Cuda, które trzeba zobaczyć, zanim będzie za późno
niedziela,2 kwietnia 2017
Udostępnij:
Zatoną, stopią się, znikną z powierzchni ziemi, choć bez nich trudno wyobrazić sobie na przykład obrazki z rajskich wysp. Wiele cudów natury czeka niechybny koniec. I to w ciągu najbliższego stulecia.
O tym, że natura potrafi zaskoczyć, nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Jeziora, w których rośnie las, wypływająca ze skał woda przypominająca krew, czy drzewa, którym wraz z wiekiem przybywa kolorów, to tylko niektóre z nich.
Zanieczyszczenie powietrza, podnoszenie się poziomu morza czy rozwój masowej turystyki. Powodów jest wiele, ale kogo lub czego by o zmiany środowiska nie obwiniać, skutek będzie ten sam – do wielu turystycznych miejsc bilety najlepiej rezerwować jak najszybciej.
Nie są to bynajmniej przypuszczenia ekologów straszących ogólnoświatową katastrofą. Specjalną listę zagrożonych globalnym ociepleniem 31 naturalnych i kulturalnych obiektów dziedzictwa ludzkości opublikowało nawet UNESCO.
#wieszwiecej | Polub nas
I choć Wenecja pod wodą czy lodowce starte z powierzchni ziemi mogą przypominać nieco scenariusz filmu katastroficznego, trzeba spojrzeć prawdzie w oczy – następne pokolenia Malediwów czy Wielkiej Rafy Koralowej mogą nigdy nie zobaczyć.
Podwodne dziedzictwo
Przepiękna i różnorodna Wielka Rafa Koralowa rozciąga się wzdłuż północno-wschodniego wybrzeża Australii. Występuje tam największy na świecie zespół koralowców, liczący 400 gatunków korali, a także 1,5 tys. gatunków ryb i 4 tys. gatunków skorupiaków. Stanowiąc siedlisko gatunków zagrożonych wyginięciem.
Rosnąca temperatura oceanu, zanieczyszczenie wody, zakwaszenie oceanu i cyklony – wszystko to powoduje masowe utlenianie się rafy koralowej.
W ubiegłym roku to zjawisko dotknęło 90 procent koralowców, zabijając co piąty z nich.
W tym roku nic nie wskazuje na to, że trend się odwraca.
– Fotografuję ten obszar od lat, ale to co zobaczyłem tym razem jest szokujące. Na tych zdjęciach niemal wszystkie koralowce utleniają się. Ile uda się uratować? – pytał Brett Monroe Garner, aktywista Greenpeace, który 20 lutego udokumentował zniszczenia u wybrzeży Australii.
Szacuje się, że aż 60 proc. Rafy Koralowej zniknie do 2030 roku. W przeciągu 100 lat rafę będzie można obejrzeć tylko na archiwalnych filmach.
W maju ubiegłego roku Komisja Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO była już bliska umieszczania Wielkiej Rafy na liście zagrożonych. Ostatecznie nie zrobiła tego, prosząc Australię o informowanie jej na bieżąco o wysiłkach podejmowanych w celu jej ratowania.
Największa rafa świata bieleje nie po raz pierwszy. Poprzednie alarmy miały miejsce w 1998 i 2002 roku, ale ich zasięg był mniejszy.
Wenecja tonie
Aqua alta, czyli wysoka woda to dla wenecjan nie nowość. Ale wczesnowiosenne zalania to niejedyny problem z jakim boryka się to jedno z najpopularniejszych wśród turystów miast na świecie. Nie dość, że morze zalewa Wenecję, to jeszcze miasto stopniowo osiada w tempie około 2 mm rocznie i przechyla się na wschód.
(fot. EPA/ANDREA MEROLA)
Jedno z najbardziej romantycznych miast świata z roku na rok nawiedza coraz więcej powodzi.
Dodatkowo włoscy naukowcy zapowiadają raptowne podniesienie się poziomu Morza Śródziemnego. A to może być przyczyną katastrofy na włoskim wybrzeżu Adriatyku. Prognozują, że do 2100 roku miasta od Triestu po Rawennę mogą znaleźć się pod wodą.
Martwe, a wkrótce nieistniejące
W zastraszającym tempie wysycha natomiast Morze Martwe. Morze, które właściwie jest niezwykle zasolonym jeziorem może już wkrótce pozostać tylko wspomnieniem. Ma 65 km długości oraz 18 km szerokości. Dawniej było dużo większe.
W opinii naukowców degradacja środowiska i znaczne ograniczenie dopływu wody z rzeki Jordan do Morza Martwego sprawia, że postępujący od lat 60. XX wieku proces obniżania się poziomu lustra wody spowoduje, iż do 2050 r. zbiornik wyschnie zupełnie. Obecnie co roku poziom wody spada o metr.
Zbiornik leży w największej depresji globu – ponad 400 metrów pod poziomem morza. Wysokie stężenie soli i innych minerałów powoduje, że nie można się w jego wodzie nie tylko utopić, ale i nurkować.
Topniejące lodowce
Lodowiec Athabasca, Alpy, Park Narodowy Glacier – wszystkie te miejsca odczuwają skutki zmian klimatycznych. Badania geologiczne pokazują, że lodowce są stałym elementem krajobrazu od co najmniej 7000 lat. Wiele z nich może zniknąć w ciągu najbliższych dekad.
Niewiele czasu pozostało tym, którzy chcieliby obejrzeć słynne lodowce Parku Narodowego Glacier. W 1850 r. na terenie parku znajdowało się 150 lodowców, dziś ta liczba zmniejszyła do 25.
Naukowcy szacują, że wiele z nich zniknie jeszcze w ciągu obecnej dekady. W ciągu trzydziestu najbliższych lat po lodowcach nie będzie śladu.
W niewiele lepszej sytuacji znajdują się alpejskie lodowce. Co roku znika około 3 procent tamtejszej pokrywy lodowej. Od 1880 roku temperatura w obszarze alpejskim wzrastała dwa razy szybciej, niż średnia na całym świecie. W ciągu zaledwie 30 lat alpejskie lodowce straciły ok. 20 proc. swojej objętości.
(fot. Bert de Ruiter/Alamy/PAP)
Zdaniem badaczy z Uniwersytetu Mediolańskiego tylko w ciągu pół wieku powierzchnia lodowców, tylko po włoskiej stronie Alp zmalała o jedną trzecią.
W ciągu ostatnich 26 lat straciły one dwa tysiące miliardów litrów wody, to tyle, ile zmieściłoby się w trzech jeziorach wielkości polskich Śniardw.
Eksperci przewidują, że lodowce w Aplach przejdą do historii w 2050 roku.
Ale podobny los czeka także jeden z najpiękniejszych lodowców świata – Athabasca.
Położony w Albercie jest najczęściej odwiedzanym lodowcem w Ameryce Północnej, jest jednym z sześciu odnóg Pola Lodowego Columbia w Kanadzie.
W ciągu ostatnich 125 lat zniknęła w oceanie ponad połowa lodowca. A z roku na rok znika w coraz szybszym tempie.
Podwodne wyspy
Okazuje się, ze mityczna Atlantyda to był zaledwie początek. Podobny los czekać ma szereg kolejnych wysp – wiele takich, które obecnie oblegane są przez turystów. Najniżej położony kraj na ziemi – ze średnią około metra powyżej poziomu morza – malownicze, wyspiarskie Malediwy mogą zniknąć w ciągu najbliższego stulecia.
(fot. Dieter Möbus/DPA)
Ryzyko zatonięcia jest tak wysokie, że tamtejszy rząd skupuje ziemię w innych państwach, by móc osiedlić tam swoich obywateli, których wyspy znajdą się pod wodą.
W niewiele lepszej sytuacji jest uosobienie tropikalnego raju czyli Seszele. Ten zbiór 115 wysp na Oceanie Indyjskim wypełniony luksusowymi kurortami także jest zagrożony. Postępująca erozja plaż i wzrastający poziom morza sprawia, że – według ekspertów – rajskie wyspy przejdą do historii nawet za 50 lat.
Nie podnoszący się poziom morza, a topniejący lód zagraża natomiast Wyspom Magdaleny, niewielkiemu archipelagowi wysp w Zatoce Świętego Wawrzyńca w Kanadzie. Piaszczyste plaże i klify z piaskowca przed trudnymi warunkami atmosferycznymi chroni właśnie lodowy mur. Bariera, która topnieje co roku o metr.
Jeśli eksperci nie mylą się w rachunkach, lód zniknie całkowicie w ciągu 75 lat. To oznacza, że wyspy staną się podatne na występujące w tym rejonie sztormy i burze.
Zdjęcie główne: Seszele mogą przejść do historii już nawet za 50 lat (fot. PAP/DPA)