90 minut w piekle, czyli polscy piłkarze w Czarnogórze
niedziela,
26 marca 2017
To jedna z najmłodszych federacji piłkarskich w UEFA, a zawodnicy z Czarnogóry dopiero trzeci raz walczą w eliminacjach mistrzostw świata. Ale Polacy jeszcze nigdy nie pokonali rywali znad Adriatyku, ci zaś w swojej krótkiej historii zdążyli wdrapać się kilka lat temu na 16. miejsce rankingu FIFA, a w Podgoricy, gdzie fanatyczni kibice gotują gościom piekło, zbyt często nie przegrywają. W niedzielnym meczu Polakom z trudem udało się wyrwać cenne zwycięstwo, które sprawia, że mundial w Rosji znajduje się na wyciągnięcie ręki.
Ale w kolejnych eliminacjach nastąpił przełom, a Czarnogórcy grali w nich jak natchnieni! Zaczęli od trzech zwycięstw z rzędu, pokonując kolejno Walię, na wyjeździe Bułgarię i u siebie Szwajcarię. O podopiecznych Chorwata Zlatko Kranjčara, który wcześniej prowadził swoich rodaków na MŚ 2006 w Niemczech (odpadł w fazie grupowej), a czarnogórską kadrę objął na początku 2010 roku, zrobiło się głośno w całej Europie. Kibice zaś podziwiali wspomnianego już Vučinicia, który brylował w lidze włoskiej, gdzie grał w Lecce, Romie i Juventusie, czy Stevana Joveticia, wtedy gracza Fiorentiny, a potem Manchesteru City, Interu Mediolan, a obecnie Sevilli.
W jaskini lwa
Po serii wygranych Czarnogórę czekała wyprawa do Londynu, gdzie na Wembley mieli zmierzyć się z Anglikami. I udało im się wywieźć bezbramkowy remis, co eksperci uznali za sporą niespodziankę. A mogło być jeszcze lepiej, bo w końcówce Milan Jovanović (nie mylić ze słynnym Serbem, graczem m.in. Liverpoolu i Anderlechtu) trafił w poprzeczkę.
To właśnie niedługo potem Czarnogóra wspięła się na najwyższe w swojej historii - 16. miejsce rankingu FIFA. Ale rewanże w eliminacjach Euro 2012 nie były już tak udane: piłkarze z Bałkanów przegrali z Walią i Szwajcarią, ale remisy z Bułgarami i znów z Anglikami pozwoliły im utrzymać drugie miejsce w grupie i walczyć w barażach o ME. Tam dwukrotnie nie sprostali Czechom, ale i tak do dziś gra w decydującej fazie eliminacji to ich największy sukces, bo w kolejnych latach stali się typowym europejskich średniakiem, notowanym coraz niżej w światowej hierarchii.
Polacy zaczynają walkę o awans do finałów MŚ Rosja 2018.
zobacz więcej
W eliminacjach MŚ 2014 Czarnogóra zajęła trzecie miejsce w swojej grupie, mając jednak spory dystans do Ukrainy i Anglii, ale wyprzedzając Polskę. A w kolejnych kwalifikacjach, do Euro 2016, było jeszcze gorzej. Czarnogórcy skończyli je za Austrią, Rosją i Szwecją, a wyprzedzili jedynie Liechtenstein i Mołdawię.
Dziś w rankingu są dopiero na 64. miejscu, dlatego Polacy – 12. zespół świata – są zdecydowanym faworytem, który powinien brać przykład z Ukraińców, Austriaków, czy nawet... Mołdawian, którym ostatnio udawało się wygrywać w meczach o punkty w Podgoricy. Biało-czerwoni muszą jednak też pamiętać chociażby o Anglikach, czy Szwedach, którzy nie potrafili pokonać gospodarzy, choć też mieli łatwo wygrać.
Zresztą sami Polacy nie mają zbyt dobrych wspomnień z Czarnogóry. Grali tam raz, we wrześniu 2012 roku, na początku przygody z kadrą trenera Waldemara Fornalika i tuż po nieudanych mistrzostwach Europy. To był pierwszy mecz eliminacji MŚ 2014. Naszych zawodników spotkało w gorącej Podgoricy prawdziwe piekło. Rywale byli nastawieni bardzo bojowo, cały czas w ruch szły łokcie, aż w końcu nad taktyką górę wzięły emocje i Biało-czerwoni musieli kończyć spotkanie w dziesięciu, po czerwonej kartce dla Ludovica Obraniaka. Zresztą i gospodarze nie dokończyli gry w pełnym składzie, bo sędzia wyrzucił z boiska Savo Pavicevicia.
Ale wtedy stan wrzenia był nie tylko na murawie. Swoje zrobili też fanatyczni i wrogo nastawieni do przyjezdnych kibice. Na trybunach dochodziło do spięć, a na placu gry lądowały race i petardy. Wybuch jednej z nich ogłuszył bramkarza Przemysława Tytonia, która długo nie wstawał z murawy. – Gdyby to się zdarzyło we Francji, czy w Niemczech, mecz zostałby przerwany, a my dostalibyśmy walkower – powtarzali potem wściekli piłkarze. Ale sędzia chciał za wszelką cenę dograć mecz do końca. Ostatecznie zremisowaliśmy 2:2.
Tamten mecz, z obecnej kadry, pamiętają Robert Lewandowski, Jakub Błaszczykowski, Kamil Grosicki, Łukasz Piszczek i Kamil Glik – dla którego był to debiut w koszulce z orłem na piersi.
Walkower dla Rosji
Co ciekawe UEFA wyciągnęła wnioski z tamtych wydarzeń, bo inny mecz w takiej sytuacji został jednak zakończony. Mowa o starciu Czarnogórców z Rosją, z marca 2015 roku, w eliminacjach Euro 2016. Już po kilkunastu sekundach od pierwszego gwizdka raca trafiła w głowę bramkarza Igora Akinfiejewa. Rosjanin został zniesiony z boiska i pojechał do szpitala, a spotkanie przerwano na pół godziny.
Potem postanowiono co prawda je wznowić, ale gdy po jakimś czasie sytuacja na trybunach znów zrobiła się gorąca – po tym, jak arbiter podyktował kontrowersyjny rzut karny dla Rosji – ostatecznie zawody zakończono, a goście otrzymali walkower.
Lewandowski otrzymał 28 proc. głosów w ankiecie magazynu „Sport Bild”.
zobacz więcej
Kogo w niedzielę powinni obawiać się Polacy? Z pewnością wracającego do reprezentacji 33-letniego obecnie Mirko Vučinicia, który do tej pory w 44 meczach w kadrze zdobył 17 goli, w tym jednego przeciwko naszej drużynie. Pytanie tylko, w jakiej formie może być piłkarz, który... ostatni mecz rozegrał w listopadzie 2015 roku, gdy jako zawodnik drużyny Al-Jazira ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich doznał poważnej kontuzji kolana.
Przez kolejnych kilkanaście miesięcy wracał do zdrowia i trenował indywidualnie. Teraz dostał w końcu powołanie (ostatni mecz w narodowych barwach zaliczył w październiku 2015 r. – 2:3 z Austrią) i według miejscowych mediów może zagrać w pierwszym składzie.
Co z gwiazdorem?
Z Polską miał nie zagrać Stevan Jovetić, który zmaga się z urazem łydki. Wokół niego wybuchło zresztą niemałe zamieszanie, bo jego klub, do którego jest wypożyczony z Interu Mediolan, czyli FC Sevilla, wydał komunikat, że z powodu kontuzji piłkarz opuszcza zgrupowanie i wraca na leczenie do Hiszpanii. To wywołało wściekłość czarnogórskiej federacji, która zaczęła prostować tę informację. Ostatecznie gwiazda naszych rywali udała się do kliniki w Belgradzie, a trener Czarnogóry, Serb Ljubisa Tumbaković wciąż ma nadzieję, że skorzysta z Joveticia.
Innym znanym Czarnogórcem jest obrońca Stefan Savić, który występuje w Atletico Madryt i jest do tej pory jedynym reprezentantem swojego kraju, który wystąpił w finale Ligi Mistrzów ( w 2016 roku przegrał z Realem Madryt w rzutach karnych). Na uwagę zasługuje również Elsad Zverotić, zawodnik szwajcarskiego FC Sion, który grał wcześniej w angielskim Fulham. To rekordzista kraju pod względem występów w reprezentacji. Do tej pory zaliczył ich 59.
Selekcjonerem jest od 2016 roku wspomniany Tumbaković. 64-letni Serb to przede wszystkim legenda serbskiego Partizana Belgrad. W latach 1992-99 i potem 2000-02 zdobył z tym klubem sześć tytułów mistrzowskich i trzy krajowe puchary. Żaden szkoleniowiec w historii klubu nie osiągnął więcej. Dwukrotnie zdobył też mistrzostwo Chin z zespołem Shandong Luneng.