Trwa mundialowa euforia. W Polsce nieco przygasła po kompromitacji biało-czerwonych z reprezentacją Senegalu, niemniej zainteresowanie piłkarskimi mistrzostwami świata w Rosji jest wciąż faktem.
Jednak nad Wisłą nie brakuje ludzi deklarujących bojkot mundialu. Nie, tym razem nie chodzi o znane z wrogości wobec obecnie opcji rządzącej osoby publiczne. One bowiem po prostu życzą polskiej drużynie jak najgorszych wyników, ponieważ zakładają, że wywoła to frustrację społeczeństwa skierowaną przeciwko obozowi władzy.
Chodzi natomiast o idące w poprzek politycznych podziałów wyrazy oburzenia, że Polacy interesują się mundialem, który odbywa się w takim strasznym kraju, jakim jest Rosja. Zjawisko to jest widoczne przede wszystkim w serwisach społecznościowych.
Taryfa ulgowa
Skądinąd wybór Rosji jako gospodarza piłkarskich mistrzostw świata od początku budził kontrowersje. Sprawa stała się szczególnie gorąca w roku 2014, gdy Kreml zaangażował się w wydarzenia na Ukrainie.
Od tamtej pory temat bojkotu krąży po świecie. W tym roku, po próbie otrucia byłego rosyjskiego szpiega Siergieja Skripala, część polityków w Wielkiej Brytanii, której jest on obywatelem, rozważała wycofanie z mundialu reprezentacji Anglii, ponieważ podejrzenie dotyczące sprawców tego czynu padło na rosyjskie służby specjalne.
Ostatecznie żadne państwo uczestniczące w piłkarskich mistrzostwach świata na taki krok się nie zdobyło. Choć na przykład Andrzej Duda postanowił nie jechać do Rosji i – jak sam to ujął – dopingować biało-czerwonych przed telewizorem.
WSZYSTKO O MUNDIALU 2018 W SPECJALNYM SERWISIE TVP SPORT! TRANSMISJE Z MECZÓW W TVP
Kreml nie od dziś wśród Polaków – zarówno tych z prawicy, jak i z lewicy – jawi się jako synonim politycznego zła. Reżimowi putinowskiemu obrywa się za różne rzeczy: aneksję Krymu i wsparcie separatystów na wschodzie Ukrainy, prześladowanie autentycznie antysystemowej opozycji i niezależnych mediów, dyskryminację mniejszości seksualnych, finansowanie na Starym Kontynencie sił dążących do rozpadu Unii Europejskiej, mordowanie ludności cywilnej w Syrii.
Niezależnie od tego, na ile te zarzuty znajdują potwierdzenie w rzeczywistości (konfrontacja z Ukrainą z pogwałceniem prawa międzynarodowego), a na ile są podyktowane względami ideologicznymi (pretensje do Kremla o stawianie oporu tęczowemu lobby) czy geopolitycznymi (rywalizacja państw europejskich i USA z Rosją o wpływy w świecie), to nie jest pierwszy przypadek, kiedy w Polsce odzywają się głosy nawołujące do bojkotu wielkiej sportowej imprezy odbywającej się na terenie państwa będącego przedmiotem ostrej krytyki. Tak było w roku 2008 z letnimi igrzyskami olimpijskimi w Pekinie i w 2014 z zimowymi w Soczi.