy się najgorszą jałmużną, bo rzucamy ludziom gorycz. Drugie skrajne zachowanie to nieustanny śmiech i radość, którą manifestujemy, by post nie kojarzył się wyłącznie z pokutą i powagą. Zachowajmy umiar, starajmy się znaleźć złoty środek i pamiętajmy, że post jest dla ludzi, którzy starają się poważnie podchodzić do swojej wiary, a nie dla tych, którzy chcą się pokazać.