Zapomniany prosiak i gnijąca cytryna. Fanpage z wrakami aut porusza internautów
poniedziałek,
13 marca 2017
Stanowią często ponurą część krajobrazu naszych miast. Porzucone i zaniedbane auta wywołują grymas na twarzach tych, którym motoryzacja jest szczególnie bliska. Paweł z Lublina na Facebooku gromadzi swoistą dokumentację opuszczonych samochodów. Wśród zdjęć zapomnianych trabantów, trafiały już do niego fotografie limuzyn, samochodów sportowych a nawet fiata 125p, przerobionego na karawan.
– Pomysł na fanpage'a Opuszczone samochody w Polsce powstał po przeprowadzce do innego mieszkania. Codziennie rano, pijąc kawę i zerkając przez okno, miałem widok opuszczonego samochodu. Po jakimś czasie zacząłem dostrzegać – na okolicznych parkingach – takie wrastające wraki, było ich naprawdę dużo. Praktycznie każdy osiedlowy parking w Polsce ma swojego „wrosta”– opowiada portalowi tvp.info 27-letni Paweł z Lublina. Postanowił stworzyć dokumentację opuszczonych aut.
– Skoro w moim mieście stoją takie klasyki jak kilkuletnie BMW czy 40-letni mercedes, warty aktualnie niemałe pieniądze, to zastanawiałem się, co muszą kryć parkingi w innych miastach w całej Polsce – wspomina początki Paweł.
Z czasem na jego skrzynkę zaczęły przychodzić coraz ciekawsze pomniki motoryzacyjnej przyrody. Na opuszczonych samochodach można znaleźć zdjęcia „zapomnianego prosiaka” (porsche 928S), cytryny (citroen DS z przełomu lat 60. i 70.), czy „perełki z dolnośląskiej stolicy wraków” (jaguar XJS od lat w bezruchu we Wrocławiu).
Nie brakuje również pojazdów o większych gabarytach. Jedną z osobliwości jest fiat 125p, przerobiony na karawan. Jak pisze z przymrużeniem oka Paweł, „z trumną w środku, miejmy nadzieję, że pustą”. Pod Dąbrową Tarnowską internauci wytropili natomiast „autobusika w fazie zaawansowanego rozkładu”, to prawdopodobnie san H01 z przełomu lat 50. i 60. Lincoln Town Car opiera się siłom przyrody w polu pod Nowym Targiem. Internauci żartują, że porzucona limuzyna, to efekt zabawy rolników, po otrzymaniu dotacji.
– Najpiękniejsze i jednocześnie najsmutniejsze jest to, że za prawie każdym z tych opuszczonych samochodów kryję się jakaś mroczna historia. Od śmierci właściciela po bankructwo „biznesu”, czy emigrację. Zdarzają się również samochody których, jak się okazało, właściciele odsiadują długoletnie wyroki – opowiada Paweł.
„Lepiej, by cieszyły oko”
Szczególnie żal mu niszczejących aut klasy premium, za które niejeden fan motoryzacji „dałby się pokroić”. Czasem nie zostały nawet porzucone, rdzewieją za płotem na podwórkach prywatnych posesji.
– Często właściciele są znani, ale z tylko sobie znanych powodów nie chcą nic z tymi samochodami robić. Oczywiście jest to ich prawo, ale mimo wszystko fajniej by było, gdyby takie klasyki cieszyły oko, jako odrestaurowane auta a nie przegniłe wraki – zaznacza Paweł.
Jego fanpage działa trochę na zasadzie pospolitego ruszenia. Niektóre auta udaje się dzięki niemu uratować. Internauci z dużą troskliwością wypowiadają się o samochodach, nadając im cech ludzkich i pisząc na przykład o „opuszczonym i bardzo zmęczonym życiem obywatelu Stanów Zjednoczonych”.
Raz udało się nawet odnaleźć „zaginione” wcześniej auto. Okazało się, że zostało porzucone w sąsiednim mieście.
– Takie wiadomości sprawiają, że dostrzegam sens w tym co robię, mimo że prowadzenie tej strony zabiera mi czas z życia prywatnego – podkreśla Paweł.
Prawie 100 tys. obserwujących
Na początku fanpage śledziło zaledwie sto osób. Jednak temat przyciągał entuzjastów motoryzacji jak lep na muchy. Po roku Opuszczone samochody w Polsce gromadziły 10-tysięczną społeczność. Po trzech latach losami porzuconych aut ekscytuje się już prawie 100 tys. ludzi. Przysyłają zdjęcia z każdego zakątka kraju, często z barwnymi opisami.
Opublikowanych na Facebooku zostało już prawie 3 tys. Paweł codziennie na skrzynkę otrzymuje około 30 fotografii. Nie może pokazać wszystkich, więc dokonuje selekcji, wybierając najciekawsze „okazy”. Takiej popularności się nie spodziewał.
6 miesięcy, by ustalić właściciela
Kwestię porzuconych aut reguluje ustawa Prawo o ruchu drogowym. W myśl przepisów pojazd, którego stan wskazuje na nieużywanie lub nie posiada on tablic rejestracyjnych, „może zostać usunięty z drogi przez straż gminną lub policję na koszt właściciela lub posiadacza”.
Auto trafia na płatny parking. Gmina wzywa do odbioru posiadacza auta. Jeśli właściciel nie zareaguje przez sześć miesięcy (chyba, że usprawiedliwi się przyczynami niezależnymi) samochód przechodzi na własność gminy.
Auto ma wtedy status „porzuconego z zamiarem wyzbycia się”. Zgodnie z przepisami procedura sześciu miesięcy obowiązuje, gdy nie ustalono, kto jest właścicielem pojazdu.
Gmina wystawia auta na licytację publiczną, jeśli brakuje zainteresowanych, zostają one zutylizowane na koszt administracji.
Jeśli właściciel z przyczyn niezależnych nie skontaktował się w ciągu sześciu miesięcy z gminą, sprawą zajmuje się sąd cywilny.