Pisarze, partyjni grafomani i Himilsbach przynoszący pozdrowienia od klasy robotniczej
piątek,
27 kwietnia 2018
„U Literatów” były przynajmniej dwa stoliki szachowe, ale nie wszyscy szachiści grywali ze sobą. Poeta Jerzy Ficowski grywał z malarzami, Aleksandrem Rafałowskim na przykład. Natomiast nigdy nie grywał z Henrykiem Gaworskim, partyjnym grafomanem.
W roku 1949, 22 lipca, oddano do użytku Trasę W-Z razem ze schodami ruchomymi na Plac Zamkowy. Równocześnie dwie kamieniczki od Placu Zamkowego, na przeciwko kościoła św. Anny, postanowiono, że będą należały do Związku Literatów Polskich. Na dole był lokal dużej kawiarni, jakby dwuczęściowej, i w dole była piwnica ze stołówką.
W 1952 roku rozpocząłem studia na warszawskiej polonistyce i bardzo szybko mój kolega z roku, Ernest Bryll, wziął mnie na zebranie koła młodych do Związku. I zacząłem bywać w tym Związku Literatów, gdzie była od 10 rano dobra kawa. Było tam jakieś 10 stolików, z tym że były przynajmniej dwa stoliki szachistów, ale nie wszyscy szachiści grywali ze sobą.
Poeta Jerzy Ficowski grywał z malarzami, Aleksandrem Rafałowskim na przykład. Natomiast nigdy nie grywał z Henrykiem Gaworskim, partyjnym grafomanem.
Były stoliki, do których chętnie można się było przysiąść, na przykład do państwa Brandysów – Kazimierza i Marii Zenowicz-Brandys, ona tłumaczka. I czasem z jego bratem Marianem Brandysem, reportażystą, jego żoną, aktorką Haliną Mikołajską. Bywali tam także aktorzy, jak Gustaw Holoubek, który nieco później pojawił się w Warszawie. Bywał Stanisław Dygat, czasem pojawiał się Jerzy Putrament i poklepywał swoich ludzi.
Praktycznie rozmawiano tam o wszystkim, z tym że nie było jawnych deklaracji przeciwko władzy ludowej, natomiast sens często – chociaż nie zawsze – był dla niej nieprzychylny.
Kłopotem Putramenta i władzy ludowej było to, że pisarze byli na ogół pochodzenia mieszczańskiego, stąd szczególna pozycja Jana Himilsbacha. Himilsbach był równocześnie prawdziwym proletariuszem, kamieniarzem, a zarazem ofiarą wyzysku kapitalistycznego. On przychodził do Związku chętnie, jak było zimno.
Kiedyś było zebranie partyjne na górze i on wszedł.
Putrament wrzasnął: – Kolego, przepraszam, ale to jest zamknięte zebranie partyjne!
– Ach, nie przeszkadzajcie sobie, ja wam tylko przynoszę pozdrowienia od klasy robotniczej – odpowiedział Himilsbach.
Zobacz też pozostałe odcinki „Z pamięci”. Numery 1-20:
Odcinki programu „Z pamięci” od 21. do 40.: