Dziewięciu filipińskich żołnierzy wpada w zasadzkę. Z grupy ostrzelanej przez dżihadystów ucieka tylko jeden – Ryan Bayot. Próbuje skontaktować się z dowództwem, niestety bez rezultatu. Ponownie próbuje kilka godzin później. Oficer po drugiej stronie informuje go, że posiłki już dwukrotnie starały się dotrzeć na jego pozycje. Bez rezultatu. Tymczasem bojownicy zaczynają go otaczać. Bayot przekazuje swoje koordynaty i zwraca się z tylko jedną prośbą: „sir, zbombarduj moją pozycję”. Jego ciało i sześciu towarzyszy znaleziono cztery dni później.
Tak wygląda niemal od miesiąca krwawa wojna z Państwem Islamskim na Filipinach. Wojna wypełniona pojedynczymi bohaterskimi czynami żołnierzy, którzy próbują odbić miasto Marawi. To samo, w którym w maju zawisła flaga ISIS.
Ale jest to także dramat setek mieszkańców uwięzionych w opanowanym przez dżihadystów mieście. Bez kontaktu ze światem zewnętrznym, bez wody, pożywienia. Wśród gruzów i ciał leżących na ulicach zdarzają się jednak historie, które pozwalają przywrócić wiarę w człowieczeństwo. Historie muzułmanów, którzy narażając życie postanowili pomóc mieszkającym w Marawi chrześcijanom.
Uciec albo zginąć próbując
– Wielu muzułmanów nie wyjechało, bo ukrywali chrześcijan. Mówili mi: jak miałbym zostawić moich przyjaciół? – mówi Alexander Alag, urzędnik z Marawi. Podał przykład piekarza, który nauczył swoich chrześcijańskich pracowników recytować szahadę (muzułmańskie wyznanie wiary), aby przeszli „testy religijne”, dzięki którym dżihadyści oddzielali chrześcijan od muzułmanów. – Dzięki temu mogli uciec z miasta – podkreśla.
Zaczęło się 23 maja. Lokalni bojownicy Państwa Islamskiego zaczynają przejmować miasto i wywieszać czarne flagi ISIS. Marawi nie jest takim miastem jak inne na Filipinach. W kraju, gdzie główną religią jest chrześcijaństwo 200-tysięczne Marawi zamieszkują głównie muzułmanie. Nie obowiązuje prawo filipińskie, a szariatu. Choć nie w tej wersji, jak to znane z relacji z opanowanych przez Państwo Islamskie terenów. To nikt nie kamienuje, nikt nie ucina rąk za kradzież.
Dlatego, gdy bojownicy ogłosili zamiar stworzenia islamskiego kalifatu w mieście, mieszkańcy zaczęli uciekać. Na celowniku znaleźli się chrześcijanie. W sieci pojawił się nawet film na którym bojownicy zabijają sześć osób. Twierdzą, że to chrześcijanie z Marawi.