Zięć, miliarder, wnuk polskich Żydów. Jaką rolę odgrywa u boku Donalda Trumpa?
środa,
5 lipca 2017
Gdy Donald Trump po wygranej kampanii powiedział o nim, że „był ogromnym atutem i zaufanym doradcą”, nikt nie miał już wątpliwości, że Jared Kushner to prawdziwy architekt jego zwycięstwa w wyborach prezydenckich. Jest młody, uprzejmy, a na co dzień stroni od mediów i ceni swoją prywatność. Choć więcej ich dzieli niż łączy, ze znanym teściem szybko znaleźli wspólny język. Do tego stopnia, że w nowej administracji dostał ważne zadania z jeszcze większymi wpływami, z których nie waha się korzystać.
Żydowskie pochodzenie z Polski
Rzeczywiście pomimo młodego wieku może poszczycić się bogatym doświadczeniem biznesowym. Zanim jednak do tego doszedł, z większą lub mniejszą pomocą ojca, Jared wychowywał się wraz z trójką rodzeństwa w zamożnym domu w Livingston w New Jersey. Tam chodził do prywatnej żydowskiej szkoły, pasjonując się koszykówką, hokejem, a także soft rockiem. Jego sypialnia obwieszona była plakatami Billy'ego Joela oraz Michaela Jordana. Chcąc lepiej poznać swoje korzenie, wziął udział w 10. Marszu Żywych, był w Auschwitz, a następnie w Izraelu.
Do dzisiaj chętnie opowiada o historii swoich dziadków, którym udało się przeżyć Holocaust w getcie w Nowogródku (babcia Raja uciekła przekopanym pod murem 200-metrowym tunelem) i cztery lata po wojnie wyjechać z Polski do Stanów Zjednoczonych. „To dla mnie ważne, żeby ludzie zrozumieli, skąd pochodzę gdy mówię, że wiem, jaka jest różnica między prawdziwą, groźną nietolerancją, a metkami, które się przypina w celu zdobycia politycznych punktów” – napisał Jared Kushner w swoim piśmie „New York Observer”.
Szkoły opłacane przez ojca
Już w nowej ojczyźnie jego dziadek Josel (Joseph) dorobił się fortuny, stawiając domy w New Jersey w czasie boomu budowlanego lat 50. XX wieku. Firmę deweloperską wraz z czterema tysiącami nieruchomości w 1985 roku odziedziczył jego syn – Charles. Chętnie pomagał on potrzebującym, przekazując pieniądze na szpitale, organizacje charytatywne czy kulturalne, a także szkoły. Na tych ostatnich datkach wymiernie mieli skorzystać jego synowi Jared i Joshua.
Starszy z nich po zdanej maturze w jesziwie Frisch School, poszedł na Harvard, gdzie studiował socjologię, ale nie uczył się najlepiej. Według kolegi, cytowanego przez tygodnik „New Yorker”, miał za to jeździć range roverem, by pokazać, że ma pieniądze. Później poszedł na Uniwersytet Nowojorski, który również otrzymał wsparcie od Kushnera seniora. Tam podjął podwójne studia prawnicze i biznesowe, ale do prawa szybko się zniechęcił.
Samodzielne decyzje biznesowe
Przełomowym momentem dla całej jego rodziny był 2005 rok, gdy Charles Kushner został skazany na karę więzienia za unikanie podatków, nielegalne działania związane z finansowaniem kampanii i manipulowanie świadkami. To sprawiło, że w wieku zaledwie 24 lat Jared przejął rodzinny biznes. Pomimo przeprowadzki na Manhattan, co tydzień odwiedzał ojca w więzieniu, konsultując z nim wszystkie decyzje. W Nowym Jorku kupił m.in. tygodnik „New York Observer”, a także najdroższy biurowiec w mieście, przy Piątej Alei 666 za bagatela 1,8 mld dolarów.
Niestety, niedługo potem wybuchł kryzys finansowy i nie mając pieniędzy na spłatę kredytów, musiał odsprzedać komercyjną część budynku, a resztę zrestrukturyzować, co pozwoliło mu uniknąć poważniejszych problemów. Późniejszy teść Donald Trump zabiegi te określił mianem dowodu na biznesowy talent zięcia. To był czas, kiedy Kushner poznał jego córkę Ivankę. „Jest sporo podobieństw między Jaredem jako deweloperem, a moim ojcem w jego młodych latach” – przyznała w rozmowie z „Forbesem”.
Nowa wiara i trójka dzieci
Para z przyczyn religijnych na krótko ze sobą zerwała. Rodzinie Kushnerów nie podobało się wówczas, że córka Trumpa jest prezbiterianką. Ostatecznie przed ślubem na jesieni 2009 roku, Ivanka przeszła na judaizm i odtąd wraz z mężem mocno przestrzegają żydowskich rytuałów. W związku z szabasem nie sposób się do nich dodzwonić, nie jeżdżą wówczas samochodami, tylko poruszają się pieszo oraz nie pracują.
Wspólnie doczekali się trójki dzieci, córki Arabelli Rose oraz dwóch synów: Josepha i Theodora Jamesa. W związku z pracą Jareda w styczniu 2017 roku zakupili dom w dzielnicy Kalorama w Waszyngtonie. Majątek pary szacuje się na około 740 milionów dolarów. Ich wspólne życie można śledzić dzięki licznym zdjęciom publikowanym przez Ivankę za pośrednictwem Instagrama. Zupełnym przeciwieństwem żony jest Jared, który na swoim koncie na Twitterze nie umieścił dotąd żadnego wpisu.
Wsparcie córki i strategia zięcia
W kampanię prezydencką Donalda Trumpa zaangażowali się oboje. Ona udzielała ojcu wsparcia poprzez publiczne wystąpienia oraz stawanie w jego obronie. Kandydat wyznał nawet, iż to córka przyczyniła się do zmiany jego postawy wobec kobiet. Z kolei Jared postanowił zostać jednym z liderów kampanii, gdy zauważył że poważnie zaniedbuje się media społecznościowe. Przedtem była ona prowadzona w sposób tradycyjny, co niechybnie doprowadziłoby do porażki.
Co prawda nie dysponował takimi pieniędzmi jak sztab Hillary Clinton, ale postanowił wycisnąć, ile się da z każdego dolara. Na zewnątrz kampania wydawała się być chaotyczna, ale wszystko było dokładnie przemyślane. Reagowano również na bieżąco, gdy dany pomysł nie wypalił. Dzięki stworzonemu centrum koordynującemu zbiórkę funduszy i komunikację oraz analizującemu masę danych, udało się dotrzeć do potencjalnych wyborców i wyczuć zmiany w ich nastrojach. Zaowocowało to zwycięstwem Trumpa nad Clinton.
Poważne zadanie i pierwsze efekty
Już podczas jednego z wieców wyborczych Trump miał zasugerować, że „Jared odniósł sukces w nieruchomościach, ale bardziej lubi politykę i jest w niej bardzo dobry”. Nikogo więc nie zdziwiło, że został mianowany doradcą ds. umów handlowych i Bliskiego Wschodu. Do jego zadań należy nadzór nad rokowaniami izraelsko-palestyńskimi, relacjami z Meksykiem, Kanadą i Chinami, rewizja układów handlowych, reforma rządu, modernizacja Biura ds. Weteranów, a także kierowanie Biurem Amerykańskiej Innowacyjności przy Białym Domu.
Sporo, jak na „tylko” doradcę. Efekty jego pracy już widać, ponieważ to on przekonał prezydenta do zbombardowania syryjskiej bazy lotniczej, po tym jak Baszar al-Asad użył wobec cywilów broni chemicznej. Negocjował także wartą 110 miliardów dolarów umowę sprzedaży broni Arabii Saudyjskiej. To, że znalazł się wśród 20-osobowej amerykańskiej delegacji przylatującej do Polski to też nie przypadek. – Będzie jedną z tych osób odpowiedzialnych za energetyczne projekty, czyli gigantyczną operację strategiczno-geopolityczną, ale także gospodarczą realizowaną w imieniu Donalda Trumpa – uważa prof. Górski.
Komik Stephen Colbert żartował niedawno, że „Trump co rano idzie do pracy, zakasuje rękawy i przekazuje Kushnerowi kolejny resort”. Prawdą jest, że tandem Trump-Kushner nie ma sobie równych w historii politycznych kręgów Waszyngtonu oraz historii Ameryki.