Kilka dni temu do mediów przedostało się 100 tysięcy stron dokumentów i e-maili wskazujących na korupcyjne powiązania głowy państwa i jego otoczenia z wielkim biznesem. W pierwszej kolejności światło dzienne ujrzały dowody na to, że Zuma stał się posiadaczem pałacu w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.
Nieruchomość o wartości 25 milionów dolarów stoi w Emirates Hills, najdroższej dzielnicy Dubaju, w której nawet policja korzysta z samochodów marki Bugatti. Po zakończeniu drugiej kadencji Zuma ma zamieszkać w tym domu spokojnej starości, mając za sąsiada również niesłynącego ze skromności dyktatora Zimbabwe Roberta Mugabe.
Nie szczędzono marmurów
Słodkie życie emeryta ma gwarantować Zumie 10 sypialni, 13 łazienek, 11 pokoi rozmaitego przeznaczenia, pałacowa klatka schodowa, garaż na 11 samochodów i basen. Całość urządzona jest ze smakiem, nie szczędzono marmurów, szlachetnych odmian drewna, czy złota.
Dokumenty, które wyciekły wskazują, że pałac jest prezentem od rodziny Guptów, przedsiębiorców, którzy przenieśli się z Indii do RPA w 1993 roku. Guptowie doskonale zorientowali się, jak można zbić fortunę w nowym kraju. Z krewnych Zumy zrobili partnerów w interesach i korzystając ze znajomości dorobili się majątku na rządowych kontraktach. Wdzięczność wobec prezydenta nie może więc dziwić.
Biuro prezydenta zdecydowanie zaprzeczyło doniesieniom. „Prezydent Zuma nie posiada żadnej nieruchomości poza RPA i nikogo nie prosił, żeby mu kupiono jakąś posiadłość za granicą” – podkreślono w komunikacie. Informację o rzekomym „pałacu” nazwano „sfabrykowaną”.