Akurat w tej sytuacji nieważne, skąd bierze się przyzwoitość, czy z wiary w Boga będącego źródłem prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna, czy z innych źródeł, z których pochodzą te uniwersalne wartości. Jeśli członkowie Akademii Filmowej postanowili być przyzwoici dlatego, że po akcji #metoo obawiają się, iż będą piętnowani, martwią się o swoje kariery, albo po prostu im wstyd – to dobrze. Nawet jeśli ta godna postawa etyczna, jaką jest uczciwość, została na nich wymuszona, należy się cieszyć. Jak powiedział pewien francuski filozof: hipokryzja to hołd składany cnocie przez występek.
Ciekaw jestem, co sobie teraz myślą nasi rodzimi zwolennicy politycznej poprawności? Jak się czuje wielki reżyser, który dawał do zrozumienia, iż nic w tym nagannego, że Polański „ponad trzydzieści parę lat temu w Los Angeles, które jest miastem szczególnie swobodnych obyczajów, skorzystał z usług jakiejś nieletniej prostytutki”? Jak się czuje inny wybitny twórca, który po aresztowaniu Polańskiego w Szwajcarii płakał, że „siedemdziesięcioparoletniego człowieka trzymano w zamknięciu przez dziesięć miesięcy, że zabrano mu dziesięć miesięcy życia”?
Dla nich, i dla innych, którzy usprawiedliwiali czyn Romana Polańskiego oparciem była nieugięta postawa Hollywood, które potrafiło wybaczać i nagradzać wielkich twórców, nawet jeśli okazali się małymi ludźmi. Dziś Akademia Filmowa – co także mnie zaszokowało – nieoczekiwanie zaczęła stosować standardy, które można nazwać etycznymi.
Nie, nie miejmy wielkich nadziei. Przemysł filmowy może rzucić wściekłej widowni na pożarcie paru skompromitowanych starszych panów, ale nie przestanie zatrudniać mężów zdradzających żony. Ostracyzm nie dotknie aktoreczek puszczających się na prawo i lewo, ani nawet tych, które raz po raz dokonują aborcji.
Roman Polański na pewno – gdyby brać pod uwagę jedynie jego filmowe dokonania – zasługiwałby na członkostwo Amerykańskiej Akademii Filmowej. Jest autorem wielu świetnie zrobionych, naprawdę pięknych filmów. Ale to dobrze, iż w końcu komuś w Hollywood przyszło do głowy, że aby być członkiem Akademii nie wystarczy robić piękne filmy, lecz – przepraszam za patos – trzeba mieć też piękną, czystą duszę.
– Dominik Zdort