Koktajl z muszli klozetowej i piłowanie drewna. Ślub i wesele po europejsku
niedziela,
11 czerwca 2017
Polacy najchętniej biorą ślub w czerwcu i sierpniu. Podobno zamążpójście w miesiącu, w którego nazwie występuje litera „r” gwarantuje trwałość małżeństwa. Tego rodzaju ślubne przesądy i obyczaje różnią się w zależności od szerokości geograficznej. – Wszędzie jednak cieszą się społeczną akceptacją, a ich nieprzestrzeganiu towarzyszy sankcja społeczna – mówi portalowi tvp.info etnolog Justyna Górska-Streicher. Co muszą, a czego nie mogą robić młode pary w dniu ślubu, aby zapewnić sobie szczęście? Oto przegląd najdziwniejszych europejskich przesądów i zwyczajów ślubnych.
Jak ochronić przed złymi duchami
U naszych zachodnich sąsiadów do zwyczajów ślubnych, które są ściśle przestrzegane należy Polterabend, polegający na tym, że w przeddzień ślubu przed domem państwa młodych goście weselni tłuką naczynia. Następnie panna młoda ma za zadanie posprzątać potłuczone szkło, a pan młody poczęstować przybyłych alkoholem. Zgodnie z tradycją to recepta na szczęście w małżeństwie, która ma uchronić młodą parę przed złymi duchami i innymi nieczystymi mocami.
Innym, dość osobliwym zwyczajem w Niemczech jest wspólne piłowanie dużego kawałka drewnianej kłody przez nowożeńców w dniu ślubu. Ma to symbolizować pierwszą napotkaną przeszkodę, którą muszą wspólnie pokonać. Jeżeli wywiążą się z tego zadania pomyślnie, ma to zwiastować im zgodne wypełnianie obowiązków małżeńskich oraz że żadne kłopoty nie będą im straszne.
Miejsce przy stole i licytacja podwiązki
Nieco dalej od Polski, bo we Francji szczególną wagę przywiązuje się układu przynależnych sobie miejsc podczas uroczystości weselnej. I tak pan młody przez cały wieczór może siedzieć lub stać tylko i wyłącznie po lewej stronie od panny młodej. Gwoździem programu jest jednak zabawa z podwiązką, której najbardziej emocjonującą częścią jest jej licytacja. Świeżo upieczona żona staje na podwyższeniu i zaczyna odsłaniać nogę w zależności od sum oferowanych przez gości. Ten, który wylicytuje moment pokazania się podwiązki, ma prawo ją zdjąć i zabrać na własność.
Po każdym weselu, także w Polsce zostaje sporo jedzenia. U Francuzów nic nie może się zmarnować, dlatego zgodnie z tradycją z resztek sporządzają specjalny koktajl, który państwo młodzi muszą wypić wprost z... muszli klozetowej. Bon Appétit!
Kobieta prosi mężczyznę o rękę
Z kolei w Wielkiej Brytanii zwyczaje zaczynają obowiązywać już na etapie zaręczyn. Standardowa zasada, że to mężczyzna prosi kobietę o rękę jest jak najbardziej w modzie, ale zgodnie z tradycją raz na cztery lata to panie mają prawo zadać swojemu wybrankowi serca słynne pytanie: czy wyjdziesz za mnie? Jeśli jednak spotkają się z jego strony z odmową, to wówczas mają mu podarować... parę rękawiczek.
Przesądność Anglików ujawnia się również w dzień ślubu, kiedy to powinni włożyć na siebie zarówno coś nowego, jak i coś starego, a także coś pożyczonego oraz na dodatek coś w kolorze niebieskim. Szkoci z kolei mają dosłownie przepis na to, jak sprawdzić, czy panna młoda jest w stanie dla swojego wybranka wiele wytrzymać. Jest trochę obrzydliwy, ponieważ zawiera zjełczałe jaja i nadgniłe resztki jedzenia, które wylewa się na dziewczynę, a następnie, oblepioną cuchnącą substancją, prowadzi się po całej wiosce. Zwyczaj ten jest wciąż żywy w małych szkockich miasteczkach.
Prezenty jeszcze przed ślubem i zupa z jednego talerza
Zwyczajów ślubnych nie brakuje również u południowców z Europy. Włosi zapraszając gości na wesele wymagają, by prezenty były przekazane bądź wysłane odpowiednio wcześnie, tak by para młoda mogła cieszyć nimi oko w oczekiwaniu na dzień ślubu. Podobnie jak w Polsce włoska zabawa weselna przebiega hucznie, z dużą ilością trunków, przede wszystkim wina. Nie brakuje również tańców do białego rana.
Co charakterystyczne, ale niezwykle symboliczne, państwo młodzi w trakcie wieczoru muszą zjeść wspólnie z jednego talerza zupę, a następnie miód. Ma to im zwiastować przyszłe chwile słodyczy i rozkoszy, jakie czekają ich w trakcie pożycia małżeńskiego.
Pocałunki i obcięta skarpeta
Hiszpańska specjalność, jeśli chodzi o moment zaślubin to przede wszystkim zwyczaj, by podczas ceremonii państwo młodzi obdarowali się nawzajem kawałkiem złota. Ma to znaczenie symboliczne, że od tej pory będą dzielić ze sobą wszystkie dobra. Dzień ślubu zgodnie z tradycją ma im upłynąć głównie na całowaniu się. Podobnie jak polskie „gorzko, gorzko!”, tak w Hiszpanii gdy goście zakrzykną „pocałujcie się!”, młodzi nie mogą odmówić prośbie weselników.
Obejmowania i wzajemnych pocałunków nie może zabraknąć też na uroczystości ślubnej w Danii z tą różnicą, że na weselu każdy może podejść i wycałować pannę młodą, kiedy jej świeżo upieczony małżonek akurat wyszedł z sali. A gdy wyjdzie panna młoda, kobiety obecne za weselu mogą ucałować małżonka. Duńczycy słyną jednak z innego zwyczaju: pan młody jest podnoszony przez mężczyzn, by można było mu odciąć kawałek skarpetki założonej na nogę, na której klęczał podczas oświadczyn. Podobno dzięki temu zawsze będzie wierny żonie.
Czerwona sukienka i porwana panna młoda
W sąsiedniej Szwecji pożegnanie ze stanem kawalerskim jest świętowane bardzo hucznie i może trwać nawet tydzień. Ten okres wypełniają wszelkie próby odwagi oraz spożywanie trunków wysokoprocentowych. Jeśli chodzi o sam ślub to szczególnie powinny uważać kobiety, które zostały zaproszone. Czerwona sukienka to największa wpadka, jaką mogą zaliczyć, gdyż według tradycji ma to świadczyć o tym, że kobieta spędziła noc z panem młodym.
Zwyczajowo następnego dnia po ślubie nowożeńcy dają sobie prezenty. Kiedyś był to np. kawałek ziemi, a obecnie najpopularniejszym podarunkiem jest zegarek bądź biżuteria.
Z kolei w Austrii dzień ślubu zaczyna się od sztucznych ogni, które mają obudzić pannę młodą. Następnie po obfitym śniadaniu, jest ona porywana do miasta przez ślubnych gości, a zadaniem pana młodego jest ją odnaleźć i zabrać ze sobą.
Groszek zamiast ryżu i rzucanie pantoflem
W Czechach podobnie, jak w Niemczech istniał zwyczaj rozbijania talerzy jeszcze przed ślubem. – Miało to symbolizować fakt, że człowiek żegna się ze starym światem, a więc i z rzeczami, z którymi był dotąd związany – wyjaśnia etnograf Daniel Pastusek. Symbolika pozostała, ale forma nieco uległa zmianie, ponieważ obecnie szkło jest tłuczone po wyjściu pary z urzędu lub ogrodu, w którym odbywał się ślub. Wówczas Czesi obsypują też parę młodych groszkiem, który zawsze był dostępniejszy niż ryż.
Następnie przyjaciele nowożeńców zakładają im końskie chomąto, co ma symbolizować, że od teraz nie są już stanu wolnego, ale związani ze sobą na zawsze. Ten zwyczaj, jak sugeruje Pastusek przetrwał zwłaszcza w mniejszych miasteczkach na zachodzie Czech. Panna młoda zgodnie z tradycją u naszych południowych sąsiadów ma wybór, ponieważ może rzucić za siebie, oprócz bukietu także pantofel z własnej nogi.