Miał Miłosza w projektorze do bajek, serwował poezję i wino, walczył z cenzurą, pomagał robotnikom, zmarł jako senator
piątek,
20 kwietnia 2018
U Jana Józefa Lipskiego spotykali się ludzie z rozmaitych dziedzin. Rozmowy wieczorem dotyczyły wszystkiego. Byłem najmłodszy w tym gronie. Pijali w umiarkowanych ilościach wino. Przy czym ja dostawałem herbatę z cytryną.
Andrzej Dobosz w 3. odcinku „Spisu treści” opowiada o stołecznych domach. „Kamienice czynszowe Warszawy 1864 – 1914” Aleksandra Łupienko oraz „Chamowo” Mirona Białoszewskiego.
zobacz więcej
W roku 1949 byłem uczniem klasy IX i któregoś dnia, wczesną jesienią, odwiedził moich rodziców nasz kuzyn Stanisław Manturzewski, studiujący archeologię (reporter, reżyser, scenarzysta, współpracował m.in. z Jerzym Hoffmanem, Edwardem Skórzewskim, Markiem Piwowskim i Andrzejem Wajdą, przygotował do druku teksty Jana Himilsbacha – red.). I spytał, czy mógłby mnie od czasu do czasu zabierać na cały dzień, pokazać rozamite zakłady uniwersyteckie. Byłem uczniem niemającym kłopotów w szkole, więc rodzice zgodzili się.
Najważniejsze z tych odwiedzin były w domu Jana Józefa Lipskiego na ulicy Konopczyńskiego.
Lipski, starszy ode mnie o dziewięć lat, studiował wówczas polonistykę. Miał za sobą Powstanie Warszawskie i był wtedy na III roku. Zaczął kierować moimi lekturami.
U niego, przez projektor do bajek dla jego syna Jana Tomasza, zacząłem czytać wiersze Czesława Miłosza, z odbitek fotograficznych tomiku wydanego u Jerzego Giedroycia. U niego pożyczyłem „Ferdydurkę” Witolda Gombrowicza.
U Lipskiego spotykali się ludzie z rozmaitych dziedzin. Rozmowy wieczorem dotyczyły wszystkiego. Ja byłem raczej słuchaczem niż zabierałem głos. Byłem najmłodszy w tym gronie. Oni też pijali w umiarkowanych ilościach wino. Przy czym ja nie dostawałem, ja dostawałem herbatę z cytryną.
Po studiach dostał przydział pracy do Państwowego Instytutu Wydawniczego i w jego redakcji debiutował Miron Białoszewski „Obrotami rzeczy”. Zresztą to Lipski wziął mnie, jeszcze będącego w szkole, do teatru na Tarczyńską i z nim oglądałem pierwsze programy Białoszewskiego.
Potem w 1956 roku ukazało się pierwsze po wojnie wydanie „Ferdydurki”, o którym też wydrukował szkic w „Nowej Kulturze”. Istnieje list Gombrowicza do Lipskiego, mówiący, że jest on człowiekiem, który najlepiej zrozumiał jego intencje.
Jan Józef Lipski recenzował przede wszystkim poezje w „Twórczości” (miesięcznik, od 1945 do 2010 wydawany kolejno przez Spółdzielnię Wydawniczą „Czytelnik", Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe, Wydawnictwo Współczesne i Bibliotekę Narodową – red.), niemal stale, z wyjątkiej okresów, kiedy miał potrzebę działania społecznego.
On był włąsciwie takim jakby sekretarzem pana Antoniego Słonimskiego przy zbieraniu podpisów do „Listu 34” (do premiera Józefa Cyrankiewicza w 1964 r., intelektualiści zaprotestowali w nim przeciw cenzurze – red.).
On był jednym z założycieli Komitetu Obrony Robotników, jeżdżącym osobiście do Radomia, spotykającym się tam z prześladowanymi, pobitymi robotnikami. I potem w wolnej Polsce został w pierwszym składzie senatorem.
Zobacz też pozostałe odcinki „Z pamięci”. Numery 1-20:
Odcinki programu „Z pamięci” od 21. do 40.: