Po godzinach

Kobieta w Egipcie, czyli jak przeżyć w kurorcie

Magdalena Żuk, wybierając się samotnie na wakacje do Egiptu, podjęła spore ryzyko. – Jeśli kobieta jest sama lub tylko w towarzystwie innych kobiet, dla mieszkańców tamtego regionu jest to jasny sygnał, że „ten towar nie należy do nikogo i można go sobie zabrać” – wspomina Julia, która wielokrotnie podróżowała do krajów Afryki Północnej. Jak wyglądają wczasy w Egipcie i na jakie niebezpieczeństwo można się narazić?

Choć w ostatnim czasie wiele mówi się o działaniach wojennych w północnej Afryce i region nie jest uważany na najbezpieczniejszy, Polacy najwyraźniej lubią ryzykować i chętnie jeżdżą na wakacje do Egiptu. Z najnowszego raportu opublikowanego przez portal Travelplanet.pl wynika, że ten kraj nie tylko nie stracił na popularności, ale z czwartego miejsca wskoczył na drugie.

Jednym z argumentów przemawiających za tym aby tam pojechać jest dla Polaków cena. Za tygodniowy pobyt „all inclusive”, w którym oferowany jest przelot, transport z lotniska, nocleg oraz wyżywienie trzeba zapłacić od 1100 do 2000 złotych. Wśród głównych atrakcji zarówno dla dzieci jak i dla dorosłych są hotelowe baseny ze zjeżdżalniami, możliwość korzystania ze specjalnie wydzielonej dla turystów plaży lub wycieczki na nią hotelowym busem, zabawa podczas wieczornych imprez i dyskotek oraz picie i jedzenie do woli. Dodatkowe atrakcje to wycieczki krajoznawcze - quadem albo na wielbłądzie.
Zderzenie z rzeczywistością

Kurorty, które odwiedzają Polacy znajdują się przede wszystkim w Hurghadzie, Marsa Alam oraz Sharm el Sheikh. Gdy tylko turyści przybędą na miejsce, z lotniska transportowani są bezpośrednio do hotelu. – Nigdy nie zapomnę tego zderzenia z rzeczywistością. Wysiadasz na lotnisku, w krótkich spodenkach, czapeczce i przeciwsłonecznych okularkach, i dookoła widzisz żołnierzy z karabinami. To trochę odstrasza. Osoby, które podbijały nam paszporty również nie były miłe, miałem wrażenie, że turystów szczerze nienawidzą – mówi Olek, który w ubiegłe wakacje wybrał się z czwórką znajomych do Hurghady.

Po przyjeździe do hotelu zazwyczaj jeszcze tego samego dnia lub dzień później odbywa się spotkanie z rezydentem. To on wyjaśnia wszystko turystom, informuje gdzie mogą się poruszać, odpowiada na pytania. – Rezydent nie mówił o tym wprost, ale od początku wiadomo było, że nasz pobyt będzie ograniczał się do poruszania się po terenie hotelu. Za szlaban, który oddzielał nasz hotel od reszty miasta, naprawdę strach było wyjść. Zdecydowaliśmy się na to tylko raz. Poszliśmy na targ, i gdy weszliśmy do jednego ze sklepów jego właściciel zaczął nas nagabywać, złapał za rękę jedną z koleżanek, pokrzykiwał trochę po angielsku, trochę w swoim języku, a gdy zrezygnowaliśmy z robienia u niego zakupów i wyszliśmy, wybiegł za nami i krzyczał jeszcze głośniej, przeklinał. To mocno zniechęciło nas do wychodzenia z hotelu – opowiada Olek.
Egipt kusi widokami i pogodą (fot. Pixabay/1404276)
„Handlarze brali nasze córki na ręce”

Podobną przygodę przeżył pan Jerzy. Na wakacje do Sharm el Sheikh wybrał się ze swoją żoną i trzema córkami. – Stwierdziliśmy, że nie chce nam się cały czas siedzieć na plaży albo przy hotelowym basenie i na własną rękę pójdziemy pozwiedzać okolicę – wspomina. Rezydentka poinstruowała go jak ma się zachowywać, a przede wszystkim jak rozmawiać z kierowcami. – Wyjaśniła, że zanim wsiądzie się do taksówki, czy busa należy ustalić cenę i odliczone pieniądze trzymać w ręce od początku do końca przejazdu – mówi.

Pan To co w pierwotnym założeniu miało być przyjemnym spacerem okazało się koszmarem. – Nie dało się przejść spokojnie przez targowisko. Co chwila ktoś nas zaczepiał, coś wciskał. Denerwowało mnie to, że handlarze brali nasze córki na ręce i wnosili do swoich sklepów. Chcieli w ten sposób zmusić nas do zakupu często sprzedawanych przez nich bubli. Dziewczynki są trzy, nas była dwójka. Gubiliśmy z oczu co chwila jedną z nich i z minuty na minutę coraz bardziej nas to przerażało – wyjaśnia. Choć pierwotnie chcieli spróbować lokalnych przysmaków, szybko zrezygnowali z tego pomysłu. – Nasze żołądki mogłyby tego po prostu nie wytrzymać. To było jedzenie typowe dla lokalsów, a nie Europejczyków – śmieje się pan Jerzy.

Kolejna niemiła niespodzianka czekała na nich w drodze powrotnej. – Trafiliśmy na nieuczciwych kierowców. Próbowali nas oszukać. Kiedy chciałem zapłacić ustaloną kwotę, stwierdzili, że to tylko 10 procent i zażądali dopłacenia reszty. Po przepychankach zatrzasnęli nas w samochodzie i grozili, że wywiozą na pustynię. Wtedy przypomniałem sobie kolejną wskazówkę rezydentki, która powiedziała, że jeśli kierowca zacznie krzyczeć i grozić, to jemu również trzeba pogrozić policją. W końcu puścili nas, ale po tym zdarzeniu nie wyszliśmy już z hotelu – mówi.
W ofercie „all inclusive” oferowany jest przelot, transport z lotniska, nocleg oraz wyżywienie (fot. Pixabay/chinmaker)
„Oni naprawdę nas nie lubią”

Pan Jerzy uważa, że turyści z Polski oraz z innych krajów są przez mieszkańców Egiptu traktowani wyłącznie jako źródło dochodów. – Jeśli masz pieniądze, płacisz i kupujesz, są mili. Jeśli nie kupujesz, zaczynają traktować cię jak śmiecia. Oni naprawdę nas nie lubią, nie chcę używać mocnych słów, ale traktują nas jak przygłupów i odbierałem to jako swego rodzaju rasizm – tłumaczy.

Przyznaje, że na początku pobytu śmiał się z tych, którzy przyjechali tylko po to, aby poleżeć na plaży i równo się opalić. – Potem jednak stwierdziłem, że pewnie mają rację i tylko w taki sposób można spędzić ten urlop, tylko jeden dzień poświęcając wraz z tysiącami innych turystów na wyjazd ochranianym przez żołnierzy sznurem autokarów, aby zobaczyć piramidy – mówi.

Po śmierci Magdaleny Żuk często zadawano pytanie, czy samotna kobieta może bezpiecznie podróżować w tamte rejony. – W dzisiejszym świecie nie ma już chyba całkowicie bezpiecznego miejsca, ale moim zdaniem Egipt jest najbardziej niebezpiecznym miejscem, do którego wyjeżdżają Polacy. I to nie z z powodu zagrożenia terrorystycznego, ale olbrzymich różnic kulturowych oraz stosunku Egipcjan do turystek. Odwiedziłam kilka krajów arabskich tako turystka, m.in. Tunezję, Turcję czy Maroko, ale to właśnie w Egipcie czułam się najmniej komfortowo jako kobieta – mówi Justyna.

Wśród dodatkowych atrakcji są rejsy statkiem lub wycieczki krajoznawcze (fot. Pixabay/EFKA91)
„Kobiety im usługiwały”

Barman w hotelu opowiedział Justynie i jej bratu, że jego dziewczyna jest Polką. Była w ciąży i niedawno przyjechała do niego do Egiptu. Prosił, aby się z nią spotkali, żeby mogła z kimś „porozmawiać po polsku”. Podczas rozmowy dowiedzieli się, że dziewczyna całe dnie spędza w mieszkaniu swojego narzeczonego. Gdy on jest w pracy, ona nie może nawet wyjść na ulicę. Nie dlatego, że panuje tak patriarchalna kultura, ale ze względu na bezpieczeństwo. Barman stwierdził, że jeśli będzie spacerowała sama. to może jej się coś stać. - To mówi wiele o tym, jak traktowane są kobiety w Egipcie – mówi Justyna.

Z podobnymi obserwacjami wrócił z wakacji Olek. – Miałem okazję poobserwować jak na basenie miejscowi spędzali czas ze swoimi żonami. Te kobiety cały czas im usługiwały. Wszystkie były ubrane w burki. Nawet do basenu wchodziły w tym co miały na sobie, co dla wielu z nas było zaskoczeniem – wspomina.
W kurortach można korzystać z przyhotelowych basenów oraz prywatnych plaż (fot. Pixabay/MarjanVegt)
Miś na Krupówkach w sukience na ramiączka

– Miejscowi interesują się każdą bez wyjątku kobietą. „Achy” i „ochy” słyszy się z każdej strony. W kółko ktoś mówi, jaka jesteś piękna, zachwyca się tobą – mówi Joanna, która do Egiptu wybrała się z koleżanką. Obydwie przez cały czas miały wrażenie, iż przez to, że poruszają się bez „mężczyzny-właściciela”, to każdy chce dotknąć i złapać za rękę.

– Przestałyśmy chodzić na bazar, bo co chwila próbowali zaciągnąć nas na zaplecze, pokazać jakie mają niby ładne pokoje piętro wyżej. Jak pojechaliśmy na wycieczkę do Kairu, miałam na sobie sukienkę na ramiączka. Nie była jakaś bardzo krótka, czy obcisła. Kiedy jednak trafiliśmy na grupę dzieci egipskich, zaczęło się. Chodziły za mną, łapały za ręce, chciały robić zdjęcia. Czułam się jak miś na Krupówkach. Miejscowy policjant musiał je odganiać. W końcu postanowiłam założyć sweter, wolałam się ugotować z gorąca niż to znosić – opowiada Joanna.

Pytana o to, czy rezydenci lub hotelowa obsługa również próbują podrywać turystki, odpowiada, że od czasu do czasu miało to miejsce. – Nasi rezydenci zaprosili nas na dyskotekę do klubu dla miejscowych, razem z nami było kilka osób z naszej wycieczki. Byli naprawdę bardzo w porządku. Bardzo nas pilnowali, bo gdy jakiś miejscowy do nas podchodził, by zatańczyć od razu go odganiali, a nam wciąż powtarzali, że nie możemy z nimi tańczyć, bo to niebezpieczne i jeśli sprawy pójdą za daleko nie będą mogli nas ochronić – wspomina.

Joanna wymyśliła sposób na namolnych kelnerów. Gdy któryś był zbyt natarczywy, pytała go: „Czy twój szef to nie jest przypadkiem ten, który stoi przy barze?”. – Działało zawsze, od razu stawiało ich do pionu i szybko znikali – mówi.
Polacy odwiedzają najczęściej Hurghade, Marsa Alam oraz Sharm el Sheikh (fot. pixabay/Shantigirl22)
„Po pierwsze: nie prowokować”

Teren hotelu to swoista enklawa, w której nie odczuwa się zbytnio odmiennej obyczajowości czy niechęci miejscowej ludności. – Egipcjanie są pozytywnie nastawieni do turystów, ponieważ dzięki nim mają pracę i pieniądze, jednak poza hotelem bywają nachalni i roszczeniowi – wyjaśnia Justyna.

O tym, że warto przed wyjazdem dowiedzieć się jakie zwyczaje panują w danym kraju, przekonuje pani Marta, która od kilku lat sama albo z koleżanką jeździ do Egiptu na kursy nurkowania. Nie jeździ do kurortów, ale organizuje wszystko na własną rękę z grupą zaprzyjaźnionych osób. – Jest wśród nas dwóch Rosjan, jeden Egipcjanin. Zanim wyjechałam dokładnie poczytałam sobie o tym jakie zwyczaje tam panują, aby unikać spięć z tubylcami. Warto pamiętać, że w ich kraju, oni zazwyczaj postawią na swoim. Mają inną religię, więc wychodzenie półnago na ulice nie jest wskazane. Zaczepki, owszem, zdarzały się, bo to wpisane jest w ich sposób bycia, ale myślę, że najważniejsze jest to, aby miejscowych w żaden sposób nie prowokować – wyjaśnia.
Egipt to raj dla tych, którzy kochają nurkowanie (fot. Pixabay/Pucky)
„Janusze turystyki”

Ewa, która do Egiptu wybrała się w podróż poślubną ze swoim mężem przyznaje, że obsługa w hotelu w ich przypadku zachowywała się nienagannie. – Kiedy wracałam z plaży i źle się poczułam, od razu wezwali pomoc i pomogli dostać się do pokoju – mówi.

Natomiast, jak twierdzi, Polacy na urlopie w Egipcie nie zawsze potrafią się kulturalnie zachować. – „Janusze turystyki” zdarzają się niestety bardzo często i to na prawie każdym wyjeździe. Wielu z nich czuje się na wakacjach nazbyt swobodnie i zachowuje się bardzo niegrzecznie, a jak jeszcze dojdzie do tego alkohol, który niektórzy piją non stop siedząc przy hotelowym basenie, to festiwal chamstwa mamy gwarantowany – uważa.

Pojawia się czasem opinia, że wśród turystów jednymi z bardziej nielubianych przez miejscowych są Polacy. – To dlatego, iż często pokazują, że „są lepsi”. Pracowników hotelu traktujemy nie jak naszych wakacyjnych gospodarzy tylko jak służbę, a to się w kulturze muzułmańskiej bardzo nie podoba. Polak po alkoholu niestety staje się „panem świata” i zupełnie nie bierze pod uwagę, że skoro my od imigrantów wymagamy poszanowania naszej kultury, to te same zasady powinny obowiązywać i nas, gdy wyjeżdżamy do krajów o innych obyczajach. Być może również dlatego jesteśmy bardziej narażeni na ich agresję czy zachowania niebezpieczne – uważa Justyna.
Zdaniem podróżujących wychodzenie poza hotelowy obiekt bywa ryzykowne (fot. Pixabay/PublicDomainPictures)
Kuse szorty prowokują

M., który od 30 lat jest rezydentem w jednym z egipskich kurortów zwraca uwagę na to, że przemysł turystyczny w Egipcie działa od początku XIX wieku i większości organizatorów pobytów zależy, aby klient wrócił zadowolony. – Taka sytuacja jak śmierć Magdaleny Żuk, zdarzyć się mogła wszędzie. Na kryminalistów nie ma niestety rady. Zapewniam, że w większości kurortów ludziom zależy na pracy i nie dopuściliby się czegoś takiego – mówi.

M. nie zgadza się ze stwierdzeniem, że samotne kobiety nie powinny podróżować do Afryki Północnej, ale po wielu latach pracy oczywiste dla niego jest, że niektóre z nich wyjeżdżają same po to aby się zabawić. – Chcą przeżyć wakacyjną przygodę, zaszaleć. Odpocząć od męża, od bliskich. Nie ma w tym nic złego, bo każdy ma prawo robić co chce, ale trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że samotna kobieta zwraca na siebie uwagę – mówi.

On sam, jako rezydent, każdemu z turystów zaraz po przyjeździe tłumaczy jak się zachowywać i na co uważać. Radzi, aby uważać co się pije, nie zostawiać szklanki na stoliku, a także aby nie wychodzić samemu z hotelu. – Jeśli już ktoś ma ochotę wyjść, to powinien wybierać się ze znajomymi, albo w towarzystwie rezydenta. Może to nie będzie poprawne politycznie co powiem, ale gdy widzę na ulicy dziewczynę, która ma tak kuse szorty, że widać jej pół pupy, to wiem, że znajdzie się niejeden facet, który na pewno będzie próbował zaczepiać ją, słowem albo gestem – tłumaczy.
Zdjęcie główne: Wakacje w Egipcie kuszą przede wszystkim ceną (fot. Staleybk/Pixabay)
Zobacz więcej
Po godzinach wydanie 17.11.2017 – 24.11.2017
„To była zabawa w śmierć i życie”. Od ćpuna po mistrza świata
Historię Jerzego Górskiego opowiada film „Najlepszy” oraz książka o tym samym tytule.
Po godzinach wydanie 17.11.2017 – 24.11.2017
„Geniusz kreatywności”. Polka obok gwiazd kina, muzyki i mody
Jej prace można podziwiać w muzeach w Paryżu, Nowym Jorku czy Londynie.
Po godzinach wydanie 10.11.2017 – 17.11.2017
Zsyłka, ucieczka i samobójstwo. Tragiczne losy brata Piłsudskiego
Bronisław Piłsudski na Dalekim Wschodzie uważany jest za bohatera narodowego.
Po godzinach wydanie 10.11.2017 – 17.11.2017
„Choćby z diabłem, byle do wolnej Polski”. Pierwszy Ułan II RP
Gen. Bolesław Wieniawa-Długoszowski skupia w sobie losy II RP.
Po godzinach wydanie 3.11.2017 – 10.11.2017
Kobiety – niewolnice, karły – rekwizyty. Szokujący„złoty wiek”
Służba była formą organizacji życia w tej epoce. Każdy kiedyś był sługą, nawet królewski syn.